Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2013, 19:12   #2
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Nieświadomość miała pewne zarysy. Jakieś pokręcone pulsujące wróżki przedzierające się przez mroczne zwierciadło wyłączonego umysłu. Oddech mógł być miarowy, nie sprawiał bólu. Powietrze zdawało się delikatnie dopływać do zanurzonych w ciele płuc. Wysuszony przełyk dawał o sobie znać. Ciężka głowa trzymała go przy ziemi. Powoli spróbował otworzyć oczy. Spodziewał się złych rzeczy, ale coś wrodzonego , podarowanego w ironicznym darze kazało mu walczyć. Światło, czarne niebo w łunie tajemniczego szmaragdu. Odwrócił głowę na bok. Widział śmietnisko , sterty aut rodem z lat 50 XXIw. Elektryczne Hondy całe w rdzy, zgniecione stalowe pakunki prosto z zgniatarki, ubita brązowa ziemia nie znająca zieleni oprócz tej serwowanej przez miejskie niebo. Zdziwił się dopiero teraz słysząc jakiś dźwięk. Kobiecy głos, lekka chrypka ,delikatna , kojąca niczym mleko z miodem. Podobna do Sally Price, tej aktorki z Głębi. Nie znał za to jej , stojącej przed nim kobietki.



-Kayle, do cholery! Nic ci nie jest?! Kayle! Zemdlałeś, próbowałam się ukryć. Poszukać pomocy, lub choćby kubła deszczówki do obudzenia tej twojej pięknej buzi. Oni idą. Musimy się zwijać Kay.


Popatrzył się na nią nic nie rozumiejąc, jego świadomość nie przyjęła jeszcze szoku braku znaczenia tych słów. Powinien ją pamiętać to było pewne. Coś płynęłow jego głowię, szum chaotycznych informacji , który pojawił się wraz w uruchomieniem uwagi. Zauważył czerwony napis prosto przed nim.

CRITICAL ERROR #494


Skupił się naturalnie, robił to tyle razy... zapewne , ponieważ w chwili obecnej czuł się jak związany w pewien realny choć przerażający sen. Na jego myślowy sygnał koło powiadomienia błędu wyświetliło się czerwone okno; w środku przepływały malutkie lecące ciągle w dół literki , informacje systemowe na bieżąco. Nic z tego nie rozumiał.

-Kay wyłaź z HR, nie jesteś hackerem , gówno zrobisz. Musimy zwiewać rozumiesz- ostatnie zdanie powiedziała cicho, niepewnie wyczuwając w niejasny sposób zmianę w swoim towarzyszu.

Co ich łączyło? Ta twarz, którą widział przed sobą, nic mu nie mówiła. To imię, które słyszał niewiele mu mówiło. Nie rozumiał co się dzieje, ani przed kim mają uciekać. Z wielkim trudem powstrzymał zbliżającą się panikę i przetarł twarz by ukryć grymas przerażenia, który dopiero miał się na niej pojawić. Myśl, myśl... co się dzieje? Gdzie jestem? Kim ona jest? Kim JA jestem?! Nie teraz, nie teraz... ona jest przyjaciółką. Po mojej stronie. I grozi im jakieś niebezpieczeństwo...

- Prowadź... - przytaknął krótko


Przemierzali jałowe złomowisko. Nad ich głowami na szczęście nic nie leciało, coś mogłoby sugerować to nieokreślone dla Kayle`a niebezpieczeństwo. Dziewczyna prowadziła, przebiegli przez kładkę nad starą Toyotą. Ta zdumiewająco podobna replika Sally Price (razem z pełnym wdzięku tyłeczkiem) kierowała się z dużą dozą ostrożności podpartą niepewnością.

-Co z tobą Kay? Zemdlałeś i... boże byłam przerażona. Powiedz mi, na pewno wszystko ok?

- Możemy to przedyskutować, gdy będziemy już bezpieczni?

Spojrzała na niego niepewnie, jej zielone oczy zadrgały. Nic nie powiedziała, nie zdążyła. Dostrzegła ruch, każąc mu się zatrzymać. Za rogiem wielkiej sterty poskręcanego metalu. Jej ręce drgały, dwa przerażone kotki. Nie sugerowała niczego, zamarła. Nie wiadomym było czy Kayle ma tam spojrzeć, wszystko zależało od jego odwagi oraz ciekawości.
Stłumił to ostatnie. Aby spojrzeć musiał by się wychylić i, potencjalnie, ryzykować, że zostanie dostrzeżony. Przylgną do sterty najbardziej jak mógł, chwytając dziewczynę za rękę i pociągnął ją w tył, aby stanęła za nim i sama nie dała się dojrzeć.
- Co tam widziałaś? - zapytał najciszej jak mógł, by go usłyszała, samemu będąc wciąż gotowym, że coś wyskoczy zza rogu.

-Facet, to on. Ten z VTOL`a. Płaszcz. Jezu Kay. W co się wpakowałeś? Powiedz mi, powiedz- zaczęła lekko się unosić, do kącików jej pięknych oczu napłynęły słone łzy. Spojrzała prosto w jego oczy. Widoczne załamanie nie dodawało mu otuchy. Prawdopodobnie stykali się z śmiercią.

