Zorientowawszy się, że zamiast na szczuroludzia Hakoon wpadł na innego Khazada i we dwóch przygnietli jakiegoś ludzia sturlał się na bok, śmiejąc się. Normalnie byłby zły lecz to wszystko wyglądało na żart Przodków a i humor zabójca trolli miał niezły. Wstał otrzepując się i wyciągnął rękę do drugiego Khazada mówiąc w ojczystym języku krasnoludów, w khazalidzie :
- Hakoon Rozbity Wóz, ach miło mi spotkać jakiegoś pobratymca na tym zadupiu - spojrzał potem na rannego człowieczka i dodał - Masz babo placek, coś ten człowieczek huderlawy i już ranny. A rozłożył się jak długi jak wpadliśmy... Hehehe
Krasnolud podniósł z ziemi swoją broń patrząc czy nigdzie się nie wyszczerbiła albo co. Czując że w gardle mu zasycha zaczął rozglądać się za jakimś trunkiem w pokoju, zupełnie ignorując kobietę, która nogą zaczęła szturchać rannego i mierzyć z niego do kuszy. Skwitował to tylko rzucając do niej, ale już w staroświatowym:
- Kwiatuszku uważaj z tą kuszą bo jeszcze się postrzelisz, a szkoda by było. Hehehehe. - i wrócił do szukania flaszki.
Skaven wydostał się na zewnątrz i zapewne te długouchie wąskodupce dały mu uciec. Dorwie szczurka potem i poskacze sobie po nim. Szlag by to. Pić się chce..a w gardle zasycha. Pokręcił głową i jeśli nie znalazł niczego to usiadł na krześle spoglądając na całą trójkę.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |