- Ano, spokojnie. Nie trza się denerwować. Myśleliśmy że zbójcy przebrani albo co, pełno ich tutaj wyjaśnił maksymalnie uprzejmym tonem Rudi, przechodząc w tryb - jestem spokojny niegroźny niziołek. -Władze miejskie nas opłaciły do eskorty tego oto witrażu. Kanonik czy kto tam w razie czego poświadczy kontynuował równie uspokajająco powoli opuszczając kuszę i kucając by ją odłożyć. Powoli, by nie wzbudzić podejrzeń że coś szykuje. Ostrożnie. Źle wyszło. Oby nie skończyć w wieży. Gdy opadł na półzgięcie kolan odkładając kuszę na ziemię płaszcz rozłożył sie na boki tworząc potrzebną mu przysłonę. Poprawiając lewą dłonią rękaw, prawą wyprostował delikatnie za swój bok i szybkim jak żmija ruchem doświadczonego procarza rzucił wisior pod wozem w krzaki. Nie znajdował się na widoku, pozostawało liczyć że strażnicy nic nie widzieli.
Ostatnio edytowane przez vanadu : 07-02-2013 o 23:36.
|