Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2013, 14:35   #111
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację


CZĘŚĆ III: Usta Morra

Eldred nie wyglądał na takiego, który miałby zmienić tę decyzję, niezależnie od wszelkich argumentów, tych wszakże nie było przecież dużo. Na zadane pytania zmiął kartkę i włożył ją do kieszeni.
- Moja matka poinformowała mnie, że ze względu na poczynania Kriegera wymagana jest moja obecność.
Treść wiadomości pewnie nie była tak dyplomatyczna, ale stało się to, co podejrzewali. Baron nie miał ochoty postawiać swojej wsi na pastwę łowcy czarownic i jego fanatyków, przy jego nieobecności mających tam ogromną przewagę. Nikt z jego ludzi nie zamierzał także dyskutować z tym poleceniem i w kilka minut całą grupa gotowa była do drogi. Tylko pięciu śmiałków nie musiało słuchać rozkazów Eldreda, nie pozostawiono im jednakże wielkiego wyboru. Mgła ciągle unosiła się wokół, a wszyscy łowcy ośmiornic wracali do Fauligmere. Odnalezienie tropów wiedźmiarza czy choćby jego chaty wydawało się niemożliwością.
Należało więc uznać porażkę w tych poszukiwaniach i ruszyć razem z pozostałymi.

Podróż powrotna okazała się znacznie szybsza. Łowcy ośmiornic kierowali pewnie, dokładnie wiedziać jaki kierunek wybrać. Nie musieli już śledzić tropów, więc tylko parli do przodu, kierując wszystkich - jak się okazało tuż przed południem - w dobrym kierunku. Palisada wsi pojawiła się przed nimi, a niedługo potem weszli przez otwartą przed nimi bramę.
Od razu zauważyli pierwsza zmianę, jaka nastąpiła w Fauligmere. Wejścia nie strzegli bowiem członkowie milicji, a ludzie łowcy czarownic. Eldred otworzył szerzej oczy, złość czaiła się gdzieś na jego twarzy. Może przypadkiem te wydarzenia sprawiały, że stawał się bardziej zdecydowany?
- Gdzie moi ludzie? Co tu robicie?
Jego zadane władczym tonem pytania spotkały się z gburowatą, wręcz nieprzyjazną odpowiedzią.
- Decyzja Herr Kriegera.
Sądząc po spojrzeniu, dalej nie było co pytać. Baron kazał swoim milicjantom iść z nim, pozostałym dając wolny wybór, choć tym razem nie zapraszał obcych. Najwyraźniej najpierw chciał się rozmówić z łowcą sam na sam. No, prawie sam na sam, ale bez udziału obcych, co do których lojalności pewny przecież zupełnie nie był.

Sama wieś w wyglądzie nie zmieniła się w ogóle, ale niewielu ludzi zdawało się pracować. Tu i ówdzie widoczne były niewielkie, szepczące między sobą grupki, od których można było się dowiedzieć suchych faktów i niewiele poza tym. Saskia wyraźnie zbladła, szybko kierując się do swojego domu. Pozostali szybko dowiedzieli się dwóch głównych faktów, które nastąpiły podczas ich nieobecności: Bram Wiegers został zatrzymany i umieszczony w celi w rezydencji
Barona, oskarżony był o herezję. Co gorsze, rodzina Eidelbroeks została oskarżona i skazana za ukrywanie mutanta. Wyrok wykonano. Ciała wisiały teraz za miastem, widoczne z palisady.
Krieger nie tracił czasu. I najwyraźniej wcale nie skupiał się tylko na odnalezieniu wiedźmiarza.
 
Sekal jest offline  
Stary 05-02-2013, 11:29   #112
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Baron Eldred podał dość zdawkowo powód pośpiesznego powrotu, ale nawet z tych kilku słów można było się domyśleć, że Krieger zrobił z niego, jak to mawiają krasnoludy, wała.

Wyciągnął go z wioski, by zaprowadzić bez przeszkód swoje rządy. Jak dużo było prawdy w tych słowach Ketil i reszta mogli się przekonać, gdy przed południem dotarli do Fauligmere.

Miejscowi byli zastraszenia, a ludzie łowcy panoszyli się po wiosce. Hurgan musiał przyznać, że Krieger rozegrał to mistrzowsko. Jeśli chciał wziąć wszystkich za mordy, to udało mu się to znakomicie. Pewnie aresztowany kowal mu się stawił i dlatego trafił do ciemnicy.

Eldred najwyraźniej chciał doprowadzić do konfrontacji. Problem w tym, ze nie wyglądał na kogoś, kto ma jaja na tyle duże, by wygrać z Kriegerem. W dodatku był na tyle głupi, w ocenie Ketila, że nie chciał krasnoluda i jego towarzyszy wziąć ze sobą. Choć udowodnili swoją życzliwość dla miejscowych.

