Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2013, 23:49   #21
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
U Rzeźnika, wieczór

Bohaterowie: Craig


Craig zmierzał w kierunku karczmy. Był cały obandażowany, zaś jego ubranie było poplamione krwią. On sam starał się nie iść głównymi ulicami, na wszelki wypadek unikając niebezpieczeństwa. Szybko znalazł się przy samej karczmie. Z odgłosów wywnioskował, iż o tej porze z pewnością jest teraz w środku więcej ludzi. Elf przypomniawszy sobie o sztylecie, który pozostawił podczas walki z bandytami, ruszył za karczmę w nadziei że być może ten nadal tam jest. Zamiast niego znalazł-to. Skaven - bo elf rozpoznał stworzenie w mig - właził właśnie przez okno do jednej z izb na piętrze.

U Rzeźnika, wieczór

Bohaterowie: Imhol, Ibes, Hakoon i Vilis


Ibes i Vilis skończyli rozmawiać i ruszyli do karczmy "U Rzeźnika". Po drodze zabrali ze sobą krasnoludzkiego zabójcę, który - jak się okazało - również zatrudnił się u karczmarza. W drodze do oberży natrafili oni na elfa Imhola. Ten dopadł zaraz do swojego kolegi po fachu i wręczył mu miecz, przy okazji wysławiając się dosyć bogato. Gdy zaś elf-mag skończył, zauważył że cała czwórka znalazła się... Właśnie pod karczmą "U Rzeźnika". Wszyscy spostrzegli również obandażowanego elfa w czarno-zielonych szatach, gapiącego się tępo w coś, co było na dachu. Po chwili to coś zniknęło w jednym z wybitych okien na pierwszym piętrze.

U Rzeźnika, wieczór

Bohaterowie: Ruppert i Khemorin

- Hej, co ty robisz?!- wrzasnął karczmarz w stronę Rupperta. I właśnie wtedy zza drzwi dało się słyszeć odgłosy walki. Najpierw jakby coś miotnęło ciałem, które uderzyło o ścianę, a potem dziwny i piskliwy głos zażądał jakiegoś kamienia. Sam Ruppert w między czasie uciekł z piskiem na dół, a karczmarz przebił się czym prędzej do drzwi zza których dochodziły owe odgłosy i wyjął bogaty pęk kluczy.
- Umiesz walczyć khazadzie? - zapytał po czym wziął się za otwieranie drzwi.

U Rzeźnika, wieczór

Bohaterowie: Magnus

Magnus miał świadomość że przyszło mu walczyć na śmierć i życie. Uciekać - nie było jak. Negocjować... Chłopak nie chciał oddawać tej istocie "kamienia".
Rzucił się w przypływie furii na skavena i ciął go sztyletem przez twarz. Częściowo broń przejechała po jakiegoś rodzaju prowizorycznym hełmie, a częściowo rozciął stworzeniu pysk. Ten wzniósł w odpowiedzi swego rodzaju pisk i ciął chłopaka wyszczerbionym ostrzem miecza po ramieniu.
- Głupia człeczyna! N-n-nie od-d-daje kamienia!

Cela, wieczór

Bohaterowie: Kurt

Kurt zebrał się w sobie i obrócił trupa z powrotem. Obrzydliwy zapach, który i tak wypełniał celę, uderzył w niego znów, ze zwielokrotnioną siłą. Ale przetrzymał to. Nie wytrzymał już natomiast wyciągania części szczęki nieboszczyka i wraz z wyrwaniem tejże, zwymiotował na fioletową twarz mężczyzny. Potem zabrał się za otwieranie zamka.
Co się zaś tyczy ducha - ten o dziwo stał się kompletnie posłuszny wobec guślarza. Kiedy ten kazał mu być cicho - ucichł.
I cóż. Minęło naprawdę dużo czasu a postępów nie było żadnych. Kurt jednak nie ustępował. Nie miał i tak żadnego lepszego pomysłu. Po paru godzinach usłyszał w swojej głowie głos Agnusa:
- Tak. Teraz czas, żebym ja się tym zajął. - i w rzeczy samej, coś niemalże lekko odepchnęło guślarza od krat i zaczęło mocować się z żebrem. Minęło parę chwil, po których dało się słyszeć zgrzyt zamka, oraz skrzypienie lekko odsuwających się krat...
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 01-02-2013 o 12:00.
Lomors jest offline  
Stary 01-02-2013, 00:37   #22
 
