Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2013, 11:06   #117
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Gortowe gadaniny i powrót do więzienia

Gort spał niczym zabity, podczas gdy słońce z wolna przesuwało się po jego hebanowej twarzy na której jak zwykle nie sposób było dojrzeć choćby najmniejszych objawów smutku czy troski, zaś w jego wielkiej łapie zwisającej bezładnie z łóżka kołysała się z wolna do połowy pusta butelka rumu.
- Wstawaj! - blondyn krzyknął niemal tak donośnym głosem jak czarnoskóry przy jego wcześniejszej wizycie. Czemu miałby oszczędzić sobie tej drobnej zemsty, która tylko polepszała całkowity wydźwięk tego dnia. Gdy tylko słowa opuściły usta Fausta, drzwi głośno uderzyły w ścianę. Cóż, widać otwieranie ich nogą nie było zbyt dobrym pomysłem. Ważne było, że kuracja Shiby zdała pierwszy “egzamin”, a co ważniejsze - nie przeszkadzała w ruchu.
Po przybytku rozniosło się przemożne beknięcie, gdy pirat przecierając oczy podniósł się i zeskoczył z łóżka, jednym haustem dopijając butelkę rumu, po czym otarł usta i wyrzucił flaszkę przez okno. Następnie szybko wciągnął na siebie ubranie i błyskawicznie się ogarnął.
- To ten no... - zaczął Gort, robiąc jednocześnie przerwę na ziewnięcie, nie dbając przy tym nawet aby zakryć usta - ... więc znalazłeś Błękitkę i resztę naszych kamratów? Zaczęła się już gdzieś może jaka rozróba?
Widocznie tylko ta myśl kołatała się po głowie pirata od kiedy tylko przybyli do Witlover. Nawet potyczka z czarnym dziwakiem nie była dla niego wystarczającą rozrywką. Zresztą w tym momencie potrzebował dodatkowego kopa aby się rozbudzić.
- Jeszcze chwila - Faust zaśmiał się, widząc że duch walki pirata najwidoczniej nigdy nie zaniknie. Czy grupa stworzona z takich ludzi, wbrew temu, co uważa Shiba, nie ma większych szans na odniesienie sukcesu.
- Obecnie musimy znaleźć Calamitiego. - dodał po chwili, tym razem całkiem poważnie. Oczywiście, jak to w przypadku każdego z Faustów, głównie chodziło tutaj o potencjalne zyski. Jeśli dzierżyciel rozpaczy został w więzieniu z Kronosem, to całość tylko przyśpieszy. Może nawet uda się otrzymać coś od tego bóstwa?
- Eh - westchnął lekko zawiedziony murzyn. - No to idziem. Nie ma co tracić czasu. Po drodze opowiesz mi co się stało. Tylko ani mi się waż czegoś przede mną ukrywać. Niektórzy gadają że mam mało pomyślunku, ale powiem ci że też swoje przeżyłem i wychodziłem z gorszych tarapatów niż większość szczurów lądowych może sobie wyobrazić. Mam tyle szczęścia, że wystarczy za całą naszą drużynę, więc nie masz się o co martwić!
Przed wyjściem Gort postanowił wykonać jeszcze kilka ćwiczeń rozciągających, po czym wyjrzał przez okno i wciągnął głęboko powietrze, gdy nagle przyszło mu coś do głowy.
- Wiesz, nigdy żem nie był w górach. Pachną zupełnie inaczej niż morze, ale jakoś tak podoba mi się tutaj. Może to przez te kamienie? Wszędzie ich tu pełno i jeszcze nigdy nie wdziałem tylu rodzajów. Wspaniale jest być otoczonym skałami. W takim miejscu czuję że naprawdę mógłbym zatrząść światem! A ty, Blondas, będziesz miał farta zobaczyć to na własne oczy!!
- Co się stało kiedy? - zapytał nie do końca pewien celu pytania pirata, który już niedługo miał sprawić, że świat zatrzęsie się w swym mocowaniu, może nawet zrzuci kilka królewskich tyłków z ich dumnych siedzisk, sprawiając że wylądują na całkowicie podległej Gortowi ziemi.
