Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2013, 23:08   #4
Aisu
 
Aisu's Avatar
 
Reputacja: 1 Aisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skałAisu jest jak klejnot wśród skał
Przyjrzał się starożytnym regałom i z zadowoleniem zauważył, że Matka Opiekunka dalej uaktualnia księgozbiór. Wiele tomów zostało zrabowanych podczas upadku domu Kislek, jednak był przekonany, że z czasem Sereska odbuduje bibliotekę do jej dawnej świetności. Może pozwoli mu przejrzeć nowości – potrafiła być okropnie zaborcza ze swoimi książkami.
Kiedy tylko usłyszał głos Matki Opiekunki odruchowo obrócił się i wyuczonym gestem przyklęknął na jedno kolano z poddańczo opuszczoną głową. Słysząc nowe rozkaz nie pozwolił by nawet przelotny grymas zawitał na jego twarzy, mimo że świadomość, iż nędzne życie Faerneya znowu przedłuży się dzięki interwencji osób trzecich irytowała go niepomiernie. Ale jeżeli taka jest wola Matki Opiekunki…
- Będzie jak rozkażesz, Matko Opiekunko. Proszę jednak o pozwolenie na podtrzymanie iluzji, że wciąż knujemy przeciwko sobie. Mam przesłanki by wierzyć, że co najmniej dwoje wysoko postawionych oficerów z innych domu obserwuje nasz konflikt, jego bezkrwawe zażegnanie może wzbudzić u nich podejrzenia. -

Użył tej krótkiej chwili, podczas której Sereska rozważała jego prośbę, by przeanalizować, jaka eskorta będzie najlepsza. Niewzbudzającej podejrzeń, a do tego zapewniająca jej bezpieczeństwo.
Dwaj strażnicy. Jeden ciężko opancerzony, do torowania drogi przez tłum i odstraszania plebsu gdyby wystąpił jakiś problem. Drugi z bystrym okiem, do wypatrywania realnego zagrożenia. Zdolni, ale mało znani. Niedysponujący kontaktami żeby rozgryźć, co tak naprawdę się dzieje. Przy okazji będzie mógł przetestować ich spostrzegawczość - kiełkowała mu głowie pewna inicjatywa…
Przebranie dla Matki Opiekunki. Podwójny blef – szaty czarodzieja, wystarczająco duże praktycznie uniemożliwiają rozpoznanie płci właściciela. Zwykłe zaklęcie przebrania do zmiany wyglądu. W… Służkę? Cenną służącą, wtedy nie byłoby podejrzane, że ma ochroniarzy, typowe postępowanie, pilnują żeby nikt nie uszkodził cennego inwentarza. Po przejrzeniu zaklęcia okazałoby się, że tak naprawdę chronią czarodzieja, świadomie czy nie. Logiczny wniosek - czarodziej Vae spiskuje z czarodziejami Tormtor, nawet gdyby ktoś podejrzewał, że istnieje trzecie dno nie byłby w stanie tego zweryfikować.
Dodatkowe wsparcie – czy zagrożenie ataku faktycznie istnieje? Najwyraźniej, skoro Matka Opiekunka poprosiła go o eskortę. Dysponowała arsenałem zaklęć, który bez problemu pozwoliłby jej przemknąć się niepostrzeżenie zarówno do domu Tormtor jak i wręcz i na drugi koniec miasta, gdyby zaszła taka potrzeba. A jednak ryzykowała jego potencjalną niedyskrecje żądając przydzielenia ochroniarzy. Niewiele jest osób które w bezpośredniej walce byłyby w stanie realnie zagrozić Matronie, jednak... Wystarczy że przeciwnik będzie na tyle silny by zmusić ją do poważnej walki - wtedy jej tożsamość stanie się jasna.
W takim razie w pobliżu musi być przynajmniej jeden oddział. Wysłać patrol, gdzieś za siedzibę domu Tormtor - wyruszą zaraz za Matką Opiekunką, jeżeli zostanie zaatakowana pomogą jej tak samo jak pomogliby regularnemu członkowi domu. Ale co z droga powrotną? Jak może ukryć pluton w okolicy tak żeby nie wzbudzić niczyich podejrzeń? Niewykonalne. Postawić ich otwarcie w ramach symbolicznego prężenia muskuł? Nawet jeżeli Kapitan Straży Tormtor wie o wizycie Sereski i rozkaże ich zignorować, dowolny narwany pułkownik może uznać za doskonały pomysł pokazanie pyszałkom z Vae kto rządzi w tym mieście. Nie, w drodze powrotnej będzie musiał eskortować ją osobiście. Weźmie Modreda i kogokolwiek kompetentnego i odwiedzą któryś z pobliskich miejsc rozrywki. Na sygnał Matki Opiekunki zakończy spotkanie i wrócą do domu – przy okazji mając oko na Matronę.

