Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2013, 16:12   #35
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Aeshadiv szedł zaraz przed Illidanem. Szedł jeszcze w transie. Wiedział jednak co się wokoło dzieje. Od czasu do czasu zerkał na bok, aby przyjrzeć się łowcy demonów. Słyszał o tym kim był... jest? będzie?! Wiedział o jego wizycie w ruinach Dalaran, o walce z Arthasem pod Koroną Lodu, słyszał też, że został wygnany i goniła go jakaś strażniczka. Ogólnie to mało go to interesowało. Zapytał jednak:

- Ile masz lat nocny elfie?

- Zuchwałe pytanie nieznajomy, nas się o wiek nie pyta. Nawet przedstawić się nie raczyłeś. Jesteś gburowaty ale jest w tobie coś interesującego
- spojrzał się przenikliwym spojrzeniem na sowjego rozmówcę

- Moje imię Aeshadiv Kirin’a’Dor. Byłem niegdyś... albo raczej będę upadłym wojownikiem światła. Twoje imię to Illidan. Kiedyś się spotkamy. Pytam o twój wiek, bo chciałbym oszacować za ile tysięcy lat się to stanie.

-My elfy nie liczymy czasu. Jesteśmy wieczni więc nie ma sensu się zagłębiać w to jak długo jesteśmy na tym świecie. Powiadasz, że będziesz czy byłeś upadłym wojownikiem oraz, że się spotkamy. Jakos nie wyglądasz mi na kogoś zdolnego przewidywać przyszłość a tym bardziej kogoś mogącego żyć przez dziesiątki tysięcy lat.

- Nie liczycie... jednak to ty Illidanie w przyszłości będziesz liczył czas. Pamiętne dziesięć tysięcy lat. Nie powiem ci co to będzie. Wspomnisz pewnie na moje słowa i przypomnisz sobie mnie gdy się spotkamy w królestwie Loarderon.

-Loarderon ? Nigdy nie słyszałem o takim miejscu, gdzie to jest? Co masz na myśli mówiąc “pamiętne dziesięć tysięcy lat?”

- Jakby to ująć, żeby nie zdradzać całej tajemnicy... -
zamyślił się krwawy elf - przez dziesięć tysięcy lat będziesz pałałał do kogoś nienawiścią i chęcią zemsty, bo nic innego nie będziesz w stanie robić.

-Zemsta powiadasz? Ciekawe...
- nocny elf zaczął się zastanawiać do kogo mógłby pałać nienawiścią przez dziesięć tysięcy lat, gdy jego wzrok padł na sylwetce jego starszego brata, Furiona - Niee... to niemożliwe. Aeshadiv tak ? Powiedz mi co to było. To co zrobiłeś gdy zajmowaliśmy się twoimi przyjaciółmi.

- Jak już mówiłem Illiadnie, byłem kiedyś wojownikiem światłości. Służyłem innym wtedy jeszcze wysokim elfom. Tworzyliśmy przymierze z ludźmi. Rasą, której jeszcze pewnie nie ma. Odpieraliśmy wszelkie zło jakie najeżdżało na nasze ziemię. Radziliśmy sobie w tym bardzo dobrze. Granice były niedostępne dla wszelkich agresorów. Wszystko do czasu gdy Płonący Legion, który jest pewnie ci znany uknuł bardzo chytry plan. Powstała nowa siła. Plaga nieumałych. Ludność Loarderon zamiast zostać wybita, zmieniła stronę. W postaci żywych trupów służyli Pladze, której władca - Król Lisz był zależny od dowódcy Płonącego Legionu. Elitarnym wojskiem Plagi są Rycerze Śmierci. Ci wojownicy to w więszości upadli paladyni, wojownicy światła, którym niegdyś byłem... znaczy się... będę. Czempion Plagi, Arthas, którego też poznasz i zostaniesz przez niego pokonany, wskrzesił mnie jako jednego z sobie podobnych. To co odróżnia Rycerzy Śmierci od innych wojowników plagi jest zaklęty w broni ich duch. To co zrobiłem było rytuałem uwięzienia mojej duszy w toporze. Bez tego byłym zwykłym krwawym elfem. Nie dostawałbym żadnej mocy, ani od Plagi, ani od Światłości. Wysokie elfy mają to do siebie, że pożądają magii, nieważne jakiej. Sam rozumiesz... musiałem. W przyszłości Plaga rozłamie się. Ja jestem tym, który uwolni się spod władzy Lisza. Z resztą... sam kiedyś będziesz częścią tej historii.
- Aeshadiv mówił wszystko powoli. Zastanawiał się cały czas czy to, co teraz wypowiada nie oddziałuje na przyszłość. Czy nie rujnuje właśnie losów świata.

- Płonący Legion - zaczął się zastanawiać elf - Nigdy nie słyszałem takiej nazwy. Twierdzisz również, że jakiś Arthas mnie pokona, do tego rycerz. Prawda nie jestem szermierzem, ale moja magia nie ma sobie równych Ha Ha. Ten rytuał, co on ci daje, że uwięzisz duszę w broni ? Zwiększa to twoją siłę?