Ibes's Avatar
 
Reputacja: 1 Ibes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znany
Ibes uniósł pytająco brew, kiedy Imhol go zaczepił, zaraz jednak coś błysnęło w oku człowieka, jakby poznał starego znajomego. Wdał się z nim w beztroską dyskusję.
-Ah! Ty tutaj? No nie, ty stary diable! Aa po staremu. Krok do przodu, potem następny...- Kiedy dostał miecz, elegancko przypiął go do pasa, po czym kontynuował przerzucanie się pozdrowieniami i dopytywaniami. Jak już znaleźli się pod karczmą, Ibes zauważył elfa, po czym powiódł wzrokiem za tym, czym się uporczywie przypatrywał. Tak spojrzał, zamrugał i przetarł oczy.
-Czy na pewno zobaczyłem... to co zobaczyłem?- Mruknął pod nosem. Oczywiście słyszał o tego rodzaju istotach, niemniej pewne bajania powinny pozostać bajaniami.
-Jakiś złodziejaszek?- Zagadnął Ibes obandażowanego elfa.
 

Ostatnio edytowane przez Ibes : 01-02-2013 o 00:41.
Ibes jest offline  
Stary 01-02-2013, 12:24   #23
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Hakoon szedł z tą dziwną grupą lecz nie odzywał się słowem. Topór trzymał w pogotowiu, co by jakiego natrętnego elfa zdzielić płazem, a przynajmniej od czasu do czasu miał takie pijackie wizje. Szedł radośnie robiąc małe kroczki a gdy dołączył do nich jeszcze jeden "długouchy", wyglądający jak mumia co wlepiał się tępo w górę. No może nie tępo bowiem khazad dostrzegł na górze.. Skavena. Szczuroludź wbił się przez okno na pierwszym piętrze, na co Khazad krzyknął z radości:

- Ach ty paskudo... Zaraz Tatuś Hakoon Cię wyklepie..

Po tych słowach biegiem, bo w końcu wiadomo że krasnoludy są Mistrzami biegów na krótkie dystanse, puścił się na górę. Topór dwuręczny miał już w rękach, czule ściskając niczym kochanek tulący swoją kochankę do snów. Co myślał krasnolud. Pewnie on sam nawet nie wiedział, bowiem jego umysł teraz wypełniała wizja jak oklepuję mordę szczurka.

Hakoon po prostu wbiegł na pierwsze piętro po schodach, nie bacząc na ludzi, elfy czy inne stworzenia chcąc dorwać to podłe stworzenie. W końcu wiadomo nie od dziś że bardziej od wąskodupcych krasnoludy nie trawiły szczurków. A okazja by poskakać po truchle się idealnie nadawała, toteż wbiegł na owe pierwsze piętro nasłuchując hałasów, krzyków z jakiegoś pokoju. Miał tylko nadzieję, że ktoś przed nim nie ubije celu jego pogoni, bo ślina już mu po brodzie skapywała albowiem właściciel dobytku nie pomyślał, że kiedyś, właśnie dziś może jakiś Khazad pędzić na górę po tych schodach. Troszkę spocony, zezłoszczony Khazad przeszukiwał pokoje nucąc pod nosem:

