Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2013, 00:01   #29
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
------------------------------------------------------------------------


Cała grupa szła zwartym szykiem. Tysio prowadził.

- Daleko jeszcze? – pytał niecierpliwie Czerep

- Nie niedaleko – odpowiada Tysio, rozglądając się pomiędzy drzewami.

Chwilę po tych wypowiedziach usłyszeli dość głośny szelest jak i zgrzyt gałęzi.

- kurwa Tysio może tak byś szybciej szedł co – warknął Czerep

- co pietra masz ? – zaśmiała się Żmija, i po chwili zaśmiali się wszyscy oprócz Czerepa i Witt

- idziemy w miejsce gdzie zaatakowały wilki, więc skupcie się. – powiedziała Witt, przyśpieszając kroku.

Jak tylko doszli do miejsca, nie można było nie zauważyć ciał. Podeszli ostrożnie blisko skraju zagajnika a polany. Jak stwierdzili że było czysto. Weszli na otwarty teren polany.

- ok. Przeszukajcie miejsce. Pozbierajcie wszystko co się przyda. – poinstruowała Anastazja Witt

Witt podeszła do jednych z zwłok. Ciało nie było całe poszarpane. Miało przegryzioną krtań. Jak by wilki wiedziały doskonale co robić by ofiara od razu padła. Domyśliła się że skoro to ciało nie jest rozszarpane, to wilki wrócą. Już miała odejść od ciała gdy zobaczyła mundur. Zaczęła szukać nieśmiertelników. Widocznie podczas ataku na szyję musiały gdzieś upaść. Znalazła je przy nogach.

- Cholera co się tu dzieje? – Witt.

W tej chwili podeszła Żmija.

- mam coś! – Żmija

- my też! – Żuk, wtrącił się w zdanie.

- Siedem sztuk broni. Z czego zdatne tylko te dwie sztuki.- Pokazał m16 i m4, Żuk.

- Ja mam notatkę – wyciągając rękę do Witt skończyła zdanie spoglądając na Żuka i Czerepa.

Anastazja zaczęła czytać:

Cytat:
Właśnie straciliśmy Nelsona. Nie wiem nawet co go dostało. Miał wartę w nocy gdy tylko wstaliśmy on już leżał na ziemi. Dzięki Bogu nam nic się nie stało.....(plama krwi nieczytelny fragment) Zaznaczam że akcje na terenie strefy zamkniętej wymagają znacznie większych nakładów. Same oddziały piechoty nie mają szans na(znowu nieczytelny kawałek tekstu)Akcja zakończona niepowodzeniem straciłem zbyt wielu ludzi i amunicji. Udajemy się w kierunku punktu ewakuacji.
- No nic zbieramy się stąd. Za chwilę może tu być nieprzyjemnie. – pogoniła Witt grupę.

- Gdzie teraz ? – Żuk

- Cofamy się do Patki, może trafimy na jakiegoś handlarza wracającego do miasta lub wyjeżdżającego. – Witt

Szli wzdłuż drogi. Gdy trafili na dwóch spacerowiczów. Którzy postanowili spocząć. Oby dwóch spali jak by żyli w innym świecie.

Cytat:
- Kurwa! Łap broń! Co z ciebie za wartownik!?

Tym razem senność odstąpiła momentalnie. Trzask wpinanego magazynka do SWD zabrzmiał przyjemnie. Pocisk 7.62 mm trafił do komory. Chwilę później z pomiędzy drzew wyszła grupa zbirów na czele z jakąś kobietą, którą Piotr miał wrażenie już gdzieś widzieć. Broń dwójki złapanych w zasadzkę momentalnie została wycelowana w szefową. Zapadła niezręczna cisza.

Jako pierwsza odezwała się Anastazja.

-Witam panie doktorku!

- Ech... kolejna osoba, która wie kim jestem, ale ja już nie mam pojęcia z kim rozmawiam -
powiedział Piotr przewracając oczyma.

- Wstydzi się pan swojej sławy czy fachu? - odpowiedziała Witt z uśmiechem.

- Po prostu lubię wiedzieć co się wokół mnie dzieje, nie znoszę być niedoinformowany.

-No cóż. To tak jak ja.

- I dla tego panów zatrzymałam. Chodzi mi o tego rannego strażnika.

- No? Co my mamy z nim wspólnego?

- No jest pan lekarzem zapewne pan fachowo ocenił jego stan lub co gorsza został pana pacjentem.

- Były dwie osoby, które operowałem w ciągu ostatnich dni, jedna to jakaś gówniara przywieziona przez dostawcę, drugi to jakiś miejscowy, który stracił właśnie nogę.

- A to pan tak szybko schował się w barze! Hmm. Nie opatrywał pan ran strażnikowi ?

- Mam taką zasadę... dbam o swoją dupę, bo wiem, że mnie nikt tutaj nie połata. Wolałem nie pchać się komuś pod lufę.
- powiedział zerkając na swój ulubiony karabin, który właśnie mógłby zrobić w ciele Witt całkiem przyjemną dziurę.

- To jeszcze jedno pytanie chyba nie szukacie nas?
- Witt docisnęła swoją jedną z dwóch M9 do krocza lekarza. I dodała uśmiech dość jednoznaczny.

- Nie, byliśmy się przejść w poszukiwaniu pewnego naciągacza. Taki rekreacyjny spacerek. Nie wiem po co miałbym szukać nieznajomej mi kobiety, która w dodatku ma broń.

- Czyżby pan Seweryn ociekł z Patki? No, no.
- odeszła od Piotra odwracając się do niego plecami. A więc do zobaczenia następnym razem.
Odwróciła tylko jeszcze głowę i mrugnęła do lekarza.

- No jakoś tak wyszło, że zniknął w tajemniczych okolicznościach
. - powiedział Lenard nie opuszczając SWD ani o milimetr.
Piotr zareagował na mrugnięcie jedynie podnosząc nieco wyżej jedną brew.

- Jak pan by szukał przygód zapraszam do nas. A teraz żegnam musimy kogoś odszukać.-
 Machnęła ręką dając jakiś dziwny gest palcem. Po chwili jej grupa się wycofywała cały czas celując do dwójki.

- Hm... ja szukam raczej zarobku, jakbyście znaleźli w sobie jakiś skarb kalibru 7.62 albo coś podobnego to wiecie do kogo... hm... uderzać to chyba niezbyt dobre słowo w tym przypadku. - rzucił medyk na pożegnanie.
Anastazja znikła w zaroślach wraz z grupą.

- Musimy znaleźć tego Seweryna. Może coś wiedzieć na temat tych wojskowych z USA. Tysio znajdź bezpieczny nocleg – Witt

- ok, znam fajne miejsce – Tysio

- Więc prowadź – Żuk

Po całej nocy która wcale nie minęła szybko. Grupa zebrała się do śniadania. A że mieli tylko trzy puszki fasoli, przyrządzili je. Po zjedzonym śniadaniu. Jako dobry tropiciel Tysio szukał jakiegoś śladu po Sewerynie.


-------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline