Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2013, 22:05   #1
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
[Anime, Storytelling] Wojna o Graala

[media]http://www.youtube.com/watch?v=d3UAZ0kCUWI[/media]



Czerwiec w tym roku zaczynał się nadzwyczaj łagodnie, jakby chcąc ulżyć mieszkańcom Warszawy, nieświadomym, że w ich mieście już wkrótce rozpęta się piekło. Graal wybrał jednak miejsce dosyć niefortunne. Chociaż były czasy, kiedy Polska była bardziej religijna, to kościół katolicki wciąż miał szerokie wpływy w tym państwie, zwłaszcza w stolicy. Chociaż kolejni papieże się zmieniali, to ich polityka wobec magii pozostawała ta sama. Zlikwidować.
Zresztą, czy nie byłoby śmiesznie, gdyby okazało się, że większym zagrożeniem dla mistrzów nie są ich konkurenci a Zakon Palestyński. Ten już zresztą zaczął działać.

***

- Wzywałeś mnie, eminencjo? - członek Zakonu klęczał wypowiadając to słowo. Jego wzrok nie był skierowany na papieża, tylko na posadzkę. Ta była tak wypolerowana, że widział w niej swoje odbicie.
- Niestety zaszła taka potrzeba. Miałem nadzieje, że nie dojdzie do tego podczas mojej kadencji. Macie absolutną pewność, że niedługo wybuchnie następna wojna? - w biskupie Rzymu wciąż wyraźna była nadzieja, że to wszystko to jedna, wielka pomyłka. Prysła ona jednak szybko, niczym bańka mydlana po zetknięciu z szpilką, którą był zakonnik.
- Absolutną, eminencjo. Obiekt numer D24868 został odnaleziony w trakcie odprawiania rytuału przyzwania, znanego nam dzięki informacjom z poprzednich wojen. Na jego prawej ręce odnaleziono pieczęcie rozkazu. Wszystko to wskazuje na to, że kolejna wojna niedługo wybuchnie. Obiekt zginął w trakcie próby unieszkodliwienia. Stawiał opór, schwytanie go żywcem okazało się niemożliwe. Dokładniejsze badania wykazały, że planował on podróż do Brazylii, gdzie zapewne wybuchnie wojna. Zgodnie z procedurami, wysłaliśmy tam większość jednostek, jednak część z nich jest rozrzucona po placówkach. Dwie grupy uderzeniowe są w stanie ciągłej gotowości. - uwagę mógł zwrócić fakt jak nazywano czarodziejów. Określenie ich mianem obiektu wydawało się odzierać ich z jakiegokolwiek człowieczeństwa. Sprawiało także, że papież czuł się lepiej z tym, że pod jego bezpośrednim dowództwem znajdowała się banda zawodowych morderców.
- Straty?
- Dwóch rannych. Obiekt został zaatakowany przed dokończeniem rytuału, co pozwoliło uniknąć walki z sługą. W innym wypadku byłaby to bardziej krwawa potyczka, na szczęście bóg udzielił nam swej łaski.
- Rozumiem, że zakon ma już plany związane z wojną?
- Oczywiście. Aktualnie pracujemy nad...
Nie psujmy sobie jednak niespodzianki nad czym dokładnie pracuje Zakon Palestyński. Jeśli jego reputacja jest zasłużona, to z pewnością mistrzowie odczują efekty ich działań na sobie. My jednak wróćmy do Warszawy.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=R0dqlG8l7eI[/media]

Carl Adohs i Geoffrey

Kanały – jak to zresztą miały w zwyczaju – cuchnęły niesamowicie. Zapach wydawał się gorszy niż zwykle, jakby wycieczka 8 latków z drugiego końca Polski dostała nieświeże jedzenie i właśnie okupowała wszystkie toalety w jakimś pobliskim fastfoodzie. Oraz kilka innych, w okolicy, które także trafiały do tych ścieków. Jednak czego to się nie robi dla dyskrecji? Chociaż mógł wybrać miejsce równie bezpieczne i dyskretne, to jednak ambasador mógłby zadawać niezbyt wygodne pytania, a po co sprawiać sobie kłopoty? Bądź raczej, po co sprawiać kłopoty swoim sojuszników? Zwykli śmiertelnicy nie wydawali się być przygotowani na to, co miało nadejść. Piekło nadchodziło, a oni żyli jak zawsze – zapychając się hamburgerami, śpiesząc się, żeby oszczędzić kilka złotych czy oglądając telewizje z piwem w ręce. Zdecydowanie przydałby im się ktoś zdecydowany, kto być może uratowałby ich los. Ale teraz? Teraz było już nieco za późno. Zresztą, jaki interes mógłby mieć Carl w ratowaniu Polaków bądź Polski? Żaden.
Wróćmy jednak do celu w jakim jeden z mistrzów przybył do kanalizacji. Nie była to wycieczka krajoznawcza. Chociaż autor za Warszawą nie przepada, to nie jednak nie śmiałby stwierdzić, że kanały to jej najładniejsza część. Carl wyruszał do jednego z podziemnych laboratoriów. Opuszczonego swoją drogą, ponieważ państwo, które je wybudowało, zostało zmuszone opuścić państwo leżące nad Wisłą. Chociaż porzucone, to wciąż mogły wiernie służyć swoim dawnym właścicielom – bądź raczej jednemu z nich.
Carl w końcu dotarł na miejsce. Wszedł do środka i od razu mógł poczuć się jak w innym świecie. Laboratorium, chociaż zaniedbane, wciąż miało w sobie klimat dawnych czasów. Nawet nie śmierdziało tutaj gównem, tylko starością. Do swoich potrzeb mistrz potrzebował jednak nieco wolnej przestrzeni, którą znalazł w stołówce. Poniszczone już stoły wystarczyło kopnąć kilka razy, żeby zaczęły zajmować mniej miejsca. Połamane resztki wystarczyło odsunąć pod ściany i voila – miejsce gotowe. Podświadomie Carl wiedział, co powinien robić. Wszelkie znaki, jakie trzeba było rozrysować na podłodze same układały się w jego głowie. Nawet materiały za pomocą których miał to zrobić kupił niemalże nieświadomie, w trakcie zakupów w supermarkecie. O fakcie kupna dowiedział się dopiero, kiedy pakował je do worka. Także wszelkie słowa inkantacji same wychodziły z jego ust, jakby kierowało nim coś innego. Może rzeczywiście tak było? Któż wie.
Aktualnie ważne jest jednak to, że po wykonaniu wszystkich czynności, wszelkie źródła światła zawiodły. Dopiero po kilku sekundach jasność wróciła, ukazując przy tym – częściowo skrytego w dymie - sługę.
- Sługa Geoffrey melduje się na rozkaz. - słowa te – wręcz automatycznie – wyszły z ust starca w bogato wyglądających szatach, opierającego się na kosturze.


Samuel Krasnowicz i Hetman

Nagłe pojawienie się dziwnego tatuażu na ręce było dosyć zaskakującą rzeczą dla Samuela. Ot, pewnego dnia zaczął czuć dziwne swędzenie i pieczenie, podrapał się a tam nowa, niekoniecznie chciana, ozdoba ciała. Na szczęście wraz z nią, przyszły informacje. Ot, po obudzeniu się, Krasnowicz nagle wiedział więcej, znacznie więcej. Wojna, Graal, słudzy – wszystkie te informacje pojawiły się w jego głowie niczym za użyciem magicznej różdżki. Podświadomość nawet powiedziała mu, gdzie powinien się udać. Cóż, czas zacząć się martwić o zakwaterowanie w Warszawie i pakować swoje manatki. W końcu taka okazja może się nie powtórzyć!
Wpierw jednak należało zadbać o przyzwanie sługi, ot – tak dla bezpieczeństwa. Tu też pokazują się zalety mieszkania w starej rezydencji, którą spokojnie można by określić mianem dziwnej. Poza różnorakimi łowcami ufo czy innych duchów, nikt nie zakłócał spokoju tego miejsca, co pozwoliło Samuelowi spokojnie przygotować się do rytuału. Nawet wszystkie potrzebne materiały miał już na miejscu – nawet w nadmiarze.
Wystarczyło wybrać sobie przytulny i dostatecznie duży kącik i zacząć malowanie. Kolejne symbole same wychodziły spod ręki mężczyzny, jakby kierowana ona była przez wyższy byt. Czy moc Graala była tak potężna, że nawet teraz dbała o tych, których wybrała? Czy to ona sprawiała, że bez żadnego zawahania, bez najmniejszej wątpliwości, Samuel robił to, co powinien? Zresztą, czy jest sens się nad tym zastanawiać? Ważne, że powstał okrąg, wypełniony w środku różnymi symbolami, których dokładne znaczenie było nieznane mężczyźnie. Był to obcy mu typ magii, której nie rozumiał. Na szczęście dla niego, nie istniała taka potrzeba.
Także i słowa, którymi miał wyzwolić moc w zaklęciu same przyszły mu na język. Niemalże bez ingerencji swojej świadomości wypowiedział całą, dosyć skomplikowaną, formułkę. Efekt był natychmiastowy. Wszystkie światła zgasły. Gdy po chwili wróciły, jakby ktoś cofnął je w czasie, pierwsze co ukazała jasność, to był dym i to całkiem spora jego ilość. Dopiero gdy ten nieco upadł, pojawiła się sylwetka mężczyzny, który całym swym wyglądem przypominał szlachcica z czasów I Rzeczpospolitej.
- Sługa Hetman melduje się na rozkaz. - wypowiedział te słowa automatycznie, zaraz po tym, jak jego mistrz go dostrzegł.