Ketil tylko wzruszył ramionami na taką niewdzięczność.
- Idę zobaczyć tych Eidelbroeks. – mruknął do kompanów. – Zobaczymy się pod „Trzema Lochami”.
Daleko nie miał. Na szubienicach wisiały cztery ciała. Cała rodzina. Ojciec, matka i dwoje dzieci. Kilkunastoletnie i kilkuletnie dziecko. Młodsze miało na ramionach dodatkowe oczka.

Ketil wyciągnął fajkę i niespiesznie zapalił.
- Taaa … surowe tu mają prawo. – pykając fajeczkę wrócił do wsi.
W swoim nie tak znów długim, jak na krasnoluda życiu miał okazję naoglądać się okrucieństw wojny i wiszące dzieci nim nie wstrząsnęły, choć nie był to przyjemny widok.

Stanął chwilę przy bramie i poszedł w stronę domu Saski. Licząc na to, że kobieta może wie coś więcej, coś czego nie chciała mówić przy wszystkich. Potem zamierzał iść do gospody pogadać z Tomasem i miejscowymi.

Szkoda, że nie złapali wiedźmiarza. Gdyby go mieli Krieger straciłby powód, dla którego tu przybył. Przynajmniej oficjalnie.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 05-02-2013, 11:32   #113
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
~ Może być gorzej niż się spodziewałem. Mam nadzieje, że nie puści z dymem zaraz całej wioski. ~ pomyślał Gustav gdy usłyszał treść wiadomości. Teraz jeszcze szybciej chciał tam wrócić, bo przecież ciągle był tam jego pracodawca i reszta jego ekwipunku. Jak szybko zaczęli się zbierać ludzie barona, tak szybko Gustav był gotowy do drogi. Co prawda wracać nie musiał ale jego pierwsze zlecenie, czyli ochrona pana Haschke, było równie ważne, a kto wie czy teraz pan Haschke nie potrzebował ochrony.

Zabudowa wioski ukazała im się już po południu, więc wyglądało na to że tej nocy obejdzie się bez nocowania na bagnach. Ludzie łowcy, którzy stali teraz przy bramie wejściowej zamiast ludzi barona, od razu wzbudziły w Gustavie lekkie niepokojące podejrzenia. Baron czym prędzej udał się do swojej siedziby razem ze swoimi ludźmi.
Na tę sprawę Gustav raczej dużego wpływu nie miał, dlatego udał się do gospody. Nie wiedzieć czemu kobieta uzdrowicielka, Saskia, pobladła i też ruszyła w swoja stronę.

W środku ludzi trochę było ale mimo to nie było głośno. Ludzie rozmawiali, owszem, ale w swoich gronach, a niektórzy nawet szeptali miast gadać głośno. Nie trudno było się dowiedzieć, co się działo podczas ich krótkiej nieobecności. Jeden oskarżony o herezję, inni dyndali za palisadą.
~ Jest tu zaledwie kilka godzin a już znalazł heretyków i mutanty... Ciekawe co jeszcze wynajdzie. ~ podsumował po czym udał się na poszukiwania pana Haschke.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 06-02-2013, 19:33   #114
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gereke postanowił zapytać Saskii, czy może jej towarzyszyć i udać się z nią do jej domu. Rzekł jej przy okazji, że nie powinna być teraz sama i miał nadzieję, że mu nie odmówi. Z jednej strony nie chciał zostawiać jej samej, z drugiej strony ciekaw był tego wszystkiego co się tu działo. Może kobieta coś więcej o tym wszystkim wiedziała. A jeśli tak, to groziło jej teraz wielkie niebezpieczeństwo... zresztą teraz to nie tylko jej.Gereke od samego początku czuł, że należy opuścić tą wieś, jak tylko fanatycy się tu zjawili. Teraz jednak było już chyba na to za późno...
 
AJT jest offline  
Stary 07-02-2013, 15:26   #115
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim nie był zachwycony tym że wszyscy chcą wracać do Faulgmiere. Spodziewał się że kilku ludzi będzie chciało kontynuować poszukiwania i raz na zawsze, rozwiązać problem wiedźmiarza...a jednak, Helvgrim się mylił. W głębi duszy wiedział jednak że poszukiwania na bagnie zdane są na niepowodzenie. Z rozmowy wynikało jedynie że plan Ketila jest sensowny...zasadzić się na wiedźmiarza pod jego szałasem i czekać. Jednak nasuwały się też pytania. Czy choćby szałas ten należy do wiedźmiarza, przecież tego nikt nie wiedział. Czy, jeśli wiedźmiarza jest ta chruściana chałupka, to czy on do niej wróci, przecież teraz może już być w drodze do Marienburga, albo jeszcze gdzie indziej. Wiedźmiarz zdaję się znać Przeklęte Bagna lepiej niż łowcy ośmiornic, tu obecni, więc czy szansa jest że guślarz będzie ich obserwował i wróci dopiero wtedy kiedy oni odejdą znudzeni zasadzką? ... Tak to wszystko było możliwe. Helvgrim podzielił się swoimi obawami z innymi, wywiązała się dyskusja. Wszystko było przeciw kontynuowaniu poszukiwań, ale jakże ciężko przychodziła kolejna porażka.

- Więc wracamy? Helv spojrzał po swych kompanach. Jak to tak, trza przecie szukać guślarza...to co we wsi chyba nie aż takie ważne co...nas chyba się nie tyczy zresztą?

- Nigdy nie wiadomo, może jesteśmy tam potrzebni. Ja tam wolę wrócić niż siedzieć kolejne godziny na tych bagnach. Wiedźmiarz zbyt dobrze się kryje, nie ma co teraz. Dodał Gustav.

Helvgrim spojrzał na Gustava i pokiwał lekko głową...wiedział że najemnik ma rację, ale upartość nie pozwalała mu zaproponawać powrotu z innymi. Chciał dopaść wiedźmiarza, ale wiedział że teraz nie ma to większego sensu. Czas było wracać. Więcej słów było nie trzeba...wszyscy ruszyli w drogę powrotną.

***

W momencie kiedy Sverrisson dowiedział się o tym że Bram Wiegers został pojmany i oskarżony...wkurzył się nie na żarty. Zaciśniętą pięścią, Helvgrim trzasnął mocno w drewnianą ścianę chaty obok której cała grupa stała i rozmawiała z miejscowym. Zacny człek który był tak uprzejmy by opowiedzieć po krótce cóż to się we wsi wydarzyło odkąd grupa, po dowództwem barona, wyruszyła szukać wiedźmiarza. Człowiek przerwał opowieść i podskoczył ze starchu, kiedy usłyszał odgłos pękającego drewna...jedna z desek w ścianie pękła. Miejscowy rzucił wzrokiem i dostrzegł ponurego khazada z pięścią mocno wciśniętą w drewnianą ścianę...krew skapywała obficie z rany na dłoni Helvgrima.

- Wszystko wporządku? Zapytał ktoś.

- Do licha. Czy jest wporządku? Pewnie że nie jest, nic nie jest wporządku. Syczał Helv przez zaciśnięte zęby.

- Uspokój się Helvgrim. Znów głos któregoś z kompanów...ale Helv nie wiedział którego, gniew był potężny. Choć trawało to tylko chwilę i gniew zaczął przeobrażać się w myśli nad tym jakie czyny powinno się podjąć, to jednak zosatwił to krwawy ślad na dłoni młodego, khazadzkiego gońca.

- Co wy robicie tego nie wiem. Ja jedank do kuźni i do domu Brama idę...dowodów szukać jego zbrodni. Kowal nie może być winny, rozumiecie? Rozmawiałem z nim, pomocny mi był...pomógł Skerifowi Gundarssonowi, kiedy ten potrzebował. Rozumiecie, Gundarssonowi !...Khazadowi co przed tym samym sztandarem co ja odpowiada. Jestem to kowalowi winien. Helv ruszył w stronę kuźni...zatrzymał go jednak głos człowieka pod którego domem stali i z którym rozmawiali chwilę wcześniej.

- Tracicie czas panie krasnoludzie. Herr Krieger i jego ludzie, dokładnie przeszukali wszystko co Bramowe...i kuźnie i chałupę przy kuźni. Co znaleźli nie wiem, jeno ty raczej już po takich szakalach to szukać czego nie masz. Człowiek zakończył swą wypowiedź, co najmniej smutną informacją. Helvgrim jednak nie miał zamiaru odpuścić...odwrócił się na jednej nodze i spojrzał na człowieka...po dwóch uderzeniach serca powiedział.

- Jestem mu to winien. Ty tego nie pojmiesz człeku. Po tych słowach Sverrisson pobiegł w stronę kuźni, by przeszukać ją i odkryć to co mogło naprowadzić łowcę na myśl że Bram jest odszczepieńcem. Kiedy Helvgrim ruszył przed siebie, rzucił tylko za siebie krótkim zdaniem do swych kompanów.

- Odnajdę was.

***

Przez głowę Helva przebiegało mnóstwo myśli. ~ Hurgan pewnie miał rację co do Brama, pewnie stanął na drodze łowcy czarownic, ale trza było to sprawdzić. Gereke też poszedł swoją drogą... może coś wywęszy, oby. Helv był zadowolony że Gustav ruszył by porozmawiać z pracodawcą całej drużyny... ktoś to musiał zrobić, Helvgrim by poszedł... ale przecież Bram, jego trza ratować było. ~ Herr Haschke też może wiedzieć coś znaczącego. Człek to uważny i światowy, dokładny, bo liczygrosz... może coś zauważył. Czego ten łowca szuka? Coś mi się zdaje że wiedźmiarz to nie wszystko po co ten człek przybył tu ze świtą !

Myśli kotłowały się w głowie Helvgrima, kiedy dotarł już pod drzwi kuźni. Wejście było otwarte, więc nie czekając dłużej, goniec wyciągnął miecz i przekroczył próg. Wtedy pojawił mu się w głowie jeszcze jeden pomysł...może nie najlepszy, wcale też nie najmądrzejszy i bardzo ryzykowny, tak bardzo że cała drużyna...ba, nawet herr Haschke może za to odpowiedzieć głową, ale jednak, warto spróbować.

~ Jeśli tu coś znajdę i na korzyść Kriegera przemówi to honor mu się należy...jednak jeśli nie...to o zmierzchu czas będzie by przeszukać kajutę tego pana łowcy czarownic jakim to się zowie herr Matthias Krieger. Sverrisson zaczął przeszukiwanie kuźni, chciał być baczny by czegoś nie przeoczyć, od tego mogło zależeć życie Wiegersa. W głowie jednak już opracowywał plan, taki który miał mu pomóc wejść na pokład pod czarnymi żaglami. Helv wiedział jednak że jeśli i tam nic nie znajdzie to los kowala może być przesądzony...wtedy pomóc mogło by jedynie...i wtedy Helvgrim wpadł na kolejną myśli. ~ Wiedźmiarz...musimy ująć wiedźmiarza, za wszelką cenę, może by pomogło, kto wie? Jednak jak go odszukać, jak złapać?... Ten człowiek, brodaty niemowa, co z bagien nas przyprowadził...on by mógł nas prowadzić, a do niego może zaprowadzić nas jedna osoba. Helvgrim doszedł do wniosku że wie kto może wiedzieć gdzie mieszka małomówny, barczysty jegomość...ta osoba może go nawet znać. ~ Saskia...ona może wiedzieć.
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 07-02-2013 o 22:29. Powód: Literówki
VIX jest offline  
Stary 10-02-2013, 22:22   #116
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Saskia nie wyglądała na zadowoloną, gdy Gereke i Ketil władowali się na dobrą sprawę do jej domu, od samego wejścia niemal zadając pytania. Być może tylko jej zwyczajna, spokojna natura sprawiła, że nie wybuchnęła złością, ale nawet jej niewiele do tego brakowało.
- Mało mam problemów, by patrzeć jak za mną łazicie? Co chcecie? Przecież doskonale zdajecie sobie sprawę, że byłam na wyprawie razem z wami, a mimo to tutaj szukacie jakichś odpowiedzi?
Uspokajała się powoli, rozpakowując swoją sakwę i jednocześnie wkładając do niej jakieś inne specyfiki, nie mając ochoty pozostawać długo w swoim domu.
- Gdy się czegoś dowiem, wtedy będziemy mogli porozmawiać. Bo i o czym teraz?
No właśnie, o czym? O tej rodzinie? Kowalu Nie odpowiadała konkretnie na pytania o nich, ponawiając zapewnienie, że opowie, jak się dowie. Ketil zdał sobie sprawę, po obejrzeniu sobie powieszonych, że mogła przecież odbierać jego poród i jeśli dziecko miało mutację od urodzenia, to prawie na pewno Saskia o niej wiedziała. Tymczasem kobieta spakowała się na powrót i grzecznie wyprosiła obu mężczyzn.
- Muszę sprawdzić co z innymi. Czy nikogo więcej nie skrzywdzili.
Po tych słowach wyszła, kierując się w sobie wiadomą stronę.

***

Gustaw i Wiliard szybko dowiedzieli się w karczmie, że ich pracodawca ciągle prowadzi swoje własne dochodzenie odnośnie podatków von Staufferów, pozornie przynajmniej niewrażliwy zupełnie na to, co wyprawiał Krieger. Wejście do rezydencji barona wcale łatwe też nie było, ze względu na fakt, że nawet tutaj stało dwóch ludzi Łowcy Czarownic, dokładnie przesłuchujących każdego, kto chciałby dostać się do środka. I o ile nie mieli ważnej sprawy, nie mieli co zawracać głowy Matthiasowi. Nie mieli jednakże polecenia zatrzymywać pracowników Heschkego, urzędującego w nieco innej części budynku. Ten, pochłonięty pracą, nawet nie do końca zwracał na nich uwagę.
- Fanatycy tego człowieka zawracali mi głowę kilka razy, zadając swoje pytania, ale podejrzewam, że jestem bezpieczny. Zdaje się, że znasz się trochę na pismach?
Pytanie to skierował do Noela, który skinął głową.
- No to ty możesz zostać, pomożesz mi i będziecie mieli czyste sumienie. Ciągle jednak chcę wiedzieć, gdy będziecie mieli zamiar opuścić to miejsce na dłużej.
Odprawił tym samym Gustava. Wiliard skorzystał z propozycji pracodawcy. Mimo, że uczęszczał do oficjalnego kolegium zatwierdzonego przez władze Imperium, to konflikty magów i Łowców Czarownic często się pojawiały. A w małym pomieszczeniu pełnym ksiąg nie rzucał się mocno w oczy, ciągle zarabiając pieniądze.

***

Helv szybko zorientował się, że u kowala nie ma czego szukać. Zarówno kuźnia, jak i mieszkanie na piętrze, nosiły wyraźne ślady przeszukania. Część przedmiotów wyrzucono na środek pomieszczeń, inne były w nieładzie. Łóżko ktoś przeciął nożem, aby sprawdzić czy nic nie kryje się w środku. Nawet kilka desek w podłodze kuźni poluzowano, chociaż najwyraźniej nic nie znajdowało się pod spodem. Czy cokolwiek znaleziono, tego khazad nie mógł stwierdzić, bo jeśli tak - zabrano to ze sobą. On sam też nie odkrył nic poza tym.
Sprawa barki także nie wyglądała zbyt różowo. Trap był podniesiony, a na pokładzie lub pod nim kręcił się cały czas przynajmniej jeden z ludzi Kriegera. Dostanie się tam niepostrzeżenie w dzień wydawało się wręcz niemożliwe bez wszczynania alarmu. A do zapadnięcia zmroku zostało jeszcze kilka ładnych godzin.

***

Spotkali się we czterech w karczmie, mając przynajmniej pewność, że Heschke ciągle im płaci, a Noel teraz ma na niego oko, choć nie dał się poznać jako jakiś wojownik, za to znał się coś na magii - lepszy taki ochroniarz niż żaden.
Tomas i jego żona wyglądali tak jak reszta ludzi z Fauligmere - bladzi i wyraźnie przestraszeni tym, co tu się działo, nawet jeśli oni sami nie mieli zupełnie nic do ukrycia. Oberżysta nawet mówił ciszej, mimo, że w środku karczmy nie było żadnego z fanatyków Łowcy Czarownic.
- Zaczął od razu, bierze ludzi do siebie i przepytuje. Ja już tam byłem, pewnie przez ten incydent na bagnach. Teraz zabrał mojego syna.
Widać było, że z trudem panuje nad sobą.
- Zadaje pytania tak, jakby już podjął decyzję o czyjejś winie. A obok tylko czeka ten milczący bydlak, który wygląda tak, jakby miał ochotę zacząć z miejsca wyrywać przesłuchiwanemu paznokcie. Nie wiem dlaczego zamknęli Brama, to dobry człowiek. Może nie podobały im się odpowiedzi, które udzielał.
Emma położyła dłoń na ręce swojego męża, próbując go uspokoić, chociaż ona sama także była bardzo zdenerwowana. Mówiła jeszcze ciszej niż Tomas.
- Wszyscy podejrzewają tego fanatyka, Setha Reizabara. Poznaliście go zanim pojawił się łowca? Tylko krzyczał na ludzi podchodzących tej jego kapliczki Sigmara. Teraz czym prędzej popędził do tego... tego...
Zagryzła wargę, próbując się uspokoić. Tomas tylko kręcił głową.
- Być może właśnie dlatego tak szybko dowiedział się o Eidelbroeksach. A o tym co ukrywali mogło wiedzieć osób nie więcej, niż jedna dłoń ma palców.
 
Sekal jest offline  
Stary 13-02-2013, 10:02   #117
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Działania łowcy czarownic nie bardzo się podobały Ketilowi, ale co mógł zrobić? To nie była jego sprawa. Współczuł zastraszonym mieszkańcom, ale to baron Eldred powinien chronić swoich ludzi, a nie Ketil i jego kompanie. Ich wynajęto do ochrony poborcy podatkowego.

Z resztą Eldred nie chciał ich pomocy i potraktował drużynę dość po chamsku. Nie pamiętając, iż w sumie z dobroci serca uratowali Tomasa i Karla, a i wiedźmiarza poszli szukać zupełnie dobrowolnie, choć wcale nie musieli.

