Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2013, 22:24   #48
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Kobieta powolnym krokiem podeszła do starucha i krasnoluda. Spojrzała na nich ze zmęczeniem po czym zwróciła się do łachmaniarza
- Ciebie wołają Ruppert?
- Ooo! Sława wyprzedza Rupperta! Ruppert, tak ja jestem Ruppert i wołają na mnie Ruppert! - powiedział przekręcając głowę na bok tak jak to miał w zwyczaju.
- Świetnie - westchnęła rzucając mu szkatułkę - To chyba twoje, starcze. Jeden z idiotów w karczmie podwędził to z twojego wózeczka. Mi nic do tego.
Ruppert był bardzo szczęśliwy. Wziął szkatułkę i przytulił ją mocno do siebie.
- Ruppert dźwięczny! Bardzo dźwięczny kobieta w kapelutek! Tak tak! Ruppert odzyskał swój skarb! Teraz musi schować przed złodziejaszki! Ruppertowy kamień od maga z cyrku! - powiedział po czym zaczął odczłapywać gdzieś dalej.
- Schowaj go dobrze starcze - krzyknęła do pleców oddalającego się Rupperta - I już więcej niech tego cholerstwa nie widzę.
Widząc, że krasnolud nie chce Rupperta puścić dalej, mnich pięknej Katajskiej tradycji stwiedził, że nie ma zamiaru się bawić z berka i korzystając ze swoich technik próbował wyślizgnąć się z zasłony w postaci khazada. Był już stary, ale takie proste sztuczki powinny mu jeszcze wyjść.
Ruppert umknął khazadowi i poczłapał w swoją stronę wzdłuż muru, a tymczasem Khemorin chcąc nie chcąc zeskoczył za Hakoonem do kanału.
Vilis patrzyła jak starzec oddala się. Raz jeszcze pokręciła głową ruszyła powoli w stronę karczmy o wdzięcznej nazwie “Pod Smokiem”. Darmowy nocleg i jedzenie były tym, czego bardzo ale to bardzo potrzebowała.
Gdy wreszcie dotoczyła się do przybytku Kruppa zamówiła obiad. Jadła nie gryząc, lecz łykając. W końcu od paru dni nie miała nic w ustach. Zaspokoiwszy głod ruszyła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i nie rozbierając się położyła na łóżko. Całą bron miała na podorędziu, gotową do użycia. Tak na wszelki wypadek.
 

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 05-02-2013 o 22:27.
Zombianna jest offline