Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2013, 00:16   #41
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Na dachu budynku

Bohaterowie: Kurt


Kurt położył się płasko na dachu budynku. Było mu zimno, ale całkiem przyjemnie i -pomimo tego że przecież non-stop ktoś mu towarzyszył - czuł się samotnie. Chłopak pomimo całej złości jaka w nim była, pragnął w głębi ducha spokoju.
- Nie wiem chłopcze. - odpowiedział mu Agnus - Nie byłem za życia nikim znaczącym. I minęło wiele czasu zanim zrozumiałem to co się stało. Chociaż "zrozumiałem" to zbyt duże słowo. Żeby odpowiedzieć sobie na te pytania musiałbyś się zapytać kogoś z o wiele większą wiedzą niż ja...

Guślarz obserwował budynek straży. Zimowy wiatr rozwiewał mu włosy. On sam leżał w śniegu. Przypomniał sobie że przed tym jak złapała go ta łowczyni nagród, udało mu się wyposażyć w sakiewkę z dziesięcioma złotymi koronami. Ale czarnowłosa dziewczyna pozostawiła mu tylko jedną złotą monetę.
Sam budynek straży był cichy. Nawet chyba nikogo tam nie było. O tej porze dało się zobaczyć dwa jasne punkty w mieście. Zapewne karczmy. Zdecydował też się ruszyć w tamtym kierunku.




U Rzeźnika

Bohaterowie: Hakoon, Vilis, Khemorin, Magnus

Dziewczyna zajrzała do szkatułki. Nie tylko ona zorientowała się co do zawartości pojemnika. Kamień w środku nie tylko był czarny, ale zdawał się wręcz zakrzywiać światło wokół skrzyneczki.
Vilis szybko zamknęła szkatułkę, po czym zaczęła maltretować złodzieja. Ten nic najwyraźniej mówić już nie chciał - sam zresztą był dosyć poharatany. Dziewczyna musiała przestać, szczególnie że mogła doprowadzić chłopaka do śmierci.
Hakoon przetrząsał pokój w poszukiwaniu szkatułki. Ale nic takiego nie było. Była tylko szkatułka, zaś Khemorin podszedł do okna. Chyba mignął mu jeszcze jakiś ogon pod murem miasta... Albo mu się wydawało?
I wtedy do pokoju wszedł karczmarz. Zmierzył on wszystkich wzrokiem.
- O! Widzicie, mości krasnoludzie. Tego tutaj jegomościa chciałem wam pokazać - to mówiąc wskazał Magnusa - Ale teraz chyba on mało dysponowany jest. Hejże! Magnusie, czy jak wam tam - tutaj karczmarz pochylił się nad poszkodowanym - Macie pieniądze?
Dostając odpowiedź twierdzącą, karczmarz pocmokał i ignorując szkatułkę jak i wszystko inne, położył chłopaka na łóżku.
-Jak ma pieniądze, to i zdąży trochę wydać w karczmie - dopowiedział sobie - Potem go będziecie sobie mogli męczyć.
Noga Magnusa nieźle dostała. Ale nie było żadnego złamania, co zdziwiło samego krasnoluda. Sam złodziej stracił tylko czucie w nodze, chociaż na podłodze w rzeczy samej było trochę krwi skaveńskiej i człowieczej. Nie miał jednak żadnych poważniejszych ran.
Gdy karczmarz skończył się opiekować Magnusem rzekł na odchodne:
- Posprzątasz tu ten syf chłopie. I zapłacisz za te okno i opiekę. - po tych słowach zwrócił się Vilis - Jeśli chcecie go przesłuchiwać w taki sposób to poza karczmą. Nie wiem co zrobił, ale nie chcę tu więcej burd. Czym więcej gości 'U Rzeźnika' tym lepiej. Dobrze by było żeby jeszcze byli żywi.

U Rzeźnika
Bohaterowie: Elf Imhol

Imhol zaś gnany pewnego rodzaju samotnością zszedł na dół i postanowił posiedzieć przy ladzie. Cóż, nie miał i tak wiele więcej do roboty... W samej oberży wszystko zaczynało się uspokajać. A w ramach tego uspokajania wszyscy goście - czyli naprawdę czarne charaktery - zaczęli wracać do poprzednio rozpoczętych zajęć takich jak picie, jedzenie, pijackie śpiewy i próby złapania jakiejś jasnowłosej dziewczyny za tyłek. Po drodze porozmawiał z tym dziwacznym staruszkiem. Ten zaraz po skończonej rozmowie znowu zaczął się żalić - bardzo głośno zresztą - na temat jakiegoś dziwnego stwora penetrującego ścieki tego miasta krasnoludzkiemu zabójcy. Ten szybko zaś się zainteresował i razem wyszli z karczmy.

***

- Hejże, no. Ylfie. Chodźcie tu. - oberżysta machnął ręką na Imhola - Chcielibyście paczuszkę z jedzeniem dla kapłana w Świątyni Sigmara dostarczyć? Ten wam pewno trochę zapłaci, a ja nie mogę za bardzo opuszczać karczmy, bo zaraz jakieś burdy. Ruszylibyście z rana i mu dali paczuszkę, co?



Wejście do kanałów

Bohaterowie: Hakoon, Ruppert

Krasnolud i staruszek ruszyli pod mur za karczmą. Krasnoludzki zabójca przy okazji postanowił zabrać ze sobą przed chwilą poznanego Khemorina. Ten nie odmówił - chociaż Hakoon wydawał się być mocno podpity. Szybko wspólnie znaleźli coś, co wyglądem przypominało studzienkę, a w praktyce pełniło funkcję wychodka bezpośrednio odprowadzającego nieczystości do kanału. Pachniało przede wszystkim ludzkimi odchodami. I wyglądało nie za sympatycznie. Ale w rzeczy samej, dało się wyczuć bardzo wyraźnie dziwny zapach, przywodzący na myśl zmielone pokrzywy. Krasnolud zajrzał do środka, ale uderzyła w niego tylko i wyłącznie mieszanina tych nieprzyjemnych zapachów. Hakoonowi się zrobiło niedobrze i musiał cofnąć się na chwilę z tego miejsca... Gdy zaś tak odszedł na parę metrów, Khemorinowi udało mu się dojrzeć ślady łap, przywodzących na myśl przerośniętego psa. Trop prowadził wprost do studzienki...
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 04-02-2013 o 00:56.
Lomors jest offline