Hurgan raczył się piwem pod „Trzema Lochami” i zagryzał chlebem z jajecznicą. Za ośmiornice grzecznie, ale stanowczo podziękował. Spojrzał na Tomasa i Emmę:
- Zawsze się znajdzie taka wesz, jak ten Reizabar. Życzliwy suka jego mać. A jak to mawiają Emmo sekret, o którym wiedzą dwie osoby przestaje być sekretem. Baron Eldred poszedł się rozmówić z tym Kriegerem – przerwał by pociągnąć z kufla – ale o ile znam się na ludziach, to nic nie wskóra. Ten łowca to lepszy cwaniak. Pewnie niejedna wioskę tak załatwił. Ja widzę dwa wyjścia.
Stwierdził opierając swe szerokie plecy o ścianę gospody.
- Albo szybko znajdziemy wiedźmiarza i Krieger straci powód bytności tutaj, co jednak nie jest łatwe i wiąże się z kolejną wyprawą, albo trzeba dotrzeć do jego zwierzchnika i obrobić mu rzyć, żeby go odwołali. Ale to sprawa nader śliska, długotrwała i nie wiadomo, czy skuteczna.
Myślał nadal na głos krasnolud.
- Jeśli zatem ktoś z Was … - podniósł głos spoglądając na zgromadzonych ludzi – wie cokolwiek, co może pomóc w pochwyceniu wiedźmiarza, to niech lepiej nam powie nim będzie za późno.
Od kiedy dowiedział się, że miejscowi ukrywali zmutowane dziecko Eidelbroeksów to nabrał podejrzeń, że i więcej sekretów mieli za kołnierzem.
- Lepiej nam, niż Kriegerowi.
Po jego słowach zapanowała grobowa cisza przerwana głośnym „gul” wydanym przez gardło krasnoluda przełykającego kolejny łyk piwa.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 13-02-2013, 11:45   #118
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Strażnicy przy wejściu do rezydencji barona tylko potwierdzili fakt, że łowca czarownic wie co robi i że robi to nie pierwszy raz. Łowca bardzo szybko porozstawiał swoich ludzi na odpowiednich stanowiskach, by dobrze wiedzieć, kto i kiedy się do niego zbliża.
Pracodawca Gustava na szczęście był zapracowany i nie zajmował się sprawą ani wiedźmiarza ani łowcy. Jako ochroniarza Gustav z towarzyszami wiele nie zrobili, dlatego pan Heschke skorzystał z pomocy Wiliarda do roboty papierkowej, której było niemało. Gustav odetchnął z ulgą, jego cel priorytetowy jest bezpieczny.


- Tak jak mówiłem, chwilowo będzie nas czterech, bo Noel siedzi teraz u niego i z tego, co widziałem, posiedzi tam trochę - powiedział do towarzyszy w karczmie - Swoją drogą może to i lepiej, w końcu to jest czarodziej, a jakoś nie specjalnie lubię magików. - to powiedział znacznie ciszej, by tylko towarzysz mogli usłyszeć. Nikogo innego nie powinno raczej obchodzi to, że jeden z ich towarzyszy jest czarodziejem.
Następnie wysłuchał co ma do powiedzenia Hurgan.
- Chęci macie dobre Ketil, ale pewności nie mamy że łowca odpłynie jak znajdziemy wiedźmiarza, bo przecież może go co innego tu zatrzymać, jak trzyma i teraz. A u jego zwierzchników to będziemy mogli pocałować psa w rzyć. Jakie jest nasze słowo na taką osobistość, tym bardziej że łowca tu rację ma, bo, zaraza, wyście - powiedział patrząc na miejscowych - ukrywali tu mutantów a dobrze wicie jaka kara za to. Kto wie, czy wiedźmiarz czasem nie po dziecię chaosu tu przylazł, kto wie, czy nie to go tu ściągnęło, bo złe do złego ciągnie. Więc jak kogoś trza winić za te wydarzenia to na pewno nie pana Kriegera. - powiedział z wyraźnym oburzeniem do zgromadzonych.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.

Ostatnio edytowane przez wysłannik : 13-02-2013 o 23:33.
wysłannik jest offline  
Stary 15-02-2013, 07:10   #119
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Powiem tak. Trudno byśmy się tak za wiedźmiarzem uganiali po bagnach, i tak zrobiliśmy nie mało... losy miejscowych też z naszymi powiązane nie są ...wychodzi na to że sprawę można by zamknąć i czekać jak herr Haschke rachować skończy i ruszać w drogę powrotną. Helvgrim spojrzał po swoich towarzyszach siedzących wokół karczemnego stołu. Goniec szukał w ich spojrzeniach odpowiedzi... akceptacji lub odmowy dalszej pomocy mieszkanicom Faulgmiere. Helvgrim czuł jednak że coś powinni zrobić. ~ Kowal Bram mógł być niewinny, a poczciwy był z niego człowiek, pomóc mu byłoby należne. Skerif Gunndarsson też mógł tu gdzieś być, więc potrzeba może być miejscowych języka zasięgnąć, kto wie, może i ich pomocy będzie trzeba szukać. Jak długo we wsi zostaną też nie pewne było. Choć Helvgrim uważał że nic im nie grozi raczej ze strony łowcy czarownic, to trudno byłoby patrzeć na cierpienie miejscowych ...nie rozczulając się więcej, Helv przemówił do swych kompanów.

- Ja za siebie powiem. Kowala Wiegersa nie zostawię na pastwę kruków. Dużo żem o tym nie mówił, ale kowal pomógł memu kuzynowi, Skerifowi, co go tu w Faulgmiere szukam. Jestem winien pomóc temu człowiekowi. Krieger mi się nie podoba i czuję że tu jakieś drugie dno, tej jego opowieści, może być. Choć to już naszym zmartwieniem takim nie jest dużym ...jego sprawy jego są, tak długo jak na drodze nam nie stoją. Myślę że baronowi też Krieger się nie podoba i byłby zdolny za pomoc nam monetą zapłacić... tak byle łowca szybko Faulgmiere opuścił. Eldred zamożny nie jest, ale tu się jego honor i przyszłość waży... to i złota by nie pożałował. Helvgrim spojrzał na Ketila, który popijał piwo, po chwili przeniósł spojrzenie na Gustava, mówiąc. - Kilka dodatkowych sztuk złota by się przydało, prawda? Helv spojrzał na Gereke i dodał. - Trudno też orzec co z tą kobietą... Saskią. Ona w ziołach i naparach biegła, na bagna się zapuszcza, samotnie żyje...Eidelbroeks'ów znała... tylko patrzeć jak herr Krieger się za jej dobrą duszyczkę zabierze. Zresztą co ja tam będę was przekonywał. Helvgrim machnął ręką i oparł się w krześle, zmienił też ton, z cichego, konspiracyjnego szeptu przeszedł w normalny głos, zdając sobie sprawę ze swego podejrzanego zachowania.

Sverrisson pociągnął łyk Tomasowego samogonu i przekąsił marynowaną ośmiornicą. Jadł i uważnie słuchał słów swych towarzyszy. Fakt że Willard pozostał przy herr Haschke nie pocieszał Helva... khazadzki goniec polubił tego młodego szlachcica i choć utrapienie z tym ostatnim było niemałe to dał on się poznać od dobrej strony... ~ kto wie, może więc lepiej że przy poborcy Gustavie został? Pomyślał Helvgrim, nie do końca jednak przekonany. Musiał to jednak zostawić jakim było. Pracodawca tak chciał, a i Willard nie oponował. Stało się jak miało się stać. Po dłuższej rozmowie wyszło na to że kompania postara się pomóc w sprawie wsi i wiedźmiarza... czy tam łowcy czarownic. Każdy inaczej to widział... każdy inne pobudki może miał. Jedno jednak było ważne dla Helvgrima, to że nie zostanie sam. Kowalowi wypadało pomóc, poza tym, Helv miał jeszcze do dokończenia porachunki z ośmiornicą, jednak o tym nikomu już nie wspominał.

- Ja to tak widzę. Wtrącił Helvgrim. - O domu i kuźni kowala już mówiłem, tak jak i o łajbie pod czarnym żaglem. Kilka miejsc zaczepienia mamy. Statek sprawdzić po zmroku można, ale jak łowca coś ukrywa to pewnie przy sobie to ma, tak że na statku trudno będzie coś znaleźć. Wypadało by rozmówić się z kowalem... ciekaw żem gdzie go osadzili...czy w domu barona, czy może na statku? Kowal może wiedzieć co nie co. Z samym łowcą czarownic też zamienić dwa słowa można i wyczuć jego zamiary... tu raczej nam nic nie grozi, a i sam Krieger podejrzeń nie nabierze jak się ukrywać przed nim nie będziemy. Z tym całym Sethem Reizabarem też rozmówić się można... zobaczyć co i jak. Na spokojnie jednak bo na nas doniesie że jakieś wykwity na skórze nosimy jak Eidelbroeks'owie. Zostaje sprawa wiedźmiarza... choć coś czuje że to wszystko się jakoś łączy, my tylko nie widzimy jak i gdzie. Po bagnach próżno szukać magika... trza nam tego przewodnika, tego niemowę o bujnej brodzie. Saskia może wie jak go odnaleźć, a może Reizabar wie... albo ten cholerny elf. Tfu! Sporo tego wiem, ale cóż począć, Grungni łatwego żywota nikomu nie obiecuje. Ja proponuje zacząć od Reizabara, a później do domu Eldreda na spytki, co wy na to?

Helvgrim powiedział co myślał. Znów pociągnął samogonu i zakąsił kawałkiem marynowanego grzyba bagiennego. Wezwał też Tomasa z następną kolejką napitku, a kiedy ten przyniósł alkohol, Helvgrim wykorzystał okazję i zapytał karczmarza.

- Tomas, dobry człowieku, pamiętasz jak żeśmy z bagien wrócili cię z twym synem? Pamiętasz tego starego, barczystego niemowę co nas do wsi na powrót przywiódł? Potrzeba nam go będzie chyba. Jak byś miał go odnaleźć to kogo by najlepiej pytać, jak do Ust Morra trafić? Gdzie znajdę tego łowcę Vissera?

