Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2013, 21:11   #105
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Beevie i Galain usadowili się pod drzewem z widokiem na bramę. Elfka była wyjątkowo zmęczona z powodu nieprzespanego dnia oraz stresu związanego z aresztowaniem i utratą prawie wszystkich swoich oszczędności. Nie minęło więc dużo czasu zanim Beevie - wbrew swej woli - usnęła, pozostawiając Galaina samego na posterunku.

Tymczasem reszta drużyny wróciła do karczmy (Arkturusk do swojej), gdzie zdołali spędzić resztę nocy bez dalszych nieprzyjemnych niespodzianek. “Jeśli magowie i kapłani zdołali odnowić swoje czary, to była dobra noc”, tak brzmiało powiedzenie zasłyszane przez członków drużyny gdzieś... kiedyś... przez kogoś.
Pod tym względem ta noc faktycznie była dobra.
Rankiem drużyna zebrała się na śniadaniu (nawet Ayragin wydawał się jakoś mniej denerwujący, mimo iż zakosił Raamowi cały talerz z serem sprzed nosa). Raam następnie poszedł do lokalnego zaklinacza, by odebrać swój napierśnik. Gnom wyglądał, jakby miał za sobą wyjątkowo nieprzespaną noc - oddał barbarzyńcy jego zbroję i czym prędzej wyprosił, tłumacząc że ma jeszcze dużo pracy.

W międzyczasie Galain wraz z obudzoną już Beevie przed bramą zobaczyli znajomą postać wyruszającą w drogę - Nadwornego Czarodzieja Malzara na dorodnym i z pewnością szlachetnej krwi wierzchowcu wraz z eskortą dziesięciu żołnierzy i kogoś, kto mógł być jedynie kapłanem lub paladynem Lathandera. Szli w milczeniu, więc ani bard ani elfka nie zdołali się dowiedzieć po co i dokąd wyruszają.

Arkturusk w tym czasie szedł już do wskazanej poprzedniego dnia przez Sesera karczmy, gdzie miał się spotkać z resztą jego tymczasowej drużyny. Widział ich już z oddali, więc mniej więcej wiedział czego się spodziewać. Wziął głęboki oddech i wszedł do karczmy.

- Wyruszymy, jak tylko przyjdzie nowy członek drużyny. - oznajmił Seser, kiedy Raam wrócił od zaklinacza ze swoją nową zbroją. - Możecie wykorzystać ten czas, żeby oporządzić osiołki.
- Już to zrobiłem - powiedział Ayragin ze swoim typowym, znudzonym spojrzeniem. - Moja Esmeralda, a także Esmeralda-dwa, Esmeralda-trzy i Esmeralda-cztery są już gotowe do drogi.
- Wiesz, one się jakoś inaczej nazywały... - zaczął Seser, jednak przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Do karczmy wszedł szykowny jegomość w młodym wieku, którego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
- Wreszcie. - powiedział Seser, witając się z nowoprzybyłym. - To jest Arkturusk, czarodziej jak sam o sobie mówi. Ile w tym jest prawdy to dopiero się okaże.
Zaklinacz był tylko lekko zaskoczony brakiem dwóch osób widzianych w drużynie poprzedniego dnia - młodej elfki i mężczyzny z halabardą. Wśród obecnych znalazł się za to wybitnie muskularny elf o tępym, znudzonym spojrzeniu. Kolejny mięśniak, stwierdził Arkturusk.
- Skoro już wszyscy jesteśmy w komplecie, możemy... - znów w słowo Seserowi wszedł dźwięk otwieranych drzwi do karczmy. Kot na ramieniu Raama nastroszył się nagle, co zwiastowało że do środka weszły kłopoty.

Dziesiętnik Jan Nalius, wyjątkowo zdenerwowana panna Habrid, trzech żołdaków ze straży miejskiej i w pełni opancerzona postać, która mogła być tylko oficerem wojskowym weszli do środka.
- To oni! To oni mnie wczoraj wyrolowali! - krzyknęła cała czerwona bardka wskazując głównie na Aseira. - Gdzie jest bard, zasrańcy?! Gdzie jest ta pieprzona szuja?!
- I gdzie jest elfka?! - dodał Jan Nalius, rozglądając się groźnie.
- Uciekli z naszymi pieniędzmi. - powiedział Seser, stając na przedzie drużyny. - Właśnie zbieramy się, żeby ich poszukać, chyba uciekli z miasta.
- Kłamie! - zawyła panna Habrid z wściekłością. - Zaszyli się całą ekipą, żeby tą zawszoną elfkę wydostać z aresztu MOIM KOSZTEM a teraz ich bronią!
Opancerzona postać spojrzała pierw na pannę Habrid, a potem na Sesera.
- Coś mi śmierdzi ta historia. Pójdziecie z nami. - powiedział oficer, chwytając Sesera za ramię...
...co poskutkowało natychmiastowym i brutalnym odtrąceniem go przez Ayragina.
- Oj, nikt nie będzie ruszał Dziadka. - powiedział elf z opartym o ramię mieczem.
- Dosyć! Brać ich! - zakrzyknął oficer odzyskując równowagę i sięgając po swoją broń. Jego ludzie natychmiast zrobili to samo.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 08-02-2013 o 21:16.
Gettor jest offline