Rudi - zastraszanie 37, porażka!
- Ty nam grozisz, kmieciu? - Obruszył się starszy z mężczyzn, aż ze złości zadrżały mu wąsy. Błyskawicznie wymierzył pistolet w wychylającego się z powozu niziołka.
- Opuść broń i na ziemię, natychmiast! Nie słyszałem, by panna Magirius miała w świcie jakiegoś niziołka! Co żeście z nią zrobili?
Jego towarzysz, podjeżdżający z drugiego boku wycelował swoją broń w Skalfraga. A potem w Otisa. I znowu w Skalfraga. I znowu... W końcu zdecydował się na krasnoluda, musiał wyglądać zdecydowanie groźniej od pobladłego człeczyny.
- Nie wyglądasz mi na zakonników, bratki. - Straż drogowa mnie szuka? - Powtórzyła Elise, momentalnie blednąc na twarzy. Czyżby miała coś na sumieniu? Nieco przeczył temu fakt, iż uprzejmie przepraszając Williama, przecisnęła się nad nim (Bard się mógł z tego powodu cieszyć, mógł nacieszyć oko pewnymi widokami. Krągłymi widokami.) i opuściła powóz.
- To ja jestem Elise Magirius - rzekła, wychodząc przed pojazd, tak by obaj strażnicy dróg mogli ją zobaczyć.
- Dlaczego panowie mnie szukają? - Ktoś skradł drogocenny naszyjnik grafa Hirtzla. Musimy przeszukać panią i pani towarzyszy - odparł blondyn, ledwie rzuciwszy na nią okiem i nie przestając mierzyć do Skalfraga.
- Kim oni są? - Wtrącił wąsaty, również nie opuszczając pistoletu.