- Cip cip cip.. gdzie jest szczurek gdzie on jest ... cip cip cip... przecież szczurek martwy jest...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 01-02-2013, 12:45   #24
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Vilis uniosła pytająco brew widząc elfa wyraźnie będącego jakimś starym znajomym Ibesa. Na wzmiankę o sobie prychnęła tylko, powstrzymując się od kąśliwego komentarza. Jej uwagę przykuł drugi elf, a raczej jego czarno-zielone łachy. Mężczyzna nie był w najlepszej kondycji, ale to tylko ułatwiało sprawę. Już miała podejść do niego i zacząć przyjacielską, pełną współczucia i dobroci rozmowę, gdy dostrzegła to, w co długouchy się wpatrywał. Zaklęła Cicho pod nosem.
- Jeżeli widziałeś to co i ja widziałam to zaczyna się robić zabawnie. Pomyśl, ile może być wart łeb tej pokraki - zwróciła się do Ibesa, wyciągając załadowaną kuszę. Sprawdziła czy mechanizm działa poprawnie i ukryła ją pod płaszczem. Rozejrzała się po okolicy, skupiając szczególną uwagę na dachach i szukając innych, potencjalnych zagrożeń.
Naraz krasnolud, milczący towarzysz i część ich małej dysfunkcyjnej gromadki, rzucił się pędem w stronę karczmy. Zaśmiała się, kiwając głową w wyrazie głębokiego uznania i ruszyła biegiem za khazadem, wyciągając broń. Nie mogła pozwolić na to by zabójcy przypadła w udziale najlepsza zabawa.
 
Zombianna jest offline  
Stary 01-02-2013, 15:45   #25
 
Ramzes's Avatar
 
Reputacja: 1 Ramzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skał
Kolana Magnusa ugięły się, pod uderzeniem Skavena.
- Nie, nie mogę tutaj umrzeć ! - ta myśl była dla niego niebywale jasna. Jeszcze raz uderzył w stwora, tym razem nie zapominając o obronie.
- W dupe zaraz Ci wsadzę ten kamień ! - krzyczał starając się zranić przeciwnika.
 
Ramzes jest offline  
Stary 01-02-2013, 20:04   #26
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Imhol dołączył się do grupki Ibesa, całą drogę udawali starych znajomych, którzy dawno się nie widzieli. Wymyślali różne historie, które nigdy się nie zdarzyło. Szło im to niesłychanie dobrze. Było to jednak konieczne aby żaden z nich nie wpadł w kłopoty związane z bandytami. Kto by pomyślał, że za zabicie dwóch bandytów w całym mieście rozniesie się wieść i będą poszukiwani zabójcy. Jednak stało się i trzeba było jakoś to ukryć tak długo jak się tylko da a po tym uciec jak najdalej byleby nie byli ścigani.

Tak idąc ślepo za Ibesem nawet nie wiedząc dokąd zmierzają dotarli do karczmy " U Rzeźnika". Gdy dostrzeli elfa stojącego przed nią i wielkiego szczura wchodzącego przez okno nie dowierzali. Po czym rzekł do zgromadzonych.

- Albo mamy zbiorową halucynację wywołaną nie wiadomo czym albo w tej chwili przez okno wchodzi wielki szczur noszący zbroję i broń... Zanim się wrócili z zadumy towarzyszący im krasnolud i kobieta zdążyli już pobiec do tamtego pokoju aby upolować zwierza. Czymkolwiek on był.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 01-02-2013, 20:32   #27
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Zza drzwi dało się słyszeć odgłosy walki. Najpierw jakby coś miotnęło ciałem, które uderzyło o ścianę, a potem dziwny i piskliwy głos zażądał jakiegoś kamienia.
Stary, okryty łachmanami człek uciekł z piskiem na dół, a karczmarz przebił się czym prędzej do drzwi zza których dochodziły owe odgłosy i wyjął bogaty pęk kluczy.
- Umiesz walczyć khazadzie? - zapytał po czym wziął się za otwieranie drzwi.
- Ha! - głęboki głos Khazada zagrzmiał w korytarzu karczmy. Kowal skrzywił się też nieco jakby oburzony. Nawet, gdyby karczmarz patrzył w jego stronę pewnie nie dostrzegłby tego spod bujnej brody Khemorina.
Krasnolud szybkim ruchem wysunął młot z za pasa trzymając krótko trzon zaraz po rękojeści i jakby spuścił głownię w dół. Jak zawsze, gdy rękojeść ześlizgnęła się w mocarnej dłoni Khazada - Khemorin poczuł euforię. Niby zdawałoby się chropowaty trzon młota swobodnie prześlizgnął się w dłoni a jednakże uchwyt dłoni był tak pewny, że nigdy młot nie mógłby się wyślizgnąć bardziej, niż wprawne ramię by na to pozwoliło. Głownia młota była na wysokości kolan, gdy mocny chwyt zatrzymał ruch.
Kowal uniósł młot i drugą ręką chwycił mocno u nasady głowni. Niby mimowolnie, a jednak automatycznie głownia odwróciła się wokół własnej osi i zamiast płaskiego trzonu skierowanego w dół, jak do kucia - teraz u dołu był mocny kolec, wyglądający jak łom, czy zaczątek kilofa. Płaski trzon skierowany był ku górze, aby nadać większą siłę zamachu.

Karczmarz otworzył drzwi i pchnął je a gdy drzwi z hukiem uderzyły o ścianę - Khazad jednym skokiem znalazł się w pokoju z już wyciągniętym młotem w prawo i w tył, gotowy do zadania ciosu w kogokolwiek, lub cokolwiek zobaczyłby w pomieszczeniu.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...

Ostatnio edytowane przez Khemi : 01-02-2013 o 20:47.
Khemi jest offline  
Stary 02-02-2013, 00:41   #28
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Co się działo wieczorem, siódmego dnia miesiąca Nachexen w karczmie 'U Rzeźnika'




Pewnego wieczora w karczmie "U Rzeźnika" zebrała się moc znakomitych osobistości. Pod samym budynkiem znajdowała się niezbyt pokaźna - bo licząca zaledwie cztery osoby - grupka gapiów. Krasnoludzki zabójca trolli, dwóch magów (w tym jeden długouchy), no i jeszcze jeden, obandażowany od stóp do głów, ale nadal wyglądający groźnie elf.
Grupka przypatrywała się dość niespotykanemu zjawisku jakim był szczuroludź przeciskający się przez jedno z okien do karczemnych izb na piętrze.
- Czy na pewno zobaczyłem... to co zobaczyłem? - Mruknął pod nosem wcale nie wyglądający jak wampir, mag-Ibes. - Jakiś złodziejaszek? - Zagadnął do obandażowanego elfa.
Ale elf nic nie odpowiadał. Jeszcze przez moment gapił się w okno jakby w nim samego Sigmara zobaczył, po czym powoli, jakby leniwie zaczął ściągać kuszę z pleców.
- Jeżeli widziałeś to co i ja widziałam to zaczyna się robić zabawnie. Pomyśl, ile może być wart łeb tej pokraki - odpowiedziała uśmiechając się pod nosem dziewczyna w inkwizytorskim kapeluszu, po czym również wyjęła swoją kuszę.
- Ach ty paskudo... Zaraz Tatuś Hakoon Cię wyklepie.. - rzekł już lekko wstawiony krasnolud, po czym kołysząc na boki opasłym tyłkiem, schowanym w spodenkach w czerwono-czarne paski ruszył biegiem w kierunku karczmy i samego skavena, po drodze wyjmując potężne dwuręczne toporzysko. Vilis widząc brawurę krasnoluda, rzuciła się zaraz za nim, szybko go zresztą doganiając... Khazad Hakoon nie opanował swojego pociągu do picia i wręcz porwał z rąk jednego z karczemnych gości kufel piwa po czym wypił go z prędkością godną podziwu, nawet wśród krasnoludów. Oboje na chwile się zatrzymali, bowiem z góry, ze schodów zaczął zbiegać dziko wrzeszczący i wywijający w powietrzu swoim kijaszkiem niczym halabardą, jak zawsze cuchnący wódą, Ruppert.
- Ojoj, ojoj! Niedobrze niedobrze! Ruppert ucieka! Ojoj, ojoj! - wrzeszczał staruch, przeciskając się między Vilis i Hakoonem i przy okazji zdzielając parkę po głowach kijem. Ci otrząsnęli się, pomasowali głowy oraz wymieniając porozumiewawcze spojrzenia i pobiegli na górę. A na górze...

Na górze Magnus rzucił się na swojego skaveńskiego przeciwnika! Chłopak świadom tego że to mogą być jego ostatnie chwile zaatakował z mordem w oczach, ale mutant tylko go odrzucił tak, że ten padł na podłogę pod drzwiami.
- Teraz Lem'hre zabierze kamyk dla siebie! Tak, tak! - powiedział swoim piskliwym głosikiem zadowolony skaven i rzucił się całym ciałem na chłopaka, dobierając mu się do spodni. Ten nawet nie miał jak walczyć z ciężarem przeciwnika. Sam zresztą był zbyt oszołomiony by zorientować się, kiedy ten wyciął mu w spodniach zębami dziurę, przez którą dobrał się do czarnego kamienia. I wtedy właśnie dało się słyszeć szczęk zamka w drzwiach...

Krasnolud Khemorin skoczył do pokoju, stając w rozkroku nad głową chyba nieprzytomnego Magnusa! Skaven podniósł zakrwawiony pysk znad spodni chłopaka. W zębach miał kamień, najczarniejszy jaki w życiu widział khazad. Widząc krasnoluda skaven zasyczał, ale było już za późno! Młot krasnoluda właśnie leciał wycelowany w szczuroludzką głowę, by rąbnąć...
W nogę Magnusa. Krasnolud uderzył tak, że aż wyrwał chłopakaz krzykiem z omdlenia. Sam skaven odskoczył na pryczę, by z kamieniem w zębach wyskoczyć przez okno...

Krasnolud warknął na siebie zły. W między czasie Hakoon wraz z Vilis sprawdzali izby, gdy zaś rudowłosy khazad dopadł do otwartych przez karczmarza drzwi mruknął: - Tu cię mam myszko... - po czym wykonał potężny zamach toporzyskiem, by po chwili wpaść na Khemorina. Tak jeden, jak i drugi krasnolud padli wspólnie na, prawdopodobnie znowu mdlejącego, Magnusa... Sama Vilis zdążyła dopaść do drzwi z wycelowaną w okno kuszą i z pogardą spojrzeć na całe trio. Na pryczy z kolei nadal znajdowała się szkatułka...

Tymczasem na zewnątrz trójka pozostałych - elf Imhol, mag Ibes, oraz Craig - obserwowała jak z okna przez które przed chwilą skaven wchodził, zapewne ten sam osobnik właśnie wyskakuje! Powietrze przeszył bełt z kuszy elfa, ale mignął koło mutanta wbijając się w ścianę karczmy. Ten tylko syknął coś po swojemu i nim ktokolwiek się zorientował, ruszył pędem na czterech łapach w kierunku muru, pozostawiając oniemiałą trójkę.
 
Lomors jest offline  
Stary 02-02-2013, 01:36   #29
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację


Ruppert spacerował po mieście w pijackim transie. Miał prawo. W końcu ktoś okradł go z najpiękniejszej rzeczy jaką miał. Z jego czarnego kamyka, który był skarbem. Pamiętał dobrze jak go zdobył. Dostał go od jakiegoś mężczyzny. Był duży i miał jakieś dziwne symbole na ubraniach. Tak tak! Widział jak później jakiś smutny pan w czarnych szatach i takim wielkim kapeluszu prowadził go na ognisko na środku miasta mówiąc coś o jakiś czarach. Ruppert nie rozumiał o co chodzi tym ludziom w Imperium. Najpierw mówi coś o czarach i ogniu, że chyba włoży go do ognia, a później on z niego wyjdzie? Taka sztuczka? Wtedy chyba nie wyszła. Ten w ubraniach z symbolami krzyczał i się spalił. Biedny. Ruppert miał ten kamyk trzymać w szkatułce i oddać mu wieczorem. Skoro poszedł koło południa na ognisko i nie wrócił, to staruszek zatrzymał sobie ten piękny kamyk. Trzymał go jak skarb. Był jego największym majątkiem! Był chyba magiczny, bo wchłaniał światło.

Chwiejnym krokiem wszedł do karczmy "U Rzeźnika". Siadł przy tym samym stoliku co poprzednio i mamrotał głośno do siebie.
- Ruppert jesteś pijany! Ruppert idź do domku! Ruppert ty nie masz domku! Ojojoj! Ale Ruppert widział przecież! Wielki pająk! Tak! Wielki pająk w dziurze! Tak! Jak wózeczek! Jak pięć wózeczków! Ruppert nie przywidział! Ruppert na prawdę widział wielki pająk w studni! Ojojoj! Albo żuk... ojojoj! Wiele nóg! Wiele wiele! I szczęki kłap kłap! Wielkie! Ojojoj!
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 02-02-2013 o 02:25.
Aeshadiv jest offline  
Stary 02-02-2013, 13:29   #30
 
Trollka's Avatar
 
Reputacja: 1 Trollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputację
Kurta nic nie zdziwi. Kurt za wiele w życiu widział... i słyszał, żeby się dziwić czemukolwiek. Uzbrojony w żuchwę i żebro otulił się mocniej łachmanami. Przygarbiony przemykał przy ścianie rozpaczliwie szukając każdego cienia, każdej beczki - czegokolwiek za czym mógłby się schować. Jak szczur w kanale przemykał zmieniając kierunek na najmniejszy dźwięk sugerujący obecność strażnika. Drogę znał, prowadzili go tu niedawno, ale nie zawsze najkrótsza droga jest najbezpieczniejsza. Żołądek wykręcony ostatnim posiłkiem i jego przykrym finałem doskwierał. Żołądek jednak był niczym w porównaniu do makabrycznego "trofeum" zdobytego w celi. Czuł jego gniew. Czuł jak kości niemal parzą jego skórę.

Pragnienie wolności dodaje skrzydeł. Sprawia, że człowiek jest zdolny do heroicznych czynów. Kurt jednak był inny. Zawsze był. Ponad wolność pragnął czegoś innego...

Posterunek zdawał się opustoszały. To zapewne był jeden z tych, gdzie ludzi się zamyka i zapomina o problemie. Opowieść współwięźnia potwierdza tą tezę. Równie prawdopodobne jest to, że strażnicy zachlali ryje tanimi szczynami, które nazywają "złocistym trunkiem". Tak czy siak, Kurt miał szczęście - droga jak dotąd przebiegła bez problemów.

Dotarł do stolika z papierami, gdzie niedawno szukał swojej podobizny. Główka laleczki nadal leżała tam, gdzie ją wypluł. Przeszukał jeszcze szafki biurka. Znalazł suchy, niedojedzony kawałek chleba.

Nie mógł wyjść frontowymi drzwiami, to oczywiste. Nie miał zamiaru szukać też drzwi bocznych - nie ma potrzeby przedłużać pobytu tutaj bardziej niż to konieczne.

Wyszedł oknem.

Ponownie kuląc się i garbiąc przemykał zaułkami. Szukał punktu widokowego. Wysokiego budynku z którego było by widać posterunek.

W porównaniu do ucieczki na drzewo będąc gonionym przez stado wygłodniałych bestii... nie tylko naturalnych... wspinaczka na budynek była dosyć łatwa.

Kurt mógł pod osłoną nocy uciec w puszczę i znikać jak wiele lat temu. Pragnienie wolności jest silne, ale Kurt ma też inne - potężniejsze. ONA tu wróci. Kurt był tego pewien. Ona tu wróci, a ona ma drugą połowę laleczki.

Położył się na dachu i obserwował budynek. Spojrzał na kości i pomyślał "Jeszcze nie pora na Ciebie, przyjacielu"

- Agnus -szepnął - czym jestem? Czemu tylko ja widzę i słyszę te rzeczy?
 

Ostatnio edytowane przez Trollka : 02-02-2013 o 13:31.
Trollka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172