Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2013, 00:41   #28
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Co się działo wieczorem, siódmego dnia miesiąca Nachexen w karczmie 'U Rzeźnika'




Pewnego wieczora w karczmie "U Rzeźnika" zebrała się moc znakomitych osobistości. Pod samym budynkiem znajdowała się niezbyt pokaźna - bo licząca zaledwie cztery osoby - grupka gapiów. Krasnoludzki zabójca trolli, dwóch magów (w tym jeden długouchy), no i jeszcze jeden, obandażowany od stóp do głów, ale nadal wyglądający groźnie elf.
Grupka przypatrywała się dość niespotykanemu zjawisku jakim był szczuroludź przeciskający się przez jedno z okien do karczemnych izb na piętrze.
- Czy na pewno zobaczyłem... to co zobaczyłem? - Mruknął pod nosem wcale nie wyglądający jak wampir, mag-Ibes. - Jakiś złodziejaszek? - Zagadnął do obandażowanego elfa.
Ale elf nic nie odpowiadał. Jeszcze przez moment gapił się w okno jakby w nim samego Sigmara zobaczył, po czym powoli, jakby leniwie zaczął ściągać kuszę z pleców.
- Jeżeli widziałeś to co i ja widziałam to zaczyna się robić zabawnie. Pomyśl, ile może być wart łeb tej pokraki - odpowiedziała uśmiechając się pod nosem dziewczyna w inkwizytorskim kapeluszu, po czym również wyjęła swoją kuszę.
- Ach ty paskudo... Zaraz Tatuś Hakoon Cię wyklepie.. - rzekł już lekko wstawiony krasnolud, po czym kołysząc na boki opasłym tyłkiem, schowanym w spodenkach w czerwono-czarne paski ruszył biegiem w kierunku karczmy i samego skavena, po drodze wyjmując potężne dwuręczne toporzysko. Vilis widząc brawurę krasnoluda, rzuciła się zaraz za nim, szybko go zresztą doganiając... Khazad Hakoon nie opanował swojego pociągu do picia i wręcz porwał z rąk jednego z karczemnych gości kufel piwa po czym wypił go z prędkością godną podziwu, nawet wśród krasnoludów. Oboje na chwile się zatrzymali, bowiem z góry, ze schodów zaczął zbiegać dziko wrzeszczący i wywijający w powietrzu swoim kijaszkiem niczym halabardą, jak zawsze cuchnący wódą, Ruppert.
- Ojoj, ojoj! Niedobrze niedobrze! Ruppert ucieka! Ojoj, ojoj! - wrzeszczał staruch, przeciskając się między Vilis i Hakoonem i przy okazji zdzielając parkę po głowach kijem. Ci otrząsnęli się, pomasowali głowy oraz wymieniając porozumiewawcze spojrzenia i pobiegli na górę. A na górze...

Na górze Magnus rzucił się na swojego skaveńskiego przeciwnika! Chłopak świadom tego że to mogą być jego ostatnie chwile zaatakował z mordem w oczach, ale mutant tylko go odrzucił tak, że ten padł na podłogę pod drzwiami.
- Teraz Lem'hre zabierze kamyk dla siebie! Tak, tak! - powiedział swoim piskliwym głosikiem zadowolony skaven i rzucił się całym ciałem na chłopaka, dobierając mu się do spodni. Ten nawet nie miał jak walczyć z ciężarem przeciwnika. Sam zresztą był zbyt oszołomiony by zorientować się, kiedy ten wyciął mu w spodniach zębami dziurę, przez którą dobrał się do czarnego kamienia. I wtedy właśnie dało się słyszeć szczęk zamka w drzwiach...

Krasnolud Khemorin skoczył do pokoju, stając w rozkroku nad głową chyba nieprzytomnego Magnusa! Skaven podniósł zakrwawiony pysk znad spodni chłopaka. W zębach miał kamień, najczarniejszy jaki w życiu widział khazad. Widząc krasnoluda skaven zasyczał, ale było już za późno! Młot krasnoluda właśnie leciał wycelowany w szczuroludzką głowę, by rąbnąć...
W nogę Magnusa. Krasnolud uderzył tak, że aż wyrwał chłopakaz krzykiem z omdlenia. Sam skaven odskoczył na pryczę, by z kamieniem w zębach wyskoczyć przez okno...

Krasnolud warknął na siebie zły. W między czasie Hakoon wraz z Vilis sprawdzali izby, gdy zaś rudowłosy khazad dopadł do otwartych przez karczmarza drzwi mruknął: - Tu cię mam myszko... - po czym wykonał potężny zamach toporzyskiem, by po chwili wpaść na Khemorina. Tak jeden, jak i drugi krasnolud padli wspólnie na, prawdopodobnie znowu mdlejącego, Magnusa... Sama Vilis zdążyła dopaść do drzwi z wycelowaną w okno kuszą i z pogardą spojrzeć na całe trio. Na pryczy z kolei nadal znajdowała się szkatułka...

Tymczasem na zewnątrz trójka pozostałych - elf Imhol, mag Ibes, oraz Craig - obserwowała jak z okna przez które przed chwilą skaven wchodził, zapewne ten sam osobnik właśnie wyskakuje! Powietrze przeszył bełt z kuszy elfa, ale mignął koło mutanta wbijając się w ścianę karczmy. Ten tylko syknął coś po swojemu i nim ktokolwiek się zorientował, ruszył pędem na czterech łapach w kierunku muru, pozostawiając oniemiałą trójkę.
 
Lomors jest offline