Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2013, 00:16   #41
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Na dachu budynku

Bohaterowie: Kurt


Kurt położył się płasko na dachu budynku. Było mu zimno, ale całkiem przyjemnie i -pomimo tego że przecież non-stop ktoś mu towarzyszył - czuł się samotnie. Chłopak pomimo całej złości jaka w nim była, pragnął w głębi ducha spokoju.
- Nie wiem chłopcze. - odpowiedział mu Agnus - Nie byłem za życia nikim znaczącym. I minęło wiele czasu zanim zrozumiałem to co się stało. Chociaż "zrozumiałem" to zbyt duże słowo. Żeby odpowiedzieć sobie na te pytania musiałbyś się zapytać kogoś z o wiele większą wiedzą niż ja...

Guślarz obserwował budynek straży. Zimowy wiatr rozwiewał mu włosy. On sam leżał w śniegu. Przypomniał sobie że przed tym jak złapała go ta łowczyni nagród, udało mu się wyposażyć w sakiewkę z dziesięcioma złotymi koronami. Ale czarnowłosa dziewczyna pozostawiła mu tylko jedną złotą monetę.
Sam budynek straży był cichy. Nawet chyba nikogo tam nie było. O tej porze dało się zobaczyć dwa jasne punkty w mieście. Zapewne karczmy. Zdecydował też się ruszyć w tamtym kierunku.




U Rzeźnika

Bohaterowie: Hakoon, Vilis, Khemorin, Magnus

Dziewczyna zajrzała do szkatułki. Nie tylko ona zorientowała się co do zawartości pojemnika. Kamień w środku nie tylko był czarny, ale zdawał się wręcz zakrzywiać światło wokół skrzyneczki.
Vilis szybko zamknęła szkatułkę, po czym zaczęła maltretować złodzieja. Ten nic najwyraźniej mówić już nie chciał - sam zresztą był dosyć poharatany. Dziewczyna musiała przestać, szczególnie że mogła doprowadzić chłopaka do śmierci.
Hakoon przetrząsał pokój w poszukiwaniu szkatułki. Ale nic takiego nie było. Była tylko szkatułka, zaś Khemorin podszedł do okna. Chyba mignął mu jeszcze jakiś ogon pod murem miasta... Albo mu się wydawało?
I wtedy do pokoju wszedł karczmarz. Zmierzył on wszystkich wzrokiem.
- O! Widzicie, mości krasnoludzie. Tego tutaj jegomościa chciałem wam pokazać - to mówiąc wskazał Magnusa - Ale teraz chyba on mało dysponowany jest. Hejże! Magnusie, czy jak wam tam - tutaj karczmarz pochylił się nad poszkodowanym - Macie pieniądze?
Dostając odpowiedź twierdzącą, karczmarz pocmokał i ignorując szkatułkę jak i wszystko inne, położył chłopaka na łóżku.
-Jak ma pieniądze, to i zdąży trochę wydać w karczmie - dopowiedział sobie - Potem go będziecie sobie mogli męczyć.
Noga Magnusa nieźle dostała. Ale nie było żadnego złamania, co zdziwiło samego krasnoluda. Sam złodziej stracił tylko czucie w nodze, chociaż na podłodze w rzeczy samej było trochę krwi skaveńskiej i człowieczej. Nie miał jednak żadnych poważniejszych ran.
Gdy karczmarz skończył się opiekować Magnusem rzekł na odchodne:
- Posprzątasz tu ten syf chłopie. I zapłacisz za te okno i opiekę. - po tych słowach zwrócił się Vilis - Jeśli chcecie go przesłuchiwać w taki sposób to poza karczmą. Nie wiem co zrobił, ale nie chcę tu więcej burd. Czym więcej gości 'U Rzeźnika' tym lepiej. Dobrze by było żeby jeszcze byli żywi.

U Rzeźnika
Bohaterowie: Elf Imhol

Imhol zaś gnany pewnego rodzaju samotnością zszedł na dół i postanowił posiedzieć przy ladzie. Cóż, nie miał i tak wiele więcej do roboty... W samej oberży wszystko zaczynało się uspokajać. A w ramach tego uspokajania wszyscy goście - czyli naprawdę czarne charaktery - zaczęli wracać do poprzednio rozpoczętych zajęć takich jak picie, jedzenie, pijackie śpiewy i próby złapania jakiejś jasnowłosej dziewczyny za tyłek. Po drodze porozmawiał z tym dziwacznym staruszkiem. Ten zaraz po skończonej rozmowie znowu zaczął się żalić - bardzo głośno zresztą - na temat jakiegoś dziwnego stwora penetrującego ścieki tego miasta krasnoludzkiemu zabójcy. Ten szybko zaś się zainteresował i razem wyszli z karczmy.

