Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2013, 14:35   #111
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację


CZĘŚĆ III: Usta Morra

Eldred nie wyglądał na takiego, który miałby zmienić tę decyzję, niezależnie od wszelkich argumentów, tych wszakże nie było przecież dużo. Na zadane pytania zmiął kartkę i włożył ją do kieszeni.
- Moja matka poinformowała mnie, że ze względu na poczynania Kriegera wymagana jest moja obecność.
Treść wiadomości pewnie nie była tak dyplomatyczna, ale stało się to, co podejrzewali. Baron nie miał ochoty postawiać swojej wsi na pastwę łowcy czarownic i jego fanatyków, przy jego nieobecności mających tam ogromną przewagę. Nikt z jego ludzi nie zamierzał także dyskutować z tym poleceniem i w kilka minut całą grupa gotowa była do drogi. Tylko pięciu śmiałków nie musiało słuchać rozkazów Eldreda, nie pozostawiono im jednakże wielkiego wyboru. Mgła ciągle unosiła się wokół, a wszyscy łowcy ośmiornic wracali do Fauligmere. Odnalezienie tropów wiedźmiarza czy choćby jego chaty wydawało się niemożliwością.
Należało więc uznać porażkę w tych poszukiwaniach i ruszyć razem z pozostałymi.

Podróż powrotna okazała się znacznie szybsza. Łowcy ośmiornic kierowali pewnie, dokładnie wiedziać jaki kierunek wybrać. Nie musieli już śledzić tropów, więc tylko parli do przodu, kierując wszystkich - jak się okazało tuż przed południem - w dobrym kierunku. Palisada wsi pojawiła się przed nimi, a niedługo potem weszli przez otwartą przed nimi bramę.
Od razu zauważyli pierwsza zmianę, jaka nastąpiła w Fauligmere. Wejścia nie strzegli bowiem członkowie milicji, a ludzie łowcy czarownic. Eldred otworzył szerzej oczy, złość czaiła się gdzieś na jego twarzy. Może przypadkiem te wydarzenia sprawiały, że stawał się bardziej zdecydowany?
- Gdzie moi ludzie? Co tu robicie?
Jego zadane władczym tonem pytania spotkały się z gburowatą, wręcz nieprzyjazną odpowiedzią.
- Decyzja Herr Kriegera.
Sądząc po spojrzeniu, dalej nie było co pytać. Baron kazał swoim milicjantom iść z nim, pozostałym dając wolny wybór, choć tym razem nie zapraszał obcych. Najwyraźniej najpierw chciał się rozmówić z łowcą sam na sam. No, prawie sam na sam, ale bez udziału obcych, co do których lojalności pewny przecież zupełnie nie był.

Sama wieś w wyglądzie nie zmieniła się w ogóle, ale niewielu ludzi zdawało się pracować. Tu i ówdzie widoczne były niewielkie, szepczące między sobą grupki, od których można było się dowiedzieć suchych faktów i niewiele poza tym. Saskia wyraźnie zbladła, szybko kierując się do swojego domu. Pozostali szybko dowiedzieli się dwóch głównych faktów, które nastąpiły podczas ich nieobecności: Bram Wiegers został zatrzymany i umieszczony w celi w rezydencji
Barona, oskarżony był o herezję. Co gorsze, rodzina Eidelbroeks została oskarżona i skazana za ukrywanie mutanta. Wyrok wykonano. Ciała wisiały teraz za miastem, widoczne z palisady.
Krieger nie tracił czasu. I najwyraźniej wcale nie skupiał się tylko na odnalezieniu wiedźmiarza.
 
Sekal jest offline