Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2013, 19:16   #7
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Co ze mnie za dureń. Że też musiałem szarżować. Dlaczego tak bardzo chciałem rozrywki co? Może gdybym się dogadał. Cóż, nie jestem w tym dobry ale mogłem spróbować. Takie a nie inne myśli kłębiły się po głowie łotrzyka gdy związany i w pewnym sensie bez wzroku szedł prowadzony silną ręką bandyty. Podtrzymywała ona całą postać Ar'amila gdy po omacku schodził w dół. Stęchły zapach, echo oraz wyraźny chłód prowadziły do prostego wniosku. Lochy lub piwnica.
Hej, mi możecie ubliżać ale konia zostawcie w spokoju krzyknął w swoim wnętrzu Dostałem go darmo i nawet prosić nie musiałem, więc należy mu się szacunek dodał już spokojniejszym tonem. Dochodzące do ich uszu dźwięki jasno sugerowały, że instrument przeżywa tortury amatorstwa, a dobór słów i tematyki nie był niczym więcej jak pomyjami rzuconymi szczurom do ścieku.

- Zlitujcie się nad nami, zastrzelcie tego muzyka - mruknął elf starając się nie wpaść, a przynajmniej zrobić to prawie jak nieumyślnie, na całkiem miłe kształty panny.

Gdy chusty zostały z silnym szarpnięciem zdjęte Ar'amil zlustrował całe pomieszczenie. Piwnica jak piwnica, nie za ciepła nie za zimna. Dodatkowo atmosferę podgrzewały alkoholowe wyziewy bandy i dwie całkiem całkiem kobitki. Krańce pseudospeluny, wśród wrzawy i ogólnego rozgardiaszu, ginęły w mroku niedostrzegalnym już dla wrażliwych oczu łotrzyka. No, może poza szarym zarysem ścian i skrzyń zasłoniętych niemytymi cielskami nic nie docierało do oczu Ar'amila. Z uśmiechem na twarzy elf zauważył że jego darmowy koń ma się dobrze pomimo kilku rąk uderzających ciągle jego ciało w ramach "zaprzyjaźnienia".

- Przytulnie - wyrwało mu się

Kuksaniec głownią któregoś z bandytów na dobre obrzydził mu dalsze komentarze. Siedzący na środku pomieszczenia wódz, o niecodziennym i podkreślającym jego "wodzowskość" stroju, odezwał się do nich prosząc o dziwne zadanie. Tak czy inaczej chodziło o morderstwo i przy okazji zwiedzanie miasta. Niezgorsza propozycja. Może to o te ruiny nawet chodziło Thomasowi. szeroki uśmiech zagościł na myślowej twarzy Ar'amila

- No dobrze panie wielki wodzu. Przepraszam za nieporozumienie z wcześniej. Spłoszyło mi konia więc wiecie panie, szybka reakcja na pojawiające się zagrożenie. Gdzie zatem znajdziemy daną wiedźmę i czy sztosik z tej sakiewki nie mógłby zostać oddany w jakiejś części? Skoro mamy ją znaleźć musimy mieć stosowne argumenty dyplomacyjne a sami wiecie że nic tak nie otwiera drzwi i ust jak dobry trunek lub kilka "upominków" by takowy trunek nabyć.

- Słuchaj no gnoju - powiedział wódz wściekły - Nie mam zamiaru się z tobą targować.. robisz to albo twoja głowa będzie nabita na palu. Macie argumenty, wiedźma morduje ludzi, i razem ze swym chłopakiem w przeklętych ruinach kombinują jak by tu przejąć wybrzeże mieczy.

- Nie, jakoś się przyzwyczaiłem do własnej głowy. - odparł Ar'amil nie zwracając uwagi na podenerwowany głos wodza - Niech więc będzie. A konia możecie zatrzymać, nie potrzebuję go, to taki prezent od losu, przysporzył mi tylko kłopotów. - spojrzał na towarzyszkę - Skoro to wszystko to liczę przynajmniej na wskazanie kierunku w którym mam się udać do wyjścia. Oczywiście, możecie mi pomóc zakrywając oczy, żebym nie widział itp. Znam takie procedury. -odrzekł do wodza czekając na reakcje jego ludzi.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline