- I to się nazywa dobra robota - popatrzył na Johanna i skinął głową. - Idziem... Jeno mieć musimy baczenie na tych bastardi. Skoro myśmy ich mogli z odległości podziurkować, to i oni nas mogą, nie?
Rozglądnął się w poszukiwaniu w miarę zakrzaczonej, dającej osłonę drogi ku obozowisku. Gdy już taką znalazł, wskazał ją żołnierzowi i sam ruszył jako pierwszy. Cały czas mając w pogotowiu tarczę i nadziak. |