- Później. - Kayle miał ochotę wzywać o pomoc do jakiś wyższych sił. Ona sama jest na krawędzi załamania, a była jedyną osobą, na której mógł polegać! To na prawdę nie oddalało go od tego by samemu zacząć panikować. - Mówiłem, jak będziemy bezpieczni. Teraz nie ma czasu.

Spojrzała na niego smutnie, człowiek, którego kochała zdawał się przestać istnieć. On po prostu niczego nie pamiętał. Zrozumiała to, przeczuła. Tymczasem kroki ciężkich okutych butów wojskowych nabierały na sile. Nie znał nawet jej imienia. Odziany w fioletową pokrytą sztucznym materiałem bluzę zdawał się kurczyć w sobie, dusić się swoim własnym ciałem. Usłyszeli głos poszukującego ich mężczyzny.

-TH393001 musi zostać zlikwidowany , rozumiecie to?- męski twardy głos bezlitosnego oprawcy, dostatecznie blisko by uderzył w ich słabsze umysłu z pełną gwałtu mocą. Spojrzała na niego niepewnie, nie rozumiała do końca kto ma być tą cyferką. Złapała go za dłoń pełna błagalnego życzenia.

-Boże Kayle, ty nie możesz być...- mówiła już całkiem przerażona, ścisnęła jego dłoń siłą nie pasującą do tak drobnej kobiety. Emocje podniosły ton jej głosu. Kroki skierowały się zdecydowanie w ich stronę. Ten ktoś, ktokolwiek to był, zaraz może zrobić im krzywdę. Dziewczyna tymczasem straciła pośrednio kontakt z rzeczywistością , wszystko spłynęło na nią jak dane z przeładowanego TAP`u. Przeciążenie, słowo utkwiło nieprzyzwoicie w głowie Kayle`a. Zaczynał coś rozumieć, nie miał jednak czasu na dojście do jasności.

- Cholera. - syknął bardziej nawet pomyślał, niż wydał jakiś dźwięk. Chwycił dziewczynę mocniej za ramię i pociągnął ją w przeciwnym kierunku. Nie mogli zostać, bo ich znajdą. Nie mogli wyjść im naprzeciw, ponieważ ich zabiją. Mogą tylko uciekać. Ruszyli , nogi instynktowe pomknęły przed siebie. Znów przeskoczyli przez mostek, skierowali się jak najdalej. Bieg za ich plecami nie ustawał.

-Zostaw dziewczynę bo strzelę , pojemniku!- krzyknął chorobliwie bezlitosny , chłodny głos.
Skierowali się w boczną aleję. Zdawało się , że zbliżają się do ogrodzenia, wejścia na śmietnisko. Nie należało się poddawać, tylko pędzić bez zatrzymania. Prosta , tylko tyle, dalej kontury siatki cmentarzyska aut. Dziewczyna zdawała się na wyczerpaniu. Mamrotała coś pod nosem, chyba chciała by ją puścił.

-Puść mnie ty kłamco!- wykrzyknęła. Nie wiedział czy ją puścić. Miał dosłownie chwilę by skryć się za rogiem. Widział opuszczony osobowy VTOL przybyszy z uruchomionym silnikiem. Zamarł razem z nią. Krew ochlapała ich twarze. Jej głowa eksplodowała, oczy znieruchomiały. Widział w nich zawiść, coś czego nie mogła mu wybaczyć. Ciało poczęło bezładnie spadać , by spotkać się z brudną błotnistą ziemią. Miał sekundę zanim morderca naprawi swój błąd. Jego błąd. Bezlitosny profesjonalny typ. Poczucie winy.



Kayle... ma na imię Kayle i tyle wie o swoim życiu. Ani imienia tej dziewczyny, ani swej przeszłości, ani tego co ich łączyło, ani nawet o co miała do niego ten żal... to wszystko jakoś kuło w dołku, ale teraz się nie liczyło. Ważne jest życie. Nie śmierć. Poświęcił na spojrzenie na strzelca jedynie ułamek sekundy i rzucił się do VTOLa. Nie myśląc o źle , które go dotknęło , bez bagażu przeszłości w pewien sposób mógł działać z większą wolnością. Do pewnego czasu minusy miały swoje plusy. Czarny pojazd w napisem RavenLocke Securities. Kojarzył to nazwę w naturalny sposób , jak dziwne skojarzenie o niej... była jak Sally Price, tyle mógł o niej powiedzieć. Pojazd zdawał się uruchomiony, procedura startu nie wymagała w takim stanie weryfikacji pilota. Pierwsze co zrobił to zamknął drzwi. Odnajdywał się w pojeździe z płynną dla rąk , naturalną przestrzenią zawodowca. Część ikon na panelu zdawała się brakować. Być może ta cała hiper-rzeczywistość która w tej chwili utykała w jego mózgu, nie mogła pokazać mu całego statusu pojazdu. Włączył silniki na obroty, złapał za stery. Strzały uderzyły o karoserię. Szyby wdawały się wzmocnione, pancerne. Kula stworzyła pajęczą się koło jego głowy. Podniósł dziub , skierował się w stronę wielkich budynków, nieskończonych zabudowań.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-02-2013 o 19:16.
Pinn jest offline