- Twoja umiejętność nie jest tak przydatna na morzach? - ciężko było wyczuć naturę tych słów, z pewnością nie było to tylko i wyłącznie pytanie, jednak to samo można powiedzieć o oznajmującym tonie.
- He? - pirat zwrócił twarz w stronę Fausta. - Ano ta. Myślisz że jakim cudem udało im się mnie złapać i wsadzić za kratki? Do tej pory przegrałem tylko raz i nie pozwolę żeby to się powtórzyło! Z tego co widzę dużo ludzi na stałym lądzie jest równie silnych co synowie morza, ale ja tutaj też jestem dużo silniejszy! Dopóki mam stały grunt pod stopami, mogę śmiało mierzyć się z najsilniejszymi ludźmi tego świata.
Gort zakończył wyszczerzając zęby w stronę blondyna.
- Nie wiem tylko jak z nieludźmi, bo tych dużo nie spotkałem poza ryboludziami, ale jestem pewien że z nimi tez dam sobie radę! Dlatego mam takiego mądralę jak ty, żebyś powiedział mi jakie są ich słabości, po to abym mógł ich rozgnieść.
- Hah - piewca równowagi zaśmiał się delikatnie, tak jakby chciał wyrazić przy tym swoje zdziwienie. Coś jakże prostego w budowie świata po raz kolejny go zachwyciło.
- Może i nie wiesz zbyt dużo, ale doświadczenie i los dały ci sporo sprytu - pochwalił kompana, który zdawał się być dumny że może nazywać mądralę swoim “nakama”. Gort zdawał się być prostym człowiekiem, co dumnie podkreślał swymi czynami przy niemalże każdej okazji. Tak też było i tym razem, a wyznający zasadę - “prosty plan jest skuteczny” - właśnie znajdowali swojego idola.
- Iwabababa! Ażebyś wiedział! - zarechotał pirat gardłowym, przypominającym chrupanie kamieni głosem. - Przykładowo, skoro mówiłeś że nie zamierzasz płacić, to lepiej jak ulotnijmy się stąd tylnym wyjściem.
Gort doradził swojemu kompanowi, wskazując kciukiem zaciśniętej dłoni na okno. Chwilę po tym postawił na parapecie swe wielkie buciory i wyskoczył na stłoczoną ulicę, krusząc pod sobą murowany chodnik i powodując niemałe zamieszanie wśród zdezorientowanych przechodniów. Następnie zaś ruszył pędem w stronę "studzienki ściekowej" którą własnoręcznie wykonał poprzedniego dnia.
- Tylnym, czy raczej dolnym? - skwitował pełnym podziwu głosem. Jeśli chodziło o swoje zdolności, to panujący nad wszelaką ziemią był jedynym w swojej lidze. Niestety, już za kilkanaście minut miało się okazać, kto i czemu jest tuż ponad nim. Kronos miał być wyzwaniem dla tej całej trzyosobowej grupy.
- Prowadź! - dodał po chwili pełnym energii głosem. Nawet nie odważył się dziękować bóstwom za łatwość manipulacji czarnoskórym, który zbaczał z tematu przy każdej możliwości.
Pirat na szczęście w trakcie swoich nocnych poszukiwań dość dobrze poznał rozkład miasta, więc używając mniej zatłoczonych ulic, jak również kilku skrótów przez zatęchłe uliczki wypełnione złomem i śmieciami szybko dotarł do celu którym była dziura w chodniku odgrodzona już przez służby porządkowe zajmujące się jej łataniem. Gort jednak nie robił sobie nic z protestów robotników, tylko siłą torując sobie drogę wskoczył do wspomnianej dziury, a gdy podążył za nim Faust, murzyn dotknął ściany i używając mocy szatańskiego owocu zasklepił otwór nad nimi.
- Teraz powinni się zamknąć - stwierdził, po raz kolejny rozpalając rękę-pochodnię. - Trzymaj się blisko mnie. Łatwo się tutaj zgubić - rzucił na koniec do blondyna, po czym zagłębił się w cuchnące łajnem i szczynami korytarze.