- Mam wówczas władzę nad śmiercią i umysłem niektórych
- odpowiedział Aeshadiv z uśmiechem po czym podał topór Illidanowi.

Ilidan chwycił topór Aeshadiva - Ale ciężki - Złapał go oburącz - Ta moc, czuję wielką moc, która przechodzi do mnie od tej broni. Mogę ją zachować ?
Gdy Ilidan uniósł broń do góry momentalnie poczuł, że coś jest nie tak i od rzucił ją na ziemię.

- Co to było ? Co to za mroczna moc? Mroczna ale przyjemna. Gdzie mogę się nauczyć taką kontrolować ? - Zasypał pytaniami rycerza.

- To nekromancja. Magia krwi, chłodu i przeklętego żywota. Jej źródło istnieje gdzieś w innym świecie. Skoro nie słyszałeś o Płonącym Legionie, to ja z pozostałymi cofnęliśmy się w czasie dużo wcześniej niż się tego spodziewałem.
- elf przystanął na chwilę i zamknął oczy.

- Legion jeszcze nie przybył, nie było więc bitwy o Hyjal, nocne elfy nie toczyły wojny, Illidan nie jest łowcą... to ile czasu dzieli nas do moich dziejów? -
mówił do siebie Aeshadiv.

-Nekromancja, ciekawe. Chcę to znać. Dzięki temu zdobędę pozycję i sławę. Będę potężny i moja królowa mnie w końcu zauważy.
- Popadł w stan euforii młody elf.

-Co tam mówisz pod nosem ? Bitwa o Hyjal? O ten mały pagórek na północy ? Po co byśmy mieli o niego walczyć i dlaczego miałbym być jakimś podrzędnym łowcą? Będę magiem! Najsilniejszym w całym Kalimdorze! Znaczy jestem ... tak jestem magiem !

- Nie będziesz magiem Illidanie. Będziesz taki jak ona
- Aeshadiv wskazał na łowczynię, z którą przed chwilą prowadził przezabawną dyskusję. - Jednak ja, z krainy położonej po drugiej stronie ocenanu na wschodzie znam twoje imię, to znaczy, że coś osiągniesz. Nekromancja pochodzi od demonów. Lepiej, żebyś jej nie poznawał, chyba... że chcesz być na wpół martwy jak ja.

- Zamilcz!
- Krzyknął zdenerwowany Ilidan - Zamilcz przybyszu! Nic o mnie nie wiesz! Bycie magiem to moje przeznaczenie! Udowodnię tobie, mojemu bratu, kochanej Tyrande i Cenruisowi, że zostanę najsilniejszym magiem!

Powietrze wkoło Ilidana zgęstniało i dawało się odczuć duszącą ilość magii. Furion dość szybko to zauważył. - Illidan! Uspokój się! - W tym momencie wszystko wróciło do normy jednak młodszy z braci dalej był zły.

- Nic więcej nie mów nędzna na wpół martwa istoto. Żadnych krain za oceanem nie ma. A ty nic o mnie nie wiesz! Jeszcze się spotkamy, obiecuję ci to. Udowodnię wam wszystkim niedowiarkom, że zostanę najsilniejszym magiem na tych ziemiach. Żegnaj przybyszu.

Po tych słowach Ilidan uciekł między drzewa i zniknął.

- Do zobaczenia podczas walki o jej życie - powiedział Aeshadiv z uśmiechem.

- Dokąd on pobiegł ?
- Zwrócił się straszy z braci do Rycerza śmierci.

- Nie wiem Malfurionie Stormrage. Nie znam tych ziem.

- Na pewno niedługo wróci, zawsze wraca jak uświadomi sobie co zrobił nie tak. Proszę, mówcie do mnie Furion, tak brzmi moje imię. Nie wiem skąd wam się wzięło to “ Mal “ przed nim.

- Słyszałem, że Arcydruid miał na imię Malfurion. Jak jednak sobie życzycie, Furionie.

- Arcydruid? Mój drogi chłopcze, nie słyszałem jeszcze o żadnym innym adepcie druidyzmu niż ja, mój brat i Cenarius. A ja dopiero się uczę więc raczej daleko mi do tytułu Arcy.

- Daleko, jednak dziesięć tysięcy lat to chyba wystarczający czas. Wiem co mówię. Nie pytajcie dlaczego.

- Dziesięć tysięcy ? Nie wiem o czym mówicie, ale na pewno będziecie jaśniej myśleć jak odpoczniecie trochę w mojej chacie. Chodźcie, właśnie tam idziemy.

- Mogę mówić jaśniej, ale nie chcę. Nawet umarli odczuwają czasem strach. Obawiam się czy to co właśnie tu się dzieje, nie zmieni losów świata.

- No cóż, jak uważasz. Martwy rycerzu.
- Po tych słowach Furion wrócił na początek szeregu aby móc prowadzić wszystkich do swojego domu.
 
Aeshadiv jest offline