Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2013, 19:28   #104
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Spock ze zdziwieniem skontatował brak reakcji droida. Coś było nie tak. Coś było cholernie nie tak... Nie było jednak czasu na zastanawianie - szóstym zmysłem wyczuwał zbliżających się Latynosów na gościnnych występach. Brak reakcji strażnika powinien go cieszyć, jednak wywracał do góry nogami plan zajęcia boosterów droidem. Lub na odwrót, zależnie od siły argumentów.

Czas na działanie. Później będzie... za późno?

- Szykuj się. Wchodzimy... - rzucił cicho i łagodnie pchnął Trip w kierunku ściany, obok czającego się Davisa. Odchylił poły skórzanej kurtki i z jednej z kabur wyciągnął automatyczną Berettę 93R. Archaiczna, jednak pojemny dwudziestonabojowy magazynek i możliwość wystrzelenia trzech pocisków za jednym pociągnięciem spustu czyniły zeń przyzwoitą pukawkę. W połączeniu z tłumikiem, który właśnie przykręcał do lufy miała też zapewnić mu wejściówkę do zabezpieczonej kopułą loży. I minimalną chociaż dyskrecję...

Potwierdził cyberokiem pozycję droida i Latynosów. Nie pominął też przypadkowych klubowiczów. Uklęknął, macając dłonią niemal odróżniający się od reszty niebieskiej kopuły, niemal czarny fragment, który musiał być zamkiem. Oczywiście opuszczoną kopułę należało otwierać od środka, jednak podobnie jak toalety w środkach komunikacji masowej obsługa musiała mieć możliwość zwolnienia blokady z zewnątrz. W razie czego.

I teraz właśnie było "w razie czego". Spock przytknął zwieńczoną tłumikiem lufę do zamka i nacisnął spust. Cichy trzask. Przesunął lufę kilka centymetrów w lewo i znów nacisnął. To samo z prawej strony. Powinno wystarczyć, żeby zmasakrować prostą blokadę.

Później miał zamiar podważyć kopułę (być może z pomocą Jacka, jeśli będzie ciężko) i dać Trip pole do działania. Problemem mógł być rozmówca dzieciaka, ale można było to jakoś załatwić... zależnie od sytuacji...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline