Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2013, 22:18   #70
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Joran patrzył na wściekłą grupę mężczyzn, zbliżających się do nich. Ich zamiary były jasne, za nim nawet usłyszeli krzyki. Nim, rozpoznał przewodzących nimi ludzi ... a zwłaszcza jednego człowieka.

Stojący obok niego członkowie Nocnej Straży mogli usłyszeć, jak oddycha z wściekłością. To wydarzenie dopełniło czary goryczy ostatnich kilku dni. Na przedzie tłumu pragnącego wymordować Skagosów stał Kyle Pastuch. Błąd. Lannister mógł go zabić dawno temu. Oszczędził mu życie, gdyż był przekonany, że ból i upokorzenie zapamięta do końca życia, że w tym jego małym, zwierzęcym mózgu wykształci się instynkt, który powstrzyma go przed takimi czynami. Cóż ... być może nie będzie mu dane już tego przeoczenia naprawić. Krew ponownie uderzyła mu do głowy ... nie! Jasna cholera nawet jeżeli ma tu zginąć, to Pastuch nie ujrzy światła kolejnego dnia ...

Zwiadowca spojrzał na stojących obok niego ludzi. Farwynd, który podniósł się na ziemię trzymając się paska Jorana, teraz chwycił grubą belę z wozu i z zaciętą miną czekał na rozwój wydarzeń. Stojący obok Wiotki, schował swój nóż do rękawa i gestem przywołał dwóch kolejnych lannisterowskich ludzi. Zaraz obok nich, dwóch stajennych ciągnęło konia. Nie wyglądali na uzbrojonych, a z przechodzących obok trzech zarządców jedynie jeden miał miecz ... nie była to armia. Nie mieli jednak wyboru.

Czarne Serce z mieczem w ręce wysunął się do przodu. Wolałby wybrać jakiekolwiek inne miejsce na starcie. Cóż, nie mógł dopuścić jednak do masakry Skagosów. Jeżeli będą chcieli tego dokonać, będą musieli przejść przez niego. Oczywiście pewnie zginie przy tym, ale może ... może da czas ludziom z wieży do przygotowania się ... może ubije ich wystarczająco wiele, aby reszta uciekła ...

Chciał jeszcze dać im ostatnią szansę, chociaż wiedział, że raczej na niewiele się to zda.

-CO TO KURWA MA BYĆ?! - ryknął tak, że nawet lew będący jego herbem, nie miałby się czego wstydzić. Przynajmniej temu oficjalnemu zawołaniu Lanniserów stała się zadość. Usłyszeli go ...

Tłumek zatrzymał się mierząc go wzrokiem

-KURWA! TO WOJSKO CZY BURDEL? - nie czekał na jakiekolwiek odpowiedzi, widać było, że wyprowadzili go z równowagi. Nawet nie próbował się powstrzymywać. Nie było tu miejsca na dworską elokwencję ... za to na "starego sierżanta" już tak ...

-SAM SIĘ ZAJMĘ POŻAREM! WY TU NIE OD TEGO JESTEŚCIE! - darł się przez cały czas, a nawet raz nie załamał mu się głos.

-NIKOGO KURWA NIE ZABIJECIE JAK WAM TAK NIE POWIEM! CZY TO KURWA JASNE?! -

Przynajmniej zatrzymał ich na chwilę. Przynajmniej go słuchali ... na niewiele się jednak to zdało. Joran nie zatrzymał się jednak na tym. Jego palec pokazywał co jakiś czas kolejną osobę, a głos wywrzeszczał imię i zadanie jakim powinni się zająć "Do koni! Nie widać, że pomocy tam trzeba!", "A kto miał północnego krańca muru pilnować! Na posterunek już!" i tym podobne hasła padały w stronę tłumu.

Wahali się ... wahali ... z samego końca tłumu odłączyło się kilka osób. Jeszcze chwila ... jeszcze jedna chwila myślał Joran, może uda im się załamać ich "morale". Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli ....

Kyle podniósł rękę i wycelował w Jorana palec. Lannister usłyszał wyraźnie, jak stojący obok niego Lord Budowniczy przełknął głośno ślinę.
A potem Pastuch wrzasnął głosem przesyconym odrazą i poczuciem krzywdy niezawinionej, a pomsty się domagającej.

- Sprzedał nas tej dziwce Moruad! Zawsze był dzikich i Skagów miłośnik! Lannister zdrajca! -

A potem ruszyli ... ruszyli wprost na nich ... ten moment dwóch zarządców i jeden stajenny wybrało, aby podać tyły. Może ... może wezwą jakąś pomoc ... kogoś zaalarmują ... był cień takiej szansy ...

-Trzymać się razem, bo nas zaszlachtują! Nie dajcie się rozdzielić i poślijcie ich w diabły jak najwięcej! - rozkazał szybko ludziom znajdującym się obok niego.

A potem podwórze i zamek rozdarł krzyk, który mógłby chyba obudzić zmarłego. Czarne Serce był już w złych położeniach, ale to było jedno z tych, które mogło być końcem. Wiedziony jakimś instynktem i tradycją, wzniósł okrzyk swoich przodków, okrzyk który był dobry w takich okolicznościach

-USŁYSZ MÓJ RYK! - a potem jego miecz ciął po gardle najbliższego przeciwnika, upadającemu ciału wyrwał z ręki miecz i rzucił do tyłu, w stronę stajennego, który mógł się w ten sposób uzbroić. Uchylił się przed ciosem i szybkim cięciem pozbawił ręki kolejnego przeciwnika.

Stanął wyprostowany unosząc w górę miecz ... wiedział, że jeżeli ma zginąć ... to zabije też Kyle'a ... szukał go wzrokiem ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline