Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2013, 16:55   #92
Szamexus
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
NIEMCY, TUNIA i DOKTOREK
Scena Przy Wjeździe Do Dzielnicy Niemieckiej

O kurcze. Pomyślał jak zobaczył punkt kontrolny. Całkowicie nie przewidzieli tego, pora, nie ta godzina, cholera. Myśli przerwała Tunia ...

- Doktorek, chyba nie mamy wyjścia i trzeba będzie ich zdjąć. - Tunia sama siebie przeklinała za takie rozwiązanie - Spróbuję wysiąść z wozu i podejść do tego w budce. Tego trzeba uciszyć najszybciej. Tobie pozostaje ta dwójka przy aucie. Co ty na to? - dziewczyna mówiła cicho i szybko.

Zygmunt był zmęczony, już wydarzenia tej nocy, pierwsza kontrola była dość stresująca. Ale nie było czasu przeżywać tego co się już stało, przed nimi nowe przeszkody... Usłyszał słowa Tuni, szybko to przeanalizował, sięgnął odruchowo prawą ręką po broń ... Jak uniknąć strzelaniny tutaj ... jak to zrobić ... muszą spróbować .. myśli pędziły przez głowę.
- Natalia, zaczekaj ruszysz jeśli się nie uda. Niech nas sprawdzą, spróbujmy, jak będzie problem to ja zacznę. Widział siebie celującego prosto w czoło Niemca sprawdzającego dokumenty. Oddychał szybko. Spojrzał w oczy Tuni.
Ta odpowiedziała spojrzeniem i ujrzała w oczach Doktorka pewność siebie. To ją przekonało.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz - powiedziała cicho.
- Nie bój się. Uda się. Zrobimy to.
Powoli zbliżali się do wjazdu. Dojeżdżali .. trzysta, dwieście metrów .... - Pociągnij za klamkę, tak abyś miała już otwarty zamek drzwi. Jeśli strzelę, idziesz na tego w budce. Podjadę najbliżej jak się da.
Sto metrów .. otworzył okno na oścież ... powoli podjechał, zjechał możliwie blisko budki ... zatrzymał się. Pistolet leżał przy prawym udzie.

Niemcy ruszyli w stronę samochodu świecąc w szyby latarkami. Jeden szedł z przodu, drugi trzymał się z tyłu z karabinem opuszczonym w dół. Lecz dobrze wyszkolony żołnierz mógł z łatwością unieść lufę w stronę pasażerów i otworzyć ogień.

- Ausweiskontrolle!

Doktorek przełknął ślinę. Nie był charyzmatycznym mówcą, ale to nie to teraz jest potrzebne ... Za chwilę okaże się czy jego plan ma szanse zadziałać. Nienajgorszym niemieckim odparł:
- Bitte. To nasze dokumenty. ... Odczekał sekundę, może dwie i z możliwie największą na jaką go było stać swobodą zaczął mówić ...:
- Jedziemy po skrzynki na pieczywo. Ostatnim razem, przy dostawie zostawiliśmy ... Trzeba je zabrać aby dzisiejszą dostawę rozwieść ... Starał się aby brzmiało swobodnie, bez napięcia ... przerwał i czekał na reakcję i decyzję Niemca. Decyzję która będzie być może decyzją o losie zarówno ich, ich przyjaciół ale i samych żołnierzy.

- Znam go - zaszwargolił drugi Niemiec. - Był tutaj wczoraj. Nowy.

- A to kto?
- światło latarki przesunęło się na twarz Tuni. - Ładniutka. Twoja dziewczyna?
Tunia udała zawstydzenie. Zygmunt uśmiechnął się.
- Pracuje w dostawie ze mną, Franek jest chory, ktoś musi pomagać.
- Tak, tak, naturalnie
- uśmiechnął się Niemiecki żołnierz dwuznacznie. Miał młodą twarz i wyraźnie widać było o czym tak naprawdę myśli - Otwórz jeszcze tył.
Drugi żołnierz zaśmiał się chyba wyłapując jakąś dwuznaczność lub coś podobnego.
Doktorek jednak pamiętał, że wtedy też sprawdzali samochód czy nie przewożą czegoś nielegalnego lub jakiś zbiegów lub partyzantów. Rutynowa kontrola. Chyba wszystko szło w dobrym kierunku.
Taką miał nadzieję. Serce waliło. Wsunął pistolet do kieszeni płaszcza i szybko wysiadł i zdecydowanym krokiem ruszył aby okazać pustą pakę.
Żołnierz poszedł za nim. Oświetlił pustą przestrzeń, wręczył Doktorkowi dokumenty.
- Jedź - potem światłem latarki dał dwa sygnały do budki strażniczej i jego kolega zaczął podnosić szlaban przedzielający ulicę.
Musieli jakoś zrobić z nim porządek, gdy już będą uciekać z Sybill po akcji. Bo inaczej mogą zatrzymać ich na tej metalowej przeszkodzie. W ostateczności dobry kierowca mógłby spróbować wyminąć go jadać pomiędzy dwoma drzewami - dość ryzykowny i niebezpieczny manewr.
- Danke. Rzucił Doktorek starając się nadal być swobodnym. Ulga, to jedno słowo opisywało wszystko. Wskoczył do szoferki, silnik był zapalony, ruszył szybko ... na tyle szybko, że zaczepił, a raczej zdążył zaczepić szczytem paki o podnoszony szlaban. Zahamował ostro i krzyknął
- Scheiße ! Jednak nie czekał na reakcję Niemców, a jedynie cofnął odrobinę auto, niczym poprawiając czapkę na głowie, odbił nieco w prawo i pojechał ... - Może ... Powiedział głośno w stronę Tuni. Uśmiechnął się.
- Teraz do przyjaciół, pewnie czekają.
Na twarzy Tuni malowała się ulga, jakby ktoś zdjął jej właśnie olbrzymi ciężar z piersi. Otarła o spódnicę spocone z nerwów dłonie.
- Udało się - sama nie wierzyła, że po raz pierwszy od jakiegoś czasu dopisało im szczęście. - Teraz nastepny krok. - Tunia w skrócie przedstawiła Doktorkowi swoją propozycję
Pasowało, pasowało Doktorkowi. Założył że o tej porze, nikt nie będzie spodziewał się jakiejś akcji podziemia. - Niech Bóg kimkolwiek jest ma nas w opiece, ruszajmy.
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"

Ostatnio edytowane przez Szamexus : 03-02-2013 o 17:07.
Szamexus jest offline