Przygotowanie tego zajęło mu nie więcej niż 5 sekund. Z pewnością istnieją drowy które plotą bardziej skomplikowane plany, których inteligencja przekracza jego dwu czy trzykrotnie nawet, jednak to czego mu brakowało w przenikliwości analizy nadrabiał jej szybkością . I dziękował za to Lolth, żadna z Matron nie słynie z nadmiernej cierpliwości.
-Nie.- krótkie ciche słowo ucięło wszelkie spekulacje i wyrwało z zamyślenia. Matrona spojrzała na drowa z kwaśnym uśmiechem.-Potrzebuję widocznego gestu dobrej woli ze strony Vae. Potrzebuję pokazanie domu Despana, że nie uzurpujemy sobie jego miejsca wystawianiem ich …- uśmiechnęła się nieco ironicznie mówiąc.- ...”wyrozumiałości” na cierpliwość. Nie zmuszę cię do ukorzenia publicznego przed Fearney’em, choć byłoby to zabawne i przypomniało ci miejsce. Ale na twe szczęście, takie upokorzenie twej osoby przyniosłoby mi także straty w prestiżu Vae. Liczę jednak, że skończysz z dziecinnymi prowokacjami wobec ich stratega.Dla twego własnego dobra.
Zmełł w ustach przekleństwo. Miał niewielką nadzieje że będzie w stanie zawiesić swoje plany na bliżej nie określony czas, a potem uderzyć w Faerneya jak tylko fortuna znowu się do niego uśmiechnie i Matka Opiekunka będzie potrzebowała zemścić się na Despanie za jakiekolwiek przewinienie.
No trudno, stało się, ale jeżeli ta arogancka mucha myśli że może się teraz czuć się bezpiecznie to grubo się myli. Ale na to przyjdzie jeszcze czas.
- Jeżeli priorytetem jest dyskrecja, dwóch strażników wystarczy. Do tego wyślę patrol do “Wiecznych Węzłów” z rozkazem wypatrywania potencjalnych ataków przeciwko członkom naszego domu. Będą w okolicy gdyby coś się stało. Zaś twojego powrotu będę pilnował osobiście, potrzebuje jedynie przybliżonej pory zakończenia spotkania. –

A teraz ciężka część.
- Jeżeli Matka Opiekunka pozwoli zasugerować przebranie… - uważnie wypatrywał tego klasycznego zwężenia oczu które jasno dawało do zrozumienia że ma się zamknąć jeżeli ceni sobie swoje życie.
-Matka Opiekunka chce dotrzeć dyskretnie. Przebranie więc chyba można wziąć pod uwagę.- rzekła z przekąsem Sereska.
- … W takich razie to szata czarodzieja, wystarczająca duża żeby ukryć płeć właściciela, a do tego pozwalająca przywdziać pod spodem odpowiednio prezentujący się strój na przyjęcie, powinna być najlepszym wyborem. Na to iluzję dowolnej wysoko postawionej służącej. Nawet gdybyś Pani została zaatakowana, ograniczenie się do zaklęć czarodziejskich pozwoli utrzymać twoją tożsamość w tajemnicy-
-Służąca? Niespecjalnie widzę się w tej roli.-odparła cicho Sereska, przeszła pomiędzy półkami namyślając się. Po czym dodała.- Nie masz innej w zanadrzu?
Lekko przechylił głowę rozważając alternatywne rozwiązania. Czarodziej przebrany za czarodzieja? Próbujący wrobić rywala? Wybrany mag zacząłby się interesować kto próbuje go wrobić w konspirację z domem Tormtor, co najprawdopodobniej zmusiłoby ich do usunięcia go zanim odkryje prawdę – bezsensowna strata. Czarodziej udający kapłankę? Ktoś przejrzałby iluzję i mógłby na miejscu oskarżyć go o świętokradztwo, kompletna katastrofa gwarantowana. Jako oficera? Wtedy, jak już, musiałby ją wysłać na czele małej grupy, a jakakolwiek liczba wojskowych na terenie obcego domu zawsze zwraca uwagę, podwójną w przypadku domu tak silnie zmilitaryzowanego jak Tormtor. Chyba, że udawałaby oficera Despany, ale przecież dążą do poprawy stosunków między nimi, a nie wywołania incydentu dyplomatycznego. Nie, żadna opcja poza służącą nie jest wystarczająco bezpieczna. Do tego ma ona ukryty bonus – ciężko sobie wyobrazić Matronę Szlachetnego Domu Vae w przebraniu byle służki, nawet iluzorycznym, niezależnie jak wysoko postawionej. Ten sam powód, który sprawia że Sereska tak niechętnie podchodzi do tego pomysłu w przyszłości może sprawić że wrogi wywiad odrzuci taką wersję wydarzeń.
- … Są alternatywy, ale wszystkie gorsze. Oficerowie, kapłanki, czarodzieje, każde z nich przykuje czyjś wzrok, za to obca służka będzie jedną z kilkunastu która tego dnia przewinie się przez dom Tormtor, nikt nie będzie miał powodów żeby się nią interesować. Zaś przebranie za kogokolwiek konkretnego o wysokiej pozycji tworzy realne zagrożenie ataku ze strony ich wrogów.- przerwał na chwilę, kiedy do głowy przyszły słowa, które powinny ją przekonać. Stłamsił uśmiech który groził wypełznięciem mu na twarz i kontynuował tym samym profesjonalnym tonem - Zapewniam Cię, Pani, że podtrzymanie roli adiutantki nie zmusi cię do zