Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2013, 15:26   #115
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim nie był zachwycony tym że wszyscy chcą wracać do Faulgmiere. Spodziewał się że kilku ludzi będzie chciało kontynuować poszukiwania i raz na zawsze, rozwiązać problem wiedźmiarza...a jednak, Helvgrim się mylił. W głębi duszy wiedział jednak że poszukiwania na bagnie zdane są na niepowodzenie. Z rozmowy wynikało jedynie że plan Ketila jest sensowny...zasadzić się na wiedźmiarza pod jego szałasem i czekać. Jednak nasuwały się też pytania. Czy choćby szałas ten należy do wiedźmiarza, przecież tego nikt nie wiedział. Czy, jeśli wiedźmiarza jest ta chruściana chałupka, to czy on do niej wróci, przecież teraz może już być w drodze do Marienburga, albo jeszcze gdzie indziej. Wiedźmiarz zdaję się znać Przeklęte Bagna lepiej niż łowcy ośmiornic, tu obecni, więc czy szansa jest że guślarz będzie ich obserwował i wróci dopiero wtedy kiedy oni odejdą znudzeni zasadzką? ... Tak to wszystko było możliwe. Helvgrim podzielił się swoimi obawami z innymi, wywiązała się dyskusja. Wszystko było przeciw kontynuowaniu poszukiwań, ale jakże ciężko przychodziła kolejna porażka.

- Więc wracamy? Helv spojrzał po swych kompanach. Jak to tak, trza przecie szukać guślarza...to co we wsi chyba nie aż takie ważne co...nas chyba się nie tyczy zresztą?

- Nigdy nie wiadomo, może jesteśmy tam potrzebni. Ja tam wolę wrócić niż siedzieć kolejne godziny na tych bagnach. Wiedźmiarz zbyt dobrze się kryje, nie ma co teraz. Dodał Gustav.

Helvgrim spojrzał na Gustava i pokiwał lekko głową...wiedział że najemnik ma rację, ale upartość nie pozwalała mu zaproponawać powrotu z innymi. Chciał dopaść wiedźmiarza, ale wiedział że teraz nie ma to większego sensu. Czas było wracać. Więcej słów było nie trzeba...wszyscy ruszyli w drogę powrotną.

***

W momencie kiedy Sverrisson dowiedział się o tym że Bram Wiegers został pojmany i oskarżony...wkurzył się nie na żarty. Zaciśniętą pięścią, Helvgrim trzasnął mocno w drewnianą ścianę chaty obok której cała grupa stała i rozmawiała z miejscowym. Zacny człek który był tak uprzejmy by opowiedzieć po krótce cóż to się we wsi wydarzyło odkąd grupa, po dowództwem barona, wyruszyła szukać wiedźmiarza. Człowiek przerwał opowieść i podskoczył ze starchu, kiedy usłyszał odgłos pękającego drewna...jedna z desek w ścianie pękła. Miejscowy rzucił wzrokiem i dostrzegł ponurego khazada z pięścią mocno wciśniętą w drewnianą ścianę...krew skapywała obficie z rany na dłoni Helvgrima.

- Wszystko wporządku? Zapytał ktoś.

- Do licha. Czy jest wporządku? Pewnie że nie jest, nic nie jest wporządku. Syczał Helv przez zaciśnięte zęby.

- Uspokój się Helvgrim. Znów głos któregoś z kompanów...ale Helv nie wiedział którego, gniew był potężny. Choć trawało to tylko chwilę i gniew zaczął przeobrażać się w myśli nad tym jakie czyny powinno się podjąć, to jednak zosatwił to krwawy ślad na dłoni młodego, khazadzkiego gońca.

- Co wy robicie tego nie wiem. Ja jedank do kuźni i do domu Brama idę...dowodów szukać jego zbrodni. Kowal nie może być winny, rozumiecie? Rozmawiałem z nim, pomocny mi był...pomógł Skerifowi Gundarssonowi, kiedy ten potrzebował. Rozumiecie, Gundarssonowi !...Khazadowi co przed tym samym sztandarem co ja odpowiada. Jestem to kowalowi winien. Helv ruszył w stronę kuźni...zatrzymał go jednak głos człowieka pod którego domem stali i z którym rozmawiali chwilę wcześniej.

- Tracicie czas panie krasnoludzie. Herr Krieger i jego ludzie, dokładnie przeszukali wszystko co Bramowe...i kuźnie i chałupę przy kuźni. Co znaleźli nie wiem, jeno ty raczej już po takich szakalach to szukać czego nie masz. Człowiek zakończył swą wypowiedź, co najmniej smutną informacją. Helvgrim jednak nie miał zamiaru odpuścić...odwrócił się na jednej nodze i spojrzał na człowieka...po dwóch uderzeniach serca powiedział.

- Jestem mu to winien. Ty tego nie pojmiesz człeku. Po tych słowach Sverrisson pobiegł w stronę kuźni, by przeszukać ją i odkryć to co mogło naprowadzić łowcę na myśl że Bram jest odszczepieńcem. Kiedy Helvgrim ruszył przed siebie, rzucił tylko za siebie krótkim zdaniem do swych kompanów.

- Odnajdę was.

***

Przez głowę Helva przebiegało mnóstwo myśli. ~ Hurgan pewnie miał rację co do Brama, pewnie stanął na drodze łowcy czarownic, ale trza było to sprawdzić. Gereke też poszedł swoją drogą... może coś wywęszy, oby. Helv był zadowolony że Gustav ruszył by porozmawiać z pracodawcą całej drużyny... ktoś to musiał zrobić, Helvgrim by poszedł... ale przecież Bram, jego trza ratować było. ~ Herr Haschke też może wiedzieć coś znaczącego. Człek to uważny i światowy, dokładny, bo liczygrosz... może coś zauważył. Czego ten łowca szuka? Coś mi się zdaje że wiedźmiarz to nie wszystko po co ten człek przybył tu ze świtą !

Myśli kotłowały się w głowie Helvgrima, kiedy dotarł już pod drzwi kuźni. Wejście było otwarte, więc nie czekając dłużej, goniec wyciągnął miecz i przekroczył próg. Wtedy pojawił mu się w głowie jeszcze jeden pomysł...może nie najlepszy, wcale też nie najmądrzejszy i bardzo ryzykowny, tak bardzo że cała drużyna...ba, nawet herr Haschke może za to odpowiedzieć głową, ale jednak, warto spróbować.

~ Jeśli tu coś znajdę i na korzyść Kriegera przemówi to honor mu się należy...jednak jeśli nie...to o zmierzchu czas będzie by przeszukać kajutę tego pana łowcy czarownic jakim to się zowie herr Matthias Krieger. Sverrisson zaczął przeszukiwanie kuźni, chciał być baczny by czegoś nie przeoczyć, od tego mogło zależeć życie Wiegersa. W głowie jednak już opracowywał plan, taki który miał mu pomóc wejść na pokład pod czarnymi żaglami. Helv wiedział jednak że jeśli i tam nic nie znajdzie to los kowala może być przesądzony...wtedy pomóc mogło by jedynie...i wtedy Helvgrim wpadł na kolejną myśli. ~ Wiedźmiarz...musimy ująć wiedźmiarza, za wszelką cenę, może by pomogło, kto wie? Jednak jak go odszukać, jak złapać?... Ten człowiek, brodaty niemowa, co z bagien nas przyprowadził...on by mógł nas prowadzić, a do niego może zaprowadzić nas jedna osoba. Helvgrim doszedł do wniosku że wie kto może wiedzieć gdzie mieszka małomówny, barczysty jegomość...ta osoba może go nawet znać. ~ Saskia...ona może wiedzieć.
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 07-02-2013 o 22:29. Powód: Literówki
VIX jest offline