Helvgrim musiał jeszcze odszukać jednego z łowców ośmiornic i odebrać swoją kuszę. Obiecał też obiad rannemu śmiałkowi i pięć szylingów, za opiekę nad bronią... a tak naprawdę za to by człek miał po co do momu wrócić i by cel ten dodawał mu sił w samotnej podróży przez bagniska. Helvgrim rozejrzał się po karczmie w poszukiwaniu znajomej twarzy łowcy.
 
VIX jest offline  
Stary 17-02-2013, 14:34   #120
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Po słowach Gustava w karczmie zrobiło się znacznie ciszej. Do uszu zebranych przy jednym stoliku obcych, przy których siedział już tylko Tomas, bowiem jego żona wstała i bez słowa oddaliła się, dotarło kilka szeptów niezadowolenia, a może nieufności. Ludzie nie skomentowali jego wypowiedzi, choć czuł ich złość, nawet wściekłość. Jednego z mężczyzn wypchnięto za drzwi, bowiem wyglądał jakby chciał się rzucić na najemnika i spróbować rozszarpać go na strzępy. Byli tu obcy. Wypowiedź jednego z nich od razu przyjęto jako stanowisko wszystkich. Gospodarz mimo tego ciągle pamiętał o tym, że ocalili mu życie, co jednakże nie wystarczyło do tego, żeby próbował się im zwierzać. Czy pomagać w jakiś istotniejszy sposób niż podawanie wiadomych wszystkim informacji, takich jak miejsce zamieszkania doświadczonego, rannego łowcy, o którego spytał Halv. Wskazał odpowiedni dom, jednocześnie wzruszając ramionami na drugą poruszoną kwestię.
- Na pewno nie mnie pytać. Żaden ze mnie łowca jak się ostatnio okazało.
Wyraźnie było widać, że stara się nie odmawiać odpowiedzi, za to również nie będąc w nich pomocnym. Wyraźne poparcie dla Łowcy Czarownic, które usłyszał z ust Gustava, szybko określiło priorytety. Rodzina i Fauligmere ważniejsze były, nie tylko dla niego, niż kilku obcych o całkowicie nieznanych mu motywacjach i interesach. Tak oddalona od cywilizacji wieś nie spotkała się nigdy z Inkwizycją

Matthiasa Kriegera spotkali niedługo później, poza rezydencją barona. Obok niego szedł Seth, niemal śliniący się i cały czas próbujący coś przekazać łowcy, który z kolei wydawał się prawie zupełnie ignorować fanatyka, dostrzegając ich i uśmiechając się przyjaźnie.
- Cieszę się, że was widzę, choć zasmuciła mnie informacja o tym, że zgubiliście trop Wiedźmiarza. Słyszałem, że użył swojej plugawej magii, więc nie będę nikogo winił. Baron zdał mi raport, ale może macie coś jeszcze do dodania do jego wersji?
Spojrzał w oczy każdemu z nich, prostując się jeszcze trochę i krzywiąc z bólu, gdy coś w jego kręgosłupie lekko się przestawiło.
- Chętnie skorzystam z waszej pomocy, moi ludzie są zajęci głównie pilnowaniem bram i porządku. Obecnie jestem najbardziej zainteresowany kimś, kto potrafiłby wskazać dokładną lokalizację Ust Morra, a jeszcze lepiej, móc tam zaprowadzić...
Nie dokończył, gdy gdzieś z głębi Fauligmere dobiegł ich przeraźliwy wrzask, a chwilę potem mocny okrzyk.
- Alarm! Alarm!

Gdy dobiegli na miejsce, zebrało się tam już trochę ludzi z wioski, otaczając poszarpanym półkolem wrzeszczącego mężczyznę, którego widzieli po raz pierwszy, za to po bandażach i przerażonych słowach tutejszych, domyślili się, że jest to ten strażnik, którego poparzyła magia wiedźmiarza. Teraz miotał się, wymachując olbrzymią... łapą. Wielką niczym trollowa, pokryta włosem niczym małpia. Najwyraźniej zbliżające się przesilenie Morrslieba znacznie przyspieszyło mutację i mężczyzna niebezpiecznie zbliżał się do przerażonego tłumu. Ktoś zemdlał, kilka osób rzuciło się do ucieczki. A przeciw niemu wyszło dwóch fanatyków Kriegera, aby pochwycić i powalić. Zanim dotarli, wrzask Pirna wzmógł się raz jeszcze, a z łapy wyrosła włócznia, zupełnie niespodziewanie wbijając się w brzuch jednego z ludzi Matthiasa. Przybiegło jeszcze dwóch fanatyków, ale mutant teraz już nie dbał o nic, machając stworzoną z czystego Chaosu łapą na wszystkie strony. Również w kierunku odsuwających się gapiów.
 
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172