Ah, właśnie żem se coś przypomniał - powiedział nagle murzyn unosząc do góry płonący palec wskazujący, co wyglądało nieomalże jak jakiś boski znak. - Więc spotkałeś Błętkitkę? Co tam u niej? Widzę że dobrze nareperowała ci nogę.
- Shiba - piewca równowagi bardziej stwierdził, niż zapytał, jednak możliwość wyrażenia zdziwienia na ciągłe nadawanie przezwisk przez Gorta Czarnoskórego była czymś, co mogło się długo nie powtórzyć. Jeśli drużyna początkowo mogła uchodzić za stosunkowo poważny twór, to po poznaniu “Błękitki”, “Puszki”, “Kwiatuszka” i “Mądrali”, cały obraz przestawał istnieć, zaś jedynym, co wypływało na usta był uśmiech.
- Próbuje załatwić coś z władzami miasta - blondyn odparł zaskakująco szczerze, jakby zdając sobie sprawę, że pirat z pewnością będzie tym, kto zajdzie podczas tej podróży daleko.
- To dobrze że nie muszę się z nimi użerać. Pewnie bym jeszcze któremu przywalił jakby poprosił mnie o jaki papierek - zauważył Gort. - A po co w ogóle taki mądrala jak ty się z nami zabrał? Nawet ja żem zauważył, że cośku w tobie nie teges. Lubisz ty chociaż walczyć, czy wolisz se tak stać z boku i się paczyć jak sroka w gnat?
- Powiedzmy, że upewniam się, że będzie ciekawie - blondyn zaśmiał się wypowiadając tak wieloznaczną sentecję. Jeśli rozmówca byłby inteligenty, mógłby wysnuć z tych słów kilka całkiem prawdziwych teorii, jednak rozmowa z Gortem nie niosła ze sobą takiego ryzyka.
- A jak można się sprawdzić, jeśli nie w walce? - odpowiedział dopiero po chwili, zadając tym samym kolejne pytanie.
Murzyn tylko przytaknął na słowa Fausta.
- Wiedziałem że bystry z ciebie człek. Więc zostawiasz walkę tym którzy będą mieli z tego największą radochę. Mam nadzieję że też miałeś frajdę kiedy obijałeś mordę temu co cię tak pochlastał. Silny był chociaż? - za tym pytaniem mogła się kryć próba poznania przez Gorta siły jaką dysponował Faust. Być może jednak nie było warto chwalić się nią przed piratem którego celem było obicie mordy każdemu kto mógł mu dorównać? Aczkolwiek tak zaawansowana dedukcja mogła równie dobrze przekraczać umysłowe możliwości Gorta.
- Czasem lepiej jest być widzem dobrego pojedynku - rozpoczął, krocząc ochoczo w ciemność. - Niż swym udziałem zmienić go w nudny i nierówny - dodał po głębszym wdechu, zaś przez jego twarz przemknął wyraźny uśmiech. Czyżby sposób myślenia strażnika był podobny do tego, którym dysponuje kilkuset kilogramowa bestia?
- Walczyliście z nim. - odparł po chwili z przekąsem. - Ty i “Puszka” - nadal nie pasowała mu forma, jaką czarnoskóry wykorzystywał do zapamiętywania swych “nakama”, ale dla dobra tej rozmowy wolał z nich korzystać.
- COOO!? - zagrzmiał niespodziewanie murzyn. - Więc miał brata bliźniaka!? O tym żem nie pomyślał! A czego chciał ten drugi? Wkurzył się że zaatakowaliśmy z Puszką jego rodzeństwo?
- Walczyliście z nim - blondyn powtórzył swoje słowa dokładnie, akcentując każde z nich. Starał się, by ten jakże skomplikowany przekaz przestał wykonywać slalom i przyjął znacznie prostszą drogę.
- Aaaa... - wyglądało na to że w umyśle Gorta coś w końcu zaświtało. - Więc jak mnie i Puszce nie dał rady, to stwierdził że spróbuje z tobą? Ha! Pewnie myślał, że skoro jesteś naszym mądralą, to nie dasz mu rady. No to się przeliczył, tchórz jedenł!
-Ehh.... - blondyn machnął ręką na znak dezaprobaty. - Walczył z nami w tym samym czasie. - powiedział spokojnie. - Lecz w innym miejscu - odczekał chwilę nim dołożył do przysłowiowego pieca kolejny fragment ciekawostki, będącej paliwem zasilającym mózg.
- He? - pirat przekrzywił głowę, przetrawiając w zamyśleniu informacje które otrzymał. - Czyli był w dwóch miejscach jednocześnie? No to musiał być jakimś magikiem. Chociaż nie wyglądał mi na takiego. Więc jak my pokonaliśmy tego naszego, to twój tak samo zniknął? - murzynowi udało się wreszcie wydedukować coś prawidłowo. Szedł jeszcze przez moment rozmyślając, po czym zadał nastepne pytanie:
- Myslisz że jeszcze go zobaczymy? Chętnie bym się z nim zmierzył jeden na jednego. Koleś był naprawdę silny - ostatnie zdanie pirat wypowiedział z niemalże respektem.
- Pewnie tak - strażnik równowagi westchnął głosem pełnym nadziei. Tym razem wszystko miało pójść zgodnie z jego planem, a przynajmniej - na korzyść blondyna. Kto by pomyślał że fakt pokonania bilokacji czarnowłosego sprawi, że ostrze zmieni położenie? Czy to nie był zwyczajny pech? Możliwe...
- Im bliżej tej wyroczni, tym bliżej czarnego - dodał po chwili rozbawiony. Ot, właśnie znalazł kolejny powód dla którego warto podróżować z tą właśnie grupą.
- Iwabababa! No to świetnie! Dobrze wiedzieć że czeka na nas więcej wyzwań - odrzekł zadowolony murzyn, skręcając w ślepą uliczkę z której łypał na nich kolejny otwór wykonany przez Gorta. Co jak co, ale poza bitką i piciem, rozłupywanie kamieni musiało być jednym z jego ulubionych zajęć. Zaś czarny kamień którego w żaden sposób nie mógł skruszyć budził w nim niemałą irytację, więc gdy tylko przeszli przez dziurę, ponownie odezwał się do Fausta:
- A wiesz może co to za dziwny kamulec? - zapytał, stukając lekko pięścią w ścianę korytarza. - Strasznie mnie wkurza, że nie mogę go ruszyć. Gdyby nie to, to bez problemu pokonałbym w pojedynkę tego czarnego dziwaka.
- Ten więzień posiada zdolności podobne do twoich - blondyn podzielił się fragmentem wiedzy należącej do wyższej, niemalże tajemnej akrany. System, który brzmi tak dziwnie zapewniał chociaż stosunkową filtrację wiadomości, nie pozwalając zbyt młodym adeptom poznawać zbyt starych informacji. Chyba że ktoś był Faustem, którego głód wiedzy był silniejszy niż większość barier w tym świecie.
- Tyle, że... - westchnął, nie będąc do końca pewnym jak przekazać tą prawdę czarnoskóremu.
- Nawet uwięziony, powinien być silniejszy - odparł w końcu nie zważając na potencjał prowokacyjny, jaki te słowa ze sobą niosły.
Murzyn bez ostrzeżenia zatrzymał się, a po jego plecach przeszedł widoczny dreszcz.
- Co powiedziałeś? - zapytał, nawet się nie odwracając. - Więc ten czarny nie kłamał?
Gort stał tak przez chwilę, gdy w końcu zaparł ręce pod boki i zarechotał ze szczęścia.
- Iwabababa! Znakomicie! Na coś takiego właśnie czekałem!
Zaś gdy tylko pirat skończył się śmiać, natychmiast puścił się sprintem przez korytarz, drąc się przy tym wniebogłosy:
- Heeeeeej! Puszka, zaczekaj na mnie!! TEN DZIWAK JEST MÓJ!!!
- No to motywację jednego mamy z głowy - powiedział uśmiechnięty blondyn, przyśpieszając nieco kroku. Wystarczająco, by pozostać w kontakcie wzrokowym, jednak tylko i wyłącznie tyle, nie zaczął on biec, po prostu chciał wiedzieć, gdzie ma iść.
 
Tropby jest offline