Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2013, 21:51   #47
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Żołądek i powonienie Hakoona nie należało może do najdelikatniejszych, jednak smród był nieziemski. Spojrzał na Rupperta i rzucił radośnie:
- Co prawie jak w domu się będziemy czuli, co Ruppercik ? - tubalnie zaśmiał się
Gdy Khemorin znalazł ślady prowadzące do studzienki Zabójca pokręcił głową, bo średnio mi uśmiechało schodzić w tak cuchnące miejsce. Chwycił jednak mocno za topór i rzekł:
- Ktoś nas ochotnika, chętny ?
- Ruppert nie, bo już go w nosek gryzie. Brzydki zapach brzydki! - powiedział staruszek kichając co drugie słowo i wkładając rękę pod kaptur, aby przetrzeć oczy.
- No i Ruppert może się potknąć i sobie coś zrobić. Ruppert już stary. Dziewięćdziesiąt cztery lata. Tak tak. Bardzo stary mędrzec z głębokiego wschodu. Z Kataj po wasz język.
Hakoon parsknął śmiechem i poklepał Ruppcia po plecach:
- Hakoon pójdzie pierwszy..ale piwko Rupcio mu potem postawi
- Tak tak! Ruppert wdzięczny! Bardzo wdzięczny! Nawet kupi dla krasnoluda z czerwonymi włosami ognistą wódkę! Tak tak!
- Wódka..o Ruppercik dobry mędrzec.. hahaha... - spojrzał jeszcze na drugiego Khazada upewniając się że ten zamierza pójść z nimi i wtedy dał nura do studzienki.
- Oj tak tak! Bo Ruppert potrafi leczyć ciało i ducha. To to tak, że jak ciało boli, to ognista wódka, a jak duch boli to też. A jak nie chce to najpierw kijaszkiem przez łeb, a później ognista wódka! - powiedział jeszcze na sekundę przed wskoczeniem kranoluda do studzienki.
- Ruppert poczeka w karczmie. Tak tak! A jakby nie było to przyjdzie i da temu niemiłemu karczmarzowi pieniążka na wódka dla krasnolud!
Gdy krasnolud wskoczył a Ruppert chciał dać “dyla” Khazad krzyknął:
- Khemorin dawaj tu tego tchórza!!! Rupppert!!!!! Złaź na dół bo Ci kości porachuję ty... Ty.... ty... złaź... - krzyczał zły Khazad.
- A...Ale a... co j-j-jak Rup-p-p-pperta pająki zjedzą?! - mówił staruszek, który przygarbił się niemiłosiernie i zatrząsł ze strachu.
- Jak Cię zjedzą to będzie Ci to już obojętne!! Schodź tu. Hakoon będzie bronić Rupperta!!! - wrzeszczał Khazad, nie bacząc czy coś przyciągnie.
- Ale Ruppertowi teraz nie jest obojętny! Ruppert nie chce pająków! Bo zapach drapie w oczka i w nosek! Nie nie! Ruppert od zapachu umrze! Nie zdąży zobaczyć pająki!
- Ruppciu to małe robaczki. Nie płacz..nie bądź baba!!! Schodź na dół... - przekonywał Hakoon
- Ale zapach pająka drapie w nosek i boli bardzo! I oczy płaczą!
- Hakoon zaraz wejdzie na górę. Nakopie w nos tak Ruppertowi że wyczuje gówno z Norski, i zrzuci go na dół..a podrapię Cię zaraz moim toporem Ty...Ty...Ty... Złaź, bo jak dorwę to Ci pomasuję wszystkie kręgi toporem...!!! Kurwa napił bym się... - jak Ruppcio dupa nie schodzi to Hakoon idzie dalej, jak tylko drugi z Khazadów zejdzie.


- Hej mości panie co tak stoicie nad tymi kanałami - wykrzyczał Imhol.
- Aa! Bo wielki wojownik zgodził się na ognistą wódkę zabić dla Rupperta pająki! I Ruppert czeka na niego! - powiedział radośnie staruszek.
- Tak? A cóż to za wojownik? Jesteś tutaj wojowniku ? Jak tam, widzisz pająki? A co to Ruppert, pająków się boisz?
Khemorin stanął w szerokim rozkroku, blokując drogę odwrotu Rupertowi
- Złaź w dół staruszku. Dwa krasnoludy to aż nadto w ciemności, by obronić twój zadek przed pajęczakami.
Khemorin znów się lekko zamyślił i odwrócił głowę w kierunku nowego jegomościa (do Imhola)
- ano staliśmy ale teraz idziemy.
- Złazimy - Krzyknął w kierunku Hakoona.
- W takim razie nie przeszkadzam khazzadzcy przyjaciele - po tych słowach Imhol odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę zrujnowanego domu karotgrafa.
- A... ale Ruppert jest stary i smród go gryzie w oczy. Nie może, bo oślepnie! Tak tak! Już tak w ogóle! I jak będzie skarbów szukał?
Krasnolud Hakoon wskoczył po kolana w potwornie śmierdzącą breję. Z miejsca zachciało mu się rzygać. Tyle gówna pod nogami chyba nigdy jeszcze nie miał! Ale faktycznie. Wśród tego obrzydlwiego zapachu dało się “wyniuchać” zapach jakby zmielonej pokrzywy. Dziwne... Do tego krasnoludowi udało się wypatrzeć ślady bordowej, prawdopobnie skaveńskiej krwi. To nie było trudne chociażby z tego powodu że była ona o wiele mniej gęsta od wszechobecnych ludzkich odchodów...
Tymczasem na górze ku rozpaczy Rupperta krasnolud nie dał mu czmychnąć z dala od studzienki. Aż dziwne się khazadowi wydało jak szybko i sprawnie ten starał się krasnoluda wyminąć! Ruppert był jednak tym bardziej zrozpaczony, kiedy zobaczył kobietę-w-kapeluszu-łowcy-czarownic trzymającą jego szkatułkę!
Ruppertowi zaświeciły się oczy. Radość mieszana ze złością zagościła na jego twarzy. Z jednej strony wiedział już, gdzie jest jego skarb, z drugiej musiał się jakoś pozbyć tej dziwnej złodziejaszki! Już on jej pokaże! Ten kapelutek to na pewno jej skarb. Ruppert też jej coś ukradnie, a co!
 
Aeshadiv jest offline