Terra

Chcąc lub nie chcąc, pewnego dnia Terra obudziła się z nową ozdobą powyżej prawego nadgarstka. Przypominała ona tatuaż składający się z trzech symboli, jednak z pewnością to było coś innego. Po pierwsze, kto miałby zrobić tatuaż dziewczynce przypominającej bezdomną? Po drugie, od kiedy takie ozdoby wydają się pulsować magią? Po trzecie, od kiedy wraz z nimi pojawia się wiedza na jakieś dziwne tematy, takie jak wojna o Graala, mistrzach i sługach czy jakiś rytuałach przywołania? Istna magia, czyż nie?
Terra czuła jednak, że powinno postąpić za wskazówkami, które spadły z nieba. Tak też mówiło jej małe serduszko, które zapewniało jej życie.
Nastoletnia Chinka wzięła się do roboty. Trzeba przyznać, że zdobycie dla niej materiałów było niezłym wyzwaniem. O ile kilka świeczek nie było problemem, to cześć chemikaliów, jakie był wymagane – wręcz przeciwnie. Cóż, biednemu zawsze pod górkę. Jednak dzięki nadzwyczajnym wysiłkom Tery, w końcu się jej udało.
Następnie nogi skierowały ją do jednego z opuszczonych magazynów. Instynkt mówił jej, że miejsce to będzie lepsze niż otwarta przestrzeń. W środku było dosyć ciemno, jednak świeczki dosyć szybko załatwiły sprawę. Rach-ciach i oto mamy światło! Następnie wystarczyło rozsypać trochę chemikaliów w przeróżne, dziwne znaki, co przychodziło Kiyomi niemalże naturalnie. Prawa ręka zdawała się poruszać sama, reszta ciała podążała natomiast automatycznie. Chwilę później pole do przyzwania sługi były gotowe. Została sama inkantacja zaklęcia, którą Terra zaczęła wesoło śpiewać. Słowa same wydobywały się z strun głosowych, bez jakiegokolwiek udziału świadomości.. Jedynie jej serce wydawało się bić mocniej z każdą kolejną sekundą.
W końcu doszła do ostatniego słowa i... puff! Światła zgasły, dookoła pojawił się dym. Widoczność była niemalże zerowa. W końcu świeczki zapłonęły ponownie, jednak nikogo nie było widać. Niepowodzenie?
-Sługa Matka Wszechrzeczy melduje się na rozkaz. - odezwał się głos, który jednak nie pochodził z zewnątrz. Więc skąd?




// Tura głównie na zapoznanie się mistrzów z sługami (pozdrawiam Ajasa!). Niech doc się na coś przyda :P Poza tym, proszę o zamieszczenie w postach wstępnych planów waszych postaci. Jak wspominałem w komentarzach, za rączkę prowadzić nie będę, więc radzę pogłówkować, jak chcecie przygotować się do wojny... bądź od razu przejść do działania. Wasza wola //
 
Elas jest offline