Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2013, 21:02   #132
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 04:29, niedziela, 6 wrzesień 2048
New York City
2 dni do wyborów



Jesus, Walters, Ferrick, Remo

Ostatecznie, około w pół do piątej nad ranem, mieli już wydawałoby się wszystko, co tylko mogli mieć w krótkim czasie. Spotkali się tak jak zakładał Walters, daleko od celu, za to wyposażeni w bardzo dobre lornetki i całą resztę sprzętu. Remo już na samym początku zgadał się z netrunnerem, pracującym jak zwykle takie osoby - z jakiegoś własnego gniazda. Teraz rozstawił komputery, podłączając się do nich dodatkowo. To do niego i człowieka Eda należał pierwszy ruch, do którego wykorzystali jednego ze zwiadowców. Dziewczyna, bowiem była to przedstawicielka ładniejszej z płci, dotarła prawie pod samo ogrodzenie i umieściła nadajnik i kamerę w jednym, chociaż ta druga nie wyłapywała zbyt wielkiej ilości terenu. Dokonała także kilka skanów i wycofała się bez trudu, wyposażona w ultranowoczesny kombinezon kamuflujący.
Hakerzy mieli połączenie i pracowali nad nim kilkadziesiąt minut, pragnąc pozostać niezauważonymi. Wiele nie potrzebowali na początek - dostęp do kamer w końcu uzyskali. Informacji dodatkowych niestety niewiele, tak jakby ten system ich nie zawierał.

Ludzie nie zawiedli. Mieli dwunastu, podzielonych na trzy drużyny. Ci od Eda mieli nowoczesny, doskonały sprzęt, a oni sami wyglądali na zawodowców, nawet jak za kominiarkami nie było widać ich twarzy. Każda z tych dwóch grup miała zwiadowcę, snajpera, dowódcę będącego jednocześnie szturmowcem i operatora broni ciężkiej. Byli jednakże elastyczni, a całe ich podejście bardzo przypominało wojskowe. W przypadku Bulleta było nieco inaczej. On sam napakowany wszczepami i dobrze wyposażony, ale pozostali trzej w tym mu ustępowali. Nie należeli do amatorów, tyle, że bardziej wyglądali na uliczników, wychowanych na wojnach gangów a nie operacjach wojskowych. Wszyscy też byli bardziej typowymi szturmowcami, taki też posiadali sprzęt. Ludzie Eda przyjechali jednym samochodem, a kontakt z helikopterem mieli poprzez radio. Ci od Felipy mieli jeszcze jeden wóz, ale zwykły, pozbawiony opancerzenia.

Jeśli chodzi o samą rezydencję, to pierwsze co rzucało się w oczy to ruch. Ktoś tam najwyraźniej poczuł presję i wcale nie zamierzał czekać. Przenoszono na jacht jakiś sprzęt, a co ważniejsze - ludzi. Przez czas obserwacji zauważyli cztery dziewczyny, prowadzone tam niemal jak bydło na rzeź, ale "załadunek" wciąż trwał. Przy budynku stał jeden samochód i jeszcze jeden nieco wyżej - i ten wyglądał tak samo, jak van leżący teraz na jednej z ulic Queens. Drugi był sedanem, stopień jego opancerzenia ciężko było ustalić. Dzięki obserwacji z kamer, lornetek i skanerów, odkryli dziewięciu strażników, wyglądających na uważnych i co chwilę wywołujących się przez radio. Alexa nie było widać nigdzie na zewnątrz.

Budynek miał parter i piętro, skanery i bliższe przyjrzenie się z kamer potwierdzały, że górne poziomy są przeznaczone do mieszkania - mimo, że szyby były lustrami weneckimi. Badanie ich struktury potwierdziło, że są kuloodporne, ale nie przeciwpancerne. Mur okalający rezydencję miał wysokość człowieka i prócz kamer i czujników ruchu nie zabezpieczało go nic więcej. Obaj hakerzy odkryli także, że w środku są czujniki, nie ma jednak kamer. A jeśli są, to podłączone kablowo w wewnętrznej sieci. Nie dało się więc określić dokładnego rozkładu i wyposażenia pomieszczeń, przy czym każdy skaner potwierdzał, że układ jest całkiem standardowy. Odkryto jednakże windę, kierującą w dół, oraz klatkę schodową wyłącznie do piwnicy. Tam właśnie musiało się mieścić centrum "VirtuaGirl", ale zabezpieczone było na najwyższym poziomie. Kye twierdził, że nikt nie da się tam włamać, jeśli nie podłączy się bezpośrednio w budynku. Udało mu się jednak dostać do centrum zabezpieczeń zewnętrznych oraz windy, obaj hakerzy uważali, że będą mogli nie tylko wyłączyć wszystkie kamery i czujniki, ale także wysłać do nich błędne sygnały, gdyby taki był plan.

Wejść do rezydencji było kilka. Po jednym od zewnątrz i od strony podwórza. Jeden wjazd do garażu, a także kilka balkonów. Obserwacja pokazała, że bardziej strzeżona była część od strony wody, tam kręciło się najwięcej strażników, tutaj też chodzili tragarze. Ochrona wyposażona była w krótką i długą broń automatyczną, dobrej jakości. Ludzie na balkonach mieli chyba także jakąś cięższą broń, opartą o szybę po wewnętrznej stronie. Niestety nie byli w stanie zdobyć danych, ilu jeszcze ludzi znajdowało się w piwnicy. Ci, którzy nosili, powtarzali się za każdym razem, ale mogli być tam jeszcze osobnicy nadzorujący całą operację.

Mapka


Evans

Czekanie było najgorsze. Fakt, że nic już nie zależy od niej samej, a tylko od tych kilku ludzi, których posłała z pomocą. Czekała z tym długo, nie dzwoniąc do nikogo przed operacją. Kto jednak mógł przewidzieć, że sytuacja przyspieszy tak gwałtownie? Ciągle nadający fragment elektroniki, niesprawne ciało i to co wpakowała się reszta grupy. Jack zdawała sobie sprawę, że teraz już o żadnej wymianie nie będzie mowy.
Wóz albo przewóz. Czy Diego miał w ogóle szanse?
Blant niewiele pomagał, chociaż Pico napchał do niego jakiś wspomagaczy, zaburzających jej umysł. Chyba nawet zapadła w drzemkę. gdy nagle obudził ją holofon. Kumpla Roya nie było już nigdzie w okolicy.

A głos w słuchawce należał do tych grobowych. Już po nim mogła dojść do tego, że poszło nie tak, jak miała nadzieję.
- Znaleźliśmy go, Jack. Już w pierwszym z tych adresów. Duży budynek, mieli całą piwnicę przerobioną na bunkier. Nie udało nam się ich zaskoczyć, kurwa mać!
Prawie krzyknął z wściekłości.
- Strzelanina była paskudna, Thomas dostał w głowę. Mike też oberwał, ale chyba wyżyje. Teraz jesteśmy w szpitalu, tym twoim...
Evans przerwała mu wreszcie, czekając na to co ją interesowało.
- Diego... jest też w szpitalu. Tamci coś mu wsadzili i zdążyli to uruchomić. Lekarze nie dają mu praktycznie szans, nawet z najnowszą technologią... podobno spaliło mu układ nerwowy...
Zamilkł zupełnie, nie mając już nic więcej do powiedzenia. Sam też stracił kumpla.
 
Sekal jest offline