***

- Hejże, no. Ylfie. Chodźcie tu. - oberżysta machnął ręką na Imhola - Chcielibyście paczuszkę z jedzeniem dla kapłana w Świątyni Sigmara dostarczyć? Ten wam pewno trochę zapłaci, a ja nie mogę za bardzo opuszczać karczmy, bo zaraz jakieś burdy. Ruszylibyście z rana i mu dali paczuszkę, co?



Wejście do kanałów

Bohaterowie: Hakoon, Ruppert

Krasnolud i staruszek ruszyli pod mur za karczmą. Krasnoludzki zabójca przy okazji postanowił zabrać ze sobą przed chwilą poznanego Khemorina. Ten nie odmówił - chociaż Hakoon wydawał się być mocno podpity. Szybko wspólnie znaleźli coś, co wyglądem przypominało studzienkę, a w praktyce pełniło funkcję wychodka bezpośrednio odprowadzającego nieczystości do kanału. Pachniało przede wszystkim ludzkimi odchodami. I wyglądało nie za sympatycznie. Ale w rzeczy samej, dało się wyczuć bardzo wyraźnie dziwny zapach, przywodzący na myśl zmielone pokrzywy. Krasnolud zajrzał do środka, ale uderzyła w niego tylko i wyłącznie mieszanina tych nieprzyjemnych zapachów. Hakoonowi się zrobiło niedobrze i musiał cofnąć się na chwilę z tego miejsca... Gdy zaś tak odszedł na parę metrów, Khemorinowi udało mu się dojrzeć ślady łap, przywodzących na myśl przerośniętego psa. Trop prowadził wprost do studzienki...
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 04-02-2013 o 00:56.
Lomors jest offline  
Stary 04-02-2013, 00:39   #42
 
Ibes's Avatar
 
Reputacja: 1 Ibes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znanyIbes wkrótce będzie znany
Ibes nigdy nie należał do punktualnych. Ba, można by rzec, że chorobliwie się spóźniał. Wszędzie. Czy to na niezwykle ważne spotkanie, czy to na otwarcie nowej jadłodalni, czy to na końcowy egzamin u nadzwyczajnie złośliwego profesora. Ta opieszałość była w jego gnuśnej psychice tak głęboko zakorzeniona, że wypełniała wszystkie jego działania. Oczywiście, kiedy był zagrożony jego tyłek, potrafił być szybki niczym błyskawica. Teraz jednak nic mu nie zagrażało, toteż jedyne, co zdążył, to zaobserwować, jak dziwny szczuroludź wypada przez okno i ucieka niczym przerażony... nomen omen, szczur. Oczywiście widział, jak jego towarzysze rzucają się w szaleńczym biegu za dziwadłem, jednak po prostu nie uznał swojej interwencji za koniecznej. A kiedy już było po wszystkim, a Imhol oddalił się do karczmy uznał, że poświęci chwilę, by przyjrzeć się miejscu ucieczki tego czegoś. Nawet nie zauważył, gdy ktoś się do niego zbliżył...
Poczuł tylko czyiś dotyk na prawym ramieniu i szept...
- Constantin Hover myślał o Tobie gdy płonął.- Mag obrócił się gwałtownie w kierunku nieznajomego.
-Wybaczył Ci wszystko.- Słysząc to, Ibes wziął głęboki wdech. Szybko się uspokoił. Zmierzył przybysza chłodnym spojrzeniem i spytał.
-Kim jesteś, u diabła?
 

Ostatnio edytowane przez Ibes : 04-02-2013 o 00:43.
Ibes jest offline  
Stary 04-02-2013, 06:27   #43
 
Trollka's Avatar
 
Reputacja: 1 Trollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputację
Człowiek ten był wysoki, wychudzony i ubrany w podarte zwierzęce skóry zszyte dość niezdarnie. Miał brudne, połamane paznokcie z widocznymi śladami zaschniętej krwi, a jego włosy i broda wyglądały, jak gdyby nie dbał o nie od urodzenia. Były czarne, długie, skołtunione i pełne wszelakiego śmiecia. Mężczyzna sprawiał wrażenie, jak gdyby zmarł tydzień temu. Cóż... na pewno tak cuchnął. Miejski rynsztok woniał przy nim niczym kwiecista łąka w promieniach porannego słońca. Najgorsze jednak były jego oczy. Chłodne, szare, przenikliwe, cały czas dokładnie analizujące otoczenie.

Kim jestem? - spytał sam siebie w myślach. Naraz w jego głowie odezwały się setki głosów ze wspomnień i każde z jego przezwisk.

- K..ii...i.m? - zaczął nabierając głęboko powietrza. Każde "imię" wypowiadał innym głosem, jak gdyby nie jedna, lecz kilka osób przemawiało przez niego - Łachmaniarz, obłąkaniec, podrzutek, wynaturzenie, odmieniec, bestyja, bandyta, bękart, złodziej, hiena, upiór, pojeb, kryminalista, potwór... - tyrada zdawała się nie mieć końca- ... Jestem posłańcem, a na imię mi Kurt. Dlaczego wokół Ciebie jest taka poświata? - spytał już swoim normalnym głosem w którym nie dało się odczuć żadnych emocji. Jego rozmówca dopiero po chwili dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co jest nie tak. Oprócz całkowicie wypranego z jakichkolwiek uczuć spojrzenia jeszcze jedna rzecz była niepokojąca. Kurt nie mrugał.

- Czy to przez Constantina? Był przy Tobie cały ten czas, ale już odszedł. Chciał Ci przekazać, że Ci wybaczył, ale nie umiałeś usłychać jego głosu - po przekazaniu wiadomości Kurt zaczął wycofywać się tyłem w kierunku zaułka, cały czas patrząc w oczy wysokiemu mężczyźnie.
 
Trollka jest offline  
Stary 05-02-2013, 06:51   #44
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Vilis zignorowała zaczepki zarówno krasnoluda jak i elfa. Poczekała aż karczmarz skończy swoje zabiegi i wyniesie się w cholerę. Stała nad Magnusem, palcem delikatnie gładząc spust kuszy. Wystarczyło nacisnąć, a jeden problem rozwiązałby się momentalnie. Tak niewiele potrzeba żeby zakończyć sprawę. Jedno życie w tą czy w tamtą, co to za różnica? Już dawno przestała liczyć zostawiane za sobą trupy. Ludzie i nieludzie - było jej to całkowicie obojętne czy podrzyna gardło kobiecie czy mężczyźnie, starcowi lub dziecku. Rutyna.
- Gratuluję! Stajesz się tym czego tak bardzo nienawidziłaś - cienki, pełen aprobaty głosik w jej głowie zaśmiał się szyderczo wyraźnie zadowolony - Kończ to.
Pokręciła głową. To nie było takie proste. Trupy nie są zbyt rozmowne, a ona potrzebowała kilku odpowiedzi. Szybkim krokiem podeszła do mężczyzny i niedelikatnym szarpnięcie postawiła go a nogi
- Wstawaj ścierwo - warknęła, wykręcając mu rękę za plecami i prowadząc przed sobą na dół. Kuszę przytknęła do jego pleców trochę poniżej żeber - Słyszałeś gospodarza. Nietaktem byłoby robić tu większy bałagan. Załatwimy to na zewnątrz. I nie próbuj żadnych sztuczek. Z ranioną nogą i zatrutym bełtem w bebechach daleko nie pobiegniesz, a uwierz mi, z tej odległości na pewno nie chybię.
 
Zombianna jest offline  
Stary 05-02-2013, 15:24   #45
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Do świątyni powiadasz? A cholera z wielką chęcią. Ile płacisz karczmarzu ? Wiadomo, ze złotkiem ciężko w tych czasach a i jeść trzeba. Tylko powiedz no mi ino gdzie ta świątynia?

Uradowany elf wdał się w gadkę z karczmarzem. Niespodziewanie dość przyjacielsko nastawioną. Gdy skończył rozmowę wyszedł pochodzić po mieście aby odetchnąć świeżym powietrzem tak aby nie czuć zapachu alkoholu i niemytych gości karczmy. Jego wzrok przykuł widok Ruperta w okolicy zejścia do kanałów.

- Witaj mości panie! Cóż tam porabiacie, stało się coś na dole, że tak tutaj koczujecie ?
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 05-02-2013, 21:42   #46
 
Ramzes's Avatar
 
Reputacja: 1 Ramzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skał
Vilis wypchnęła swojego więźnia z karczmy i zawlokła w najbliższy zaułek. Pchnęła go na ścianę cały czas mierząc do niego z broni.
- Teraz na spokojnie porozmawiamy - warknęła - Skąd masz tą szkatułkę?
- Wszyscy łowcy czarownic tak nie szanują ludzi, czy tylko ty stanowisz niechlubny wyjątek? - od powiedział pytaniem na pytanie Magnus.
- Nie jestem łowcą czarownic - zaśmiała się cynicznie - Nie bądź głupi. Gdybym nim była rozmawialibyśmy jeszcze inaczej. Nie testuj jednak mojej cierpliwości. Mów co chcę wiedzieć, a pójdziesz sobie w cholerę.
- Ciekaw jestem w takim razie co by oni powiedzieli gdyby znaleźli szkatułkę którą masz za pazuchą. Nie boisz się, że ktoś może na Ciebie donieść? Bo jakoś specjalnie nie kryłaś się z przywłaszczeniem tego “kamyczka”
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i po raz kolejny poczęstowała Magnusa kopniakiem. Tym razem w zranioną nogę
- Naprawdę jesteś głupi - mruknęła - Nie jestem łowcą. Pracuję dla nich. Czemu miałabym się kryć? Powiesz mi wszystko co o nim wiesz. Ręka mi trochę ciąży - wskazała brodą na dłoń z kuszą - Ostatnie ostrzeżenie. Mów.
- Wygląda na to, że nie dajesz mi wyboru. Szkatułkę ukradłem z, wierz lub nie wózka tego staruszka, co się tu pałętał po karczmie. Nie wiedziałem co w niej jest dopóty jej nie otworzyłem. - wyznał Magnus
- I ja mam w to uwierzyć? - wysyczała - że ukradłeś z wózka jakiegoś łachmaniarza spaczeń? W życiu nie słyszałam gorszego wytłumaczenia. Kto cię najął? Skąd wziął się w twoim pokoju ten przerośnięty gryzoń?
- Skąd mam to wiedzieć? Przyszedł sobie na przyjacielskie spotkanie... - westchnął - zjawił się jak tylko uchyliłem wieczko, resztę znasz.
- Ten łachmaniarz ..skąd go znasz i co o nim wiesz?
- Nic poza tym co sam wszystkim co chwila mówi, jest z jakiegoś Kataju. Poznałem go dziś przed karczmą. Cholera go wie skąd tam się wziął.
- Poznałeś go i od razu okradłeś - Vilis splunęła z pogardą - Nieważne. Jak ma na imię? Na pewno Ci się przedstawił.
- Hej, to ty kuźwia mierzysz z kuszy do człowieka, co przed chwilą ledwo uszedł z życiem przed Skavenem. Poza tym nie ukradłem... Wypożyczyłem, dziwnie się zachowywał gdy mi ją pokazał i byłem ciekaw co w niej jest. To wszytko, a nazywa się Ruppert.
- Mam się wzruszyć? Otrzeć łezkę z oka i poklepać Cię po główce? - wycedziła mrużąc różnokolorowe oczy - A może być pełna zachwytu nad Twoją wolą życia? Pierdolenie. Ciesz się że jeszcze dychasz, ale jeżeli nadal będziesz mnie tak irytował to szybko stan rzeczy się zmieni. Co jeszcze ów Ruppert miał na swoim wózku?
- Jakieś graty, z resztą jak chcesz to sama zobacz, wózek stoi tuż obok wejścia do karczmy
- Świetnie, to wszystko co chciałam wiedzieć - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do Magnusa i nawet tak jakby trochę przyjaźnie - Ale zanim pójdziesz jeszcze jedna sprawa. Uznaj to za podziękowanie za miłą pogawędkę. Dam Ci pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Nigdy więcej nie wpychaj nosa w nieswoje sprawy i nie okradaj nieswoich wózeczków. Takie historie mogą się bardzo źle dla Ciebie skończyć. Ah, no i jeszcze jedno..
Z tym samym szczerym i poczciwym uśmiechem na ustach pociągnęła za spust kuszy. Brzęknęła cięciwa.
- Mów mi Vilis
Bełt przeciął powietrze w kierunku Magnusa. Ten aż zamknął oczy, spodziewając się swojej śmierci... Która jednak nie nadeszła. Bełt wbił mu się idealnie nad głową, przyspieszając jednocześnie proces wypadania włosów u złodzieja. Bogowie dzisiaj chociaż raz mu sprzyjali...
Kobieta ukłoniła się szyderczo i wyszła z zaułka, zostawiając mężczyznę samego.
Vilis wyszła z zaułka i zaraz pewna rzecz jej się rzuciła w oczy: oto przy czymś, co bylo studzienką, zgromadziła się grupka mężczyzn. Byli to kolejno: dwaj khazadzi, jakiś staruch cały odziany w łachmany i elf mag, właśnie odchodzący od studzienki. Co jeszcze dziwniejsze: jeden z krasnoludów z irokezem na głowie dziarsko wskoczył do owej studni. Reszta chyba się sprzeczała co do tego kto ma wskoczyć...
 

