Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2013, 13:45   #3
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Siedzący za ladą Morn, spod półprzymkniętych powiek przyglądał się gadatliwemu intruzowi. Na jego twarzy zagościł pobłażliwy uśmieszek, nadający całej jego twarzy lekceważący wyraz. Gdy nie popijał wina, które jedynie wśród bladolicych mogło uchodzić za wykwintne, ostentacyjnie bawił się rękawem swej kosztownej, acz gustownej szaty. Na wzmiankę o pożyczce jego oczy na ułamek sekundy przybrały ostrzejszy wyraz, który jednak umknął jego rozmówcy. Jakby w odpowiedzi sięgnął po złotą monetę i w wyjątkowo zręczny sposób zaczął bawić się nią, przekładając pomiędzy palcami. Z zadowoleniem zauważył, jak błysk cennego kruszcu odbijał się w oczach Gileasa.

Była to jednak tylko fasada. Jedna z wielu, którymi posługiwał się w rozmowach przedstawicielami swojej rasy. Na tym właśnie polegał jego talent...W jego głowie myśli pędziły z szybkością, mogącą zadziwić niejednego uczonego. Gileas był jaki był, sam pewnie nie zdecydowałby się na współpracę z kimś takim, mimo to, miał swoje talenty i bynajmniej nie chodziło tu śpiew. Wieści, które przyniósł były bardziej niepokojące niż Morn chciał to przyznać. Jeśli plotki okażą się prawdą, będzie musiał działać szybciej i ryzykowniej niż zazwyczaj...

- Przyjacielu... - Zaczął kojącym tonem, nie przestając bawić się monetą. - Wieści które do mnie przynosisz są nadzwyczaj ciekawe, jednak... - Zawiesił głos, aby dodać nutkę dramatyzmu. - są świeże niczym truchło goblina. - Zakończył jednocześnie chowając monetę pod ladę. - Wiem już to wszystko, plotki roznoszą się szybciej niż myślisz. - Skłamał, nie chciał, żeby bard wpadł w zwyczajny dla niego samozachwyt. - Jeśli chcesz zaznać dziś w nocy kobiecego ciała, musisz postarać się bardziej... - Uśmiechnął się przyjacielsko. - Weźmy takiego Silvartha..., dowiedziałeś się kto go wynajął? I po co, jeśli już o tym mowa? Albo chociaż kto dokonał tej makabrycznej zbrodni? - Morn wyliczał pytania tonem, który sugerował, że bard niepotrzebnie się fatygował jeśli nie znał na nie odpowiedzi.
- Silvarth i jego banda mieli wzięcie, dość silni kompetetni. Nie narzekali na zajęcia i lubili się z szarakami.- rzekł w odpowiedzi bard rzucając przy okazji kolokwialne określenie duergarów.- Wiem, że ostatnio eskortowali karawanę duergarów z Icehammer do miasta i poszczerbili kilku dzikusów, którzy ośmielili się się napaśc na nią. Grombar Fistkrusher... znasz tego szaraka?
Morn faktycznie kojrzył nazwisko. Ot jeden kupców i handlarzy metalami. Dostarczał wyroby kowalskie Duergarów miastu i enklawie. - Potem jakaś tajna misja Vae. Potem zdaje się u Tormtor, zwykły patrol okolicznych jaskiń. Fucha jakich wiele... Chyba czekali na coś lepszego. Może od Vae?
Kupiec pokiwał głową, pokazując, że zaczyna być bardziej zadowolony.
- Kto ich znalazł? - Zapytał.
- Patrol Tormtor i paru uliczników to widziało. Bandę zmasakrowano. Krawa jucha pokrywała ściany domów i uliczkę.- Gileas wzdrygnął się na samą myśl.
Morn uniósł dłoń na znak powstrzymania wypowiedzi grajka.
- Wystarczy. Opowiedz mi o enklawie... - dodał. - Kto rozpowszechnia te plotki?
-Ja słyszałem to od jednego najemnego drowa, zdaje się Xyskosa. Wiesz to jeden z tych wolnych strzelców. Raz buja się z jedną, raz z drugą bandą. On zaś to słyszał od jednego z kupców enklawie... ale nie powiedział którego. Zarzekał się, że prawdę mówi.- odparł z uśmiechem bard, podrapał po uchu dodając.- Ale wiesz jak to jest. Do enklawy bez przepustki nie wejdę. Stać w kolejce po nią... strata czasu. Nie mam jak domowi, co machną insygnium przed oczami strażników i wchodzą bez kolejki.
- Opowiedz mi o tym Xyskosie, ma jakieś słabości? - Przerwał przydługi wywód Gileasa.
-Nie znam go na tyle dobrze. Pewnie takie co każdy, alkohol, niewolnice, hazard.- wzruszył ramionami bard.
- Wykorzystaj je, zaproponuj współpracę, oczywiście nieoficjalnie. Daj mu do zrozumienia, że jego zadania będą lżejsze niż zazwyczaj i lepiej płatne.
-Szczerze, to ja bym go sobie odpuścił. Między nami mówiąc nie trzyma języka między zębami.- odradzil Gileas, jakoś niechętny temu pomysłowi.
- Może masz rację... - Morn zamyślił się, cóż...Znasz mnie i wiesz jak cenię sobie twoją sztukę... - Podjął po chwili Venenosa, tonem, który przywodził na myśl dobrego wujka. - Nie mógłbym spokojnie zasnąc, wiedząc, że tak ceniony artysta musi tułać się po śmierdzących zaułkach, miast spać w komnatach należnych komuś o jego talencie. - Kontunyował. Pochlebstwa jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a tacy jak Gileas zawsze byli na nie łasi. - Mimo to... - Westchnął głośno. - Jak sam przyznałeś, czasy są cieżkie i niebezpieczne, a do tego czcigodna matrona rozlicza mnie z każdego miedziaka. - Rzucił artyście mieszek, który był lżejszy niż zazwyczaj. - Żeby zapłacić ci więcej muszę otrzymać zgodę jednego ze szpiegów, to on oceni przydatność tych informacji. - Dodał, rozkładając ręce na znak, że nie jest to jego winą. - Dowiedz się czegoś o planach inkwizycji, a spróbuje wynegocjować coś więcej... - Machnął ręką na znak, że rozmowa dobiegła końca, a kiedy bard ruszył do wyjścia dodał. - Tylko bez wzbudzania podejrzeń...
-Jasne, jasne... - mruknął bard.

Gdy wyszedł, Morn wezwał sługę, obecenie zajętego inwentaryzacją w pomieszczeniu, które tylko z nazwy mogło uchodzić za magazyn.
- Zajmij się sklepem, muszę załatwić pewne sprawy. - Warknął udając się do swoich komnat.

Plotki, które usłyszał były dość intrygujące, jednak nadal pozostawały plotkami. Inkwizycją się przejmował, oni wiecznie kogoś szukali, zabicie całej bandy najemników było interesujące, jednak nie na tyle, aby szukać tropów na własną rękę, natomiast pogłoski o kontyngencie fanatyków go zmartwiły...Morn wysłał posłańca do najbliższego w jego otoczeniu Drowa - Umbrala, aby spróbował dowiedzieć się czegoś więcej o tym plotkarzu Xyskosie, a sam udał się do Iliam, kobiety, która jako jedyna mogła pomóc mu w ustaleniu prawdy. Była równie piękna co niebezpieczna, a przybytki, które otoczyła opieką zdobyły uznanie jako najlepsze burdele w mieście. Szansa na to, że informacja o kontyngencie Bane'a w samym środku Podmroku jest prawdziwa była niewielka, ale jeśli było w niej choć ziarno prawdy, dobrze by było aby jego dom dowiedział się o tym jako jeden z pierwszych, a jeśli ktoś mógł się tego dowiedzieć to tylko ona. Budynek w którym urzędowała Iliam wyglądał okazale już daleka. Przepychem i rozmachem mógłby śmiało konkurować z rezydencjami co bardziej znaczących przedstawicieli domów, a wielość i kunszt zdobień, w których przeważały elementy erotyczne działały jak cicha obietnica rozkoszy, które można było znaleźć wewnątrz.

- Witaj pani. - Morn skłonił się lekko, gdy tylko dotarł przed jej oblicze. - Wybacz najście, ale sprawa jest dla mnie pilna. - Westchnął. - Potrzebuje przysługi... - Powiedział prosto z mostu, pochylając głowę w odwiecznym geście poddaństwa.
-Co za niespodzianka, nieprawdaż?- uśmiechnęła się Iliam przyglądając mężczyżnie. Pstryknęła palcami i służka przyniosła jej paterę z owocami. Odkąd bowiem Thay założyło enklawę, posiły w Erelhei-Cinlu uległy znacznej poprawie. Wgryzając ząbki w jabłko drowka mruknęła.- Jakby mężczyźni odwiedzali mnie z innego powodu, niż kobiety lub przysługi.
- Pani. Gdyby sytuacja nie była poważna nie fatygowałbym cię. - Chodzi o Enklawę...- Zaczął ostrożnie badając reakcję pięknej i niebezpiecznej kobiety, z którą rozmawiał. - Dotarły do mnie niepokojące wieści, na razie nie potwierdzone, jednak zbyt niebezpieczne abym mógł je zignorować. Wygląda na to, że enklawa zamierza się zbroić, a im bardziej rośnie w potęgę tym bardziej zagrożone są interesy szlacheckich domów...
- Morn zrobił skupioną minę. - Oraz moje życie...
-No, no... odrobina szczerości w tej całej gadce o żywotnych interesach szlacheckich Domów?- parsknęła śmiechem Iliam zerkając na Morna.- Bądźmy szczerzy, zbrojenie się enklawy zagraża twojemu domowi i tych fanatyczek z Eilservs. I poprzez to pewnie i tobie. Dla Tormtor to raczej powód do...radości.
Wgryzła się znów w owoc i dodała.- A skąd te wieści o zbrojeniu się enklawy?
- Doniósł o tym jeden ze szpiegów domu. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. - To plotka, jednak jestem pewien, że nawet dom Tormtor nie chciałby kontyngentu fanatyków u swoich bram. Ci zbrojni, którzy rzekomo mają się pojawić w Enklawie to kontyngent wyznawców Bane’a... - Morn uznał, że nie ma sensu ukrywać informacji. Kto jak kto, ale Iliam przejrzałaby jego grę z łatwością...
-A tę plotkę usłyszał od jednego z czerwonych łbów, kapłana ich ognistego bożka, czy też tej batożącej wyznawców suki mającej fioła na punkcie bólu?- spytała Iliam.
- Niestety, plotka pochodzi od kogoś znacznie niżej postawionego, dlatego na tę chwilę, poddaje ją w wątpliwość. Zostanie oczywiście sprawdzona w miarę możliwości. I tu chciałbym zwrócić się do ciebie o pomoc pani... Chciałbym, aby twoje poddane miały uszy otwarte, pragnę jedynie potwierdzenia lub zaprzeczenia tej informacji. - Powiedział. - Jeśli uda mi się zdobyć tę informację wcześniej, możesz liczyć na to, że dowiesz się pierwsza. - Uśmiechnął się bez śladu wesołości.
-To znaczy... od kogo pochodzi ta plotka?- spytała Iliam nie ustępując.
Morn musiał się uśmiechnąć widząc, że kobieta nie da się zwieść, na znak szacunku wykonał nieznaczny ukłon.
- Podobno wspominał o tym jeden z kupców enklawy i zanim zapytasz, nie wiem który, słyszał to pewien najemnik, który niebawem zostanie przesłuchany.
-Jednym słowem panikujesz z powodu plotki, którą usłyszał byle najemnik od byle kupczyka?- uśmieszek Iliam był lekko ironiczny.- Powinieneś odpocząć nieco, odprężyć się. Nerwy chyba masz za bardzo napięte.
Odgryzła kawałek owocu.-Nie słyszałam o żadnych Bane’nitach mających nawiedzić enklawę. Nie przypominam też sobie, by którekolwiek z moich klientów i klientek wspomniało choć raz coś wartościowego o kulcie Bane’a. Ale dam znać jakby coś takiego się trafiło.
- Uspokoiłaś mnie pani. Muszę potwierdzić tę informację, z pewnością to rozumiesz. - Uśmiechnął się. - Nazwij to przeczuciem...a nerwy, z pewnością są zszargane. - Odetchnął głęboko. - Być może jednak z twoich pań będzie w stanie je ukoić. - Wyprostował się szykując do wyjścia. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała pani, wiesz gdzie mnie szukać.
-Wiem, wiem.- rzekła z przekąsem drowka.- Uważaj na siebie.

Wracając do siebie Morn zastanawiał się nad kolejnymi krokami. Iliam nie potwierdziła rewelacji związanych z enklawą, co dawało mu pewną pociechę. Przeklął się w myślach za swoje lenistwo i brak działań kiedy posterunek czerwonych był jeszcze w powijakach. Teraz musiał na gwałt znaleźć kogoś kto miał dostęp do tajemnic magów, a potem przekonać go, żeby mu je przekazał. Łatwizna...
 
Fenris jest offline