Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2013, 00:45   #28
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Uznajmy, że jak z tobą teraz pójdę, to tak jakbyśmy zawarli poprzednią umowę. Dorwanie Seweryna oznacza zrealizowanie kontraktu. Pasuje? - zapytał Piotr wyciągając rękę jako symbol przypieczętowania umowy.

Kruk zerknął na niego. Jego zimne spojrzenie spotkało się z cwaniackim wzrokiem Lernarda. Chwilę później silny uścisk dłoni wojskowego zapoczątkował działanie ich umowy.

Piotr skoczył tylko do baru po swoje rzeczy. Zerknął na leżącą na stole butelkę Whisky. Uśmiechnął się i wziął ją do torby lekarskiej. Kolejnym celem jego być może ostatniego spacerku po Patce był sejf. Wyciągnął swój skarb. Pięknie zachowany SWD.



Piotr pożegnał się z barmanem i dał mu parę rad jak opiekować się członkami jego rodziny. Ostatnie co otrzymał na odchodne to termos z gorącą, mocną kawą. Tego mu trzeba było. W końcu miał męczący dzień, a droga zapowiadała się na ciężką.

Po kilku godzinach marszu Kruk zarządził chwilę postoju na posiłek i chwilę snu. Usiedli na polanie i rozłożyli tam swoje graty. Pierwszą wartę pełnił wojskowy. Trzy godziny. W tym czasie organizm medyka w końcu zaznał upragnionego odpoczynku. Nie zwracał uwagi na to, gdzie spał. Igły sosny przebijały się nieco przez koc, jednak wszystko było do zniesienia. Zasnął momentalnie jak niemowlę.

- Wstawaj doktorku. Twoja kolej. Jakby coś się ruszało po krzakach to zbudź mnie. Nie bój się strzelać.

- Mhmmm...
- odpowiedział pół-śpiący medyk.

Chwilę później sen jednak uderzył ponownie. Piotrowi przysnęło się będąc opartym o jakąś sosnę. Obudził go syk Kruka:

- Kurwa! Łap broń! Co z ciebie za wartownik!?

Tym razem senność odstąpiła momentalnie. Trzask wpinanego magazynka do SWD zabrzmiał przyjemnie. Pocisk 7.62 mm trafił do komory. Chwilę później z pomiędzy drzew wyszła grupa zbirów na czele z jakąś kobietą, którą Piotr miał wrażenie już gdzieś widzieć. Broń dwójki złapanych w zasadzkę momentalnie została wycelowana w szefową. Zapadła niezręczna cisza.

Jako pierwsza odezwała się Anastazja.

-Witam panie doktorku!

- Ech... kolejna osoba, która wie kim jestem, ale ja już nie mam pojęcia z kim rozmawiam -
powiedział Piotr przewracając oczyma.

- Wstydzi się pan swojej sławy czy fachu? - odpowiedziała Witt z uśmiechem.

- Po prostu lubię wiedzieć co się wokół mnie dzieje, nie znoszę być niedoinformowany.

-No cóż. To tak jak ja.

- I dla tego panów zatrzymałam. Chodzi mi o tego rannego strażnika.

- No? Co my mamy z nim wspólnego?

- No jest pan lekarzem zapewne pan fachowo ocenił jego stan lub co gorsza został pana pacjentem.

- Były dwie osoby, które operowałem w ciągu ostatnich dni, jedna to jakaś gówniara przywieziona przez dostawcę, drugi to jakiś miejscowy, który stracił właśnie nogę.

- A to pan tak szybko schował się w barze! Hmm. Nie opatrywał pan ran strażnikowi ?

- Mam taką zasadę... dbam o swoją dupę, bo wiem, że mnie nikt tutaj nie połata. Wolałem nie pchać się komuś pod lufę.
- powiedział zerkając na swój ulubiony karabin, który właśnie mógłby zrobić w ciele Witt całkiem przyjemną dziurę.

- To jeszcze jedno pytanie chyba nie szukacie nas?
- Witt docisnęła swoją jedną z dwóch M9 do krocza lekarza. I dodała uśmiech dość jednoznaczny.

- Nie, byliśmy się przejść w poszukiwaniu pewnego naciągacza. Taki rekreacyjny spacerek. Nie wiem po co miałbym szukać nieznajomej mi kobiety, która w dodatku ma broń.

- Czyżby pan Seweryn ociekł z Patki? No, no.
- odeszła od Piotra odwracając się do niego plecami. A więc do zobaczenia następnym razem.
Odwróciła tylko jeszcze głowę i mrugnęła do lekarza.

- No jakoś tak wyszło, że zniknął w tajemniczych okolicznościach
. - powiedział Lenard nie opuszczając SWD ani o milimetr.
Piotr zareagował na mrugnięcie jedynie podnosząc nieco wyżej jedną brew.

- Jak pan by szukał przygód zapraszam do nas. A teraz żegnam musimy kogoś odszukać.-
 Machnęła ręką dając jakiś dziwny gest palcem. Po chwili jej grupa się wycofywała cały czas celując do dwójki.

- Hm... ja szukam raczej zarobku, jakbyście znaleźli w sobie jakiś skarb kalibru 7.62 albo coś podobnego to wiecie do kogo... hm... uderzać to chyba niezbyt dobre słowo w tym przypadku. - rzucił medyk na pożegnanie.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 07-02-2013 o 01:11.
Aeshadiv jest offline