Ostatnio edytowane przez Ramzes : 05-02-2013 o 21:46.
Ramzes jest offline  
Stary 05-02-2013, 21:51   #47
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Żołądek i powonienie Hakoona nie należało może do najdelikatniejszych, jednak smród był nieziemski. Spojrzał na Rupperta i rzucił radośnie:
- Co prawie jak w domu się będziemy czuli, co Ruppercik ? - tubalnie zaśmiał się
Gdy Khemorin znalazł ślady prowadzące do studzienki Zabójca pokręcił głową, bo średnio mi uśmiechało schodzić w tak cuchnące miejsce. Chwycił jednak mocno za topór i rzekł:
- Ktoś nas ochotnika, chętny ?
- Ruppert nie, bo już go w nosek gryzie. Brzydki zapach brzydki! - powiedział staruszek kichając co drugie słowo i wkładając rękę pod kaptur, aby przetrzeć oczy.
- No i Ruppert może się potknąć i sobie coś zrobić. Ruppert już stary. Dziewięćdziesiąt cztery lata. Tak tak. Bardzo stary mędrzec z głębokiego wschodu. Z Kataj po wasz język.
Hakoon parsknął śmiechem i poklepał Ruppcia po plecach:
- Hakoon pójdzie pierwszy..ale piwko Rupcio mu potem postawi
- Tak tak! Ruppert wdzięczny! Bardzo wdzięczny! Nawet kupi dla krasnoluda z czerwonymi włosami ognistą wódkę! Tak tak!
- Wódka..o Ruppercik dobry mędrzec.. hahaha... - spojrzał jeszcze na drugiego Khazada upewniając się że ten zamierza pójść z nimi i wtedy dał nura do studzienki.
- Oj tak tak! Bo Ruppert potrafi leczyć ciało i ducha. To to tak, że jak ciało boli, to ognista wódka, a jak duch boli to też. A jak nie chce to najpierw kijaszkiem przez łeb, a później ognista wódka! - powiedział jeszcze na sekundę przed wskoczeniem kranoluda do studzienki.
- Ruppert poczeka w karczmie. Tak tak! A jakby nie było to przyjdzie i da temu niemiłemu karczmarzowi pieniążka na wódka dla krasnolud!
Gdy krasnolud wskoczył a Ruppert chciał dać “dyla” Khazad krzyknął:
- Khemorin dawaj tu tego tchórza!!! Rupppert!!!!! Złaź na dół bo Ci kości porachuję ty... Ty.... ty... złaź... - krzyczał zły Khazad.
- A...Ale a... co j-j-jak Rup-p-p-pperta pająki zjedzą?! - mówił staruszek, który przygarbił się niemiłosiernie i zatrząsł ze strachu.
- Jak Cię zjedzą to będzie Ci to już obojętne!! Schodź tu. Hakoon będzie bronić Rupperta!!! - wrzeszczał Khazad, nie bacząc czy coś przyciągnie.
- Ale Ruppertowi teraz nie jest obojętny! Ruppert nie chce pająków! Bo zapach drapie w oczka i w nosek! Nie nie! Ruppert od zapachu umrze! Nie zdąży zobaczyć pająki!
- Ruppciu to małe robaczki. Nie płacz..nie bądź baba!!! Schodź na dół... - przekonywał Hakoon
- Ale zapach pająka drapie w nosek i boli bardzo! I oczy płaczą!
- Hakoon zaraz wejdzie na górę. Nakopie w nos tak Ruppertowi że wyczuje gówno z Norski, i zrzuci go na dół..a podrapię Cię zaraz moim toporem Ty...Ty...Ty... Złaź, bo jak dorwę to Ci pomasuję wszystkie kręgi toporem...!!! Kurwa napił bym się... - jak Ruppcio dupa nie schodzi to Hakoon idzie dalej, jak tylko drugi z Khazadów zejdzie.


- Hej mości panie co tak stoicie nad tymi kanałami - wykrzyczał Imhol.
- Aa! Bo wielki wojownik zgodził się na ognistą wódkę zabić dla Rupperta pająki! I Ruppert czeka na niego! - powiedział radośnie staruszek.
- Tak? A cóż to za wojownik? Jesteś tutaj wojowniku ? Jak tam, widzisz pająki? A co to Ruppert, pająków się boisz?
Khemorin stanął w szerokim rozkroku, blokując drogę odwrotu Rupertowi
- Złaź w dół staruszku. Dwa krasnoludy to aż nadto w ciemności, by obronić twój zadek przed pajęczakami.
Khemorin znów się lekko zamyślił i odwrócił głowę w kierunku nowego jegomościa (do Imhola)
- ano staliśmy ale teraz idziemy.
- Złazimy - Krzyknął w kierunku Hakoona.
- W takim razie nie przeszkadzam khazzadzcy przyjaciele - po tych słowach Imhol odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę zrujnowanego domu karotgrafa.
- A... ale Ruppert jest stary i smród go gryzie w oczy. Nie może, bo oślepnie! Tak tak! Już tak w ogóle! I jak będzie skarbów szukał?
Krasnolud Hakoon wskoczył po kolana w potwornie śmierdzącą breję. Z miejsca zachciało mu się rzygać. Tyle gówna pod nogami chyba nigdy jeszcze nie miał! Ale faktycznie. Wśród tego obrzydlwiego zapachu dało się “wyniuchać” zapach jakby zmielonej pokrzywy. Dziwne... Do tego krasnoludowi udało się wypatrzeć ślady bordowej, prawdopobnie skaveńskiej krwi. To nie było trudne chociażby z tego powodu że była ona o wiele mniej gęsta od wszechobecnych ludzkich odchodów...
Tymczasem na górze ku rozpaczy Rupperta krasnolud nie dał mu czmychnąć z dala od studzienki. Aż dziwne się khazadowi wydało jak szybko i sprawnie ten starał się krasnoluda wyminąć! Ruppert był jednak tym bardziej zrozpaczony, kiedy zobaczył kobietę-w-kapeluszu-łowcy-czarownic trzymającą jego szkatułkę!
Ruppertowi zaświeciły się oczy. Radość mieszana ze złością zagościła na jego twarzy. Z jednej strony wiedział już, gdzie jest jego skarb, z drugiej musiał się jakoś pozbyć tej dziwnej złodziejaszki! Już on jej pokaże! Ten kapelutek to na pewno jej skarb. Ruppert też jej coś ukradnie, a co!
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 05-02-2013, 22:24   #48
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kobieta powolnym krokiem podeszła do starucha i krasnoluda. Spojrzała na nich ze zmęczeniem po czym zwróciła się do łachmaniarza
- Ciebie wołają Ruppert?
- Ooo! Sława wyprzedza Rupperta! Ruppert, tak ja jestem Ruppert i wołają na mnie Ruppert! - powiedział przekręcając głowę na bok tak jak to miał w zwyczaju.
- Świetnie - westchnęła rzucając mu szkatułkę - To chyba twoje, starcze. Jeden z idiotów w karczmie podwędził to z twojego wózeczka. Mi nic do tego.
Ruppert był bardzo szczęśliwy. Wziął szkatułkę i przytulił ją mocno do siebie.
- Ruppert dźwięczny! Bardzo dźwięczny kobieta w kapelutek! Tak tak! Ruppert odzyskał swój skarb! Teraz musi schować przed złodziejaszki! Ruppertowy kamień od maga z cyrku! - powiedział po czym zaczął odczłapywać gdzieś dalej.
- Schowaj go dobrze starcze - krzyknęła do pleców oddalającego się Rupperta - I już więcej niech tego cholerstwa nie widzę.
Widząc, że krasnolud nie chce Rupperta puścić dalej, mnich pięknej Katajskiej tradycji stwiedził, że nie ma zamiaru się bawić z berka i korzystając ze swoich technik próbował wyślizgnąć się z zasłony w postaci khazada. Był już stary, ale takie proste sztuczki powinny mu jeszcze wyjść.
Ruppert umknął khazadowi i poczłapał w swoją stronę wzdłuż muru, a tymczasem Khemorin chcąc nie chcąc zeskoczył za Hakoonem do kanału.
Vilis patrzyła jak starzec oddala się. Raz jeszcze pokręciła głową ruszyła powoli w stronę karczmy o wdzięcznej nazwie “Pod Smokiem”. Darmowy nocleg i jedzenie były tym, czego bardzo ale to bardzo potrzebowała.
Gdy wreszcie dotoczyła się do przybytku Kruppa zamówiła obiad. Jadła nie gryząc, lecz łykając. W końcu od paru dni nie miała nic w ustach. Zaspokoiwszy głod ruszyła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i nie rozbierając się położyła na łóżko. Całą bron miała na podorędziu, gotową do użycia. Tak na wszelki wypadek.
 

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 05-02-2013 o 22:27.
Zombianna jest offline  
Stary 06-02-2013, 07:11   #49
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Khemorinowi cała sytuacja coraz bardziej przypominała chaotyczny splot niezrozumiałych wydarzeń. Dziwny starzec, którego zrozumień nie sposób, Jakaś kobieta sadystka maltretująca rannego człeczynę i jakieś inne dziwne osoby, które nagle zjawiły się w jego życiu zaledwie jednego wieczoru. Jedyną normalną osobą najwidoczniej był Khazad o imieniu Hakoon, którego krasnolud zaledwie przez kilkunastoma minutami poznał w dość komicznych okolicznościach.
Starzec o imieniu Rupert niby to miał iść do kanałów ale zapierał się i tłumaczył jak dziecko lub niezrównoważona baba z gatunku ludzi. Nie chciał się kłócić. Gdy starzec starał się wymknąć - Khazad nawet nie starał się zatrzymać go. Zerknął jeszcze przez moment na sadystycznie zachowującą się kobietę i nie zastanawiał się już dużo. Miał rozwijać swoje umiejętności kowalskie i zarabiać na życie. Nigdy wcześniej nie rozumiał swoich kuzynów, którzy dawno temu zaciągnęli się do oddziałów tarczowników ale teraz Khemorin poczuł zapewne tę samą iskierkę pradawnego ducha wojowniczych krasnoludzkich przodków. Teraz zachciał tylko ruszyć w nieznane.
- Hakoon czekaj na mnie - Krzyknął Khemorin w ojczystym khazalidzie.
Szybko skoczył w ciemności kanałów a gdy wzrok już przyzwyczaił się do mroku - od razu ruszył w ślad za Khazadzkim wojownikiem.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
Stary 06-02-2013, 10:32   #50
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Polowanie na skavena - Kanały

Po północy
Bohaterowie: Hakoon i Khemorin


Khemorim zeskoczył w dół w ślad za krasnoludzkim zabójcą. W tych czasach tylko śmierć jest pewna, więc być może na wskutek wszechobecnego chaosu lepiej oddać się awanturniczej przygodzie?
Dwa khazady wylądowały po kolana w zimnym gównie - dosłownie. Zaraz jak i Khemorin jak i Hakoon poczuli potrzebę zwrócenia treści żołądka, ale jakoś udało im się od tego powstrzymać. Inna sprawa że sytuacja była naprawdę nieprzyjemna. Wśród jednak całego zapachu fekaliów dało się wyczuć to, o czym mówił staruszek... Ostra woń przywodząca na myśl zmielone pokrzywy. A na dodatek na powierzchni brei, przez jaką brodzili unosiła się jakaś rzadsza od wszechobecnych odchodów ciemna ciecz. Być może to ślady skaveńskiej krwi...

Pod Smokiem
Ranek

Bohaterowie: Magnus

Magnus po tym wszystkim powrócił do swojego pokoju w karczmie. Noc upłynęła mu bardzo niespokojnie i nawiedzały go kosmiczne ilości koszmarów. Ich treść jednak pozostawała tylko i wyłącznie dla niego... Gdy się obudził rozległo się pukanie do drzwi.
- Kto tam? - Zapytał najspokojniejszym głosem na jaki było go stać w tej chwili.
- J-j-j-org tam! - odpowiedział mu nieśmiało głos jakiegoś chłopaka.
- Czego chcesz? - Magnus nieco odetchnął, nie była to Vilis, z resztą wątpił by ta zapukała.
- Moja siostrzyczka powiedziała że mam do ciebie przyjść i ciebie do niej zabrać! - odpowiedział mu głos zza drzwi.
- Chwila - odpowiedział, po czym zerwał koc z łóżka i ciasno sie nim owinął, zawinął. Następnie otwarł drzwi.
- Prowadź.
W drzwiach stanął chłopak o parę lat młodszy od niego. Miał jasne, blond włosy i dziecinną twarz.
- Choodź za mną! - powiedział wesoło chłopaczek, po czym zaczął prowadzić Magnusa w dół schodów...
Złodziej ruszył posłusznie za chłopaczkiem. Ten dreptał wesoło przez miasto, co jakiś czas zachęcając idącego za nim Magnusa:
- No chodź, no chodź! - mówił
Wkrótce przeszli całe miasto i trafili do innej karczmy - zwącej się "Pod Smokiem". Kiedy znaleźli się w środku Magnus zauważył stojącą przy ladzie oszołamiająco ładną dziewczynę. Przez moment wydało mu się że pod względem wyglądu jest conajmniej idealna. Idealnie czarne, falowane włosy sięgały jej do piersi. Ubrana była w coś na kształt skórzanego gorsetu, może niezbyt wykwitnego, ale nie odejmującego jej uroku. Gorset jednak ten nie udostępniał oczom Magnusa piersi dziewczyny, co wydało mu się jakoś dziwnie nienaturalne. Do tego ostre, ale nie bez przesady rysy twarzy, blada cera no i oczywiście, każda tak piękna dziewczyna musi posiadać nieziemskie oczy - a ta w rzeczy samej posiadała piękne, idealnie szare oczy.
- Ty jesteś Magnus? - zapytała się uśmiechając się szeroko


Pod Smokiem
Ranek

Bohaterowie: Vilis

Vilis oddała szkatułkę starcowi i ruszyła z powrotem do karczmy. Tam się najadła i już chciała ruszyć z powrotem do izby by usnąć, przypomniała sobie jednak że umowa karczmarza nakazywała jej siedzieć po nocy i pilnować karczmy, tak więc dziewczyna spędziła część czasu przeznaczonego na sen patrolując sobie karczmę i siedząc w izbie gościnnej, próbując nie usnąć. Nic jednak się nie działo. Żadnych niezapowiedzianych gości, rabusiów, kogokolwiek kto mógłby trochę urozmaicić tę noc. W końcu zła Vilis ruszyła z powrotem do swojej izby idąc spać...

U Rzeźnika
Po północy

Bohaterowie: Kurt i Ibes

Ibes i Kurt "rozmawiali" pod karczmą. Obaj magowie czuli otaczające ich wiatry magii. Pomimo zupełnie odmiennych osobowości i przeszłości, obaj poczuli coś, czego nie dane było im czuć od bardzo długiego czasu. - obecność kogoś podobnego do ich samych. Być może zmagającego się z podobnymi problemami.
Sam Kurt zobaczył kątem oka dziewczynę-w-kapeluszu-łowcy-czarownic. Szybko jednak zniknęła mu z oczu. Ibesa uwagę natomiast przykuł krasnolud, wesoło zeskakujący do ścieków.


Dom kartografa
Po północy

Elf Imhol

Elf ruszył chcąc nie chcąc razem z dziewczyną-w-kapeluszu-łowcy-czarownic. Wkrótce jednak niezręczna wspólna podróż dobiegła końca, bowiem dziewczyna odeszła w kierunku karczmy, on sam zaś stanął pod tajemniczym budynkiem. Nic w jego budowie się nie zmieniło, ale w nocy dom sprawiał jeszcze bardziej upiorne wrażenie. Braki w kamiennych murach, powybijane okna, wystające jakieś dziwne deski - niby nic, a jednak potrafiło z jakiegoś powodu zmrozić serce. Elf obszedł budynek parę razy, zauważając że nie pomimo iż w większości jest zawalony, to wszystkie ściany na parterze są całe, co mu znacznie utrudniało wejście. Pomimo że Imhol sprawdzał już wcześniej czy da się wejść do środka drzwiami (które okazały się zamknięte), postanowił spróbować raz jeszcze. Tym razem, o dziwo drzwi okazały się być otwarte... Ba! Lekko uchylone! A z wewnątrz dało się dostrzec łunę pomarańczowego światła.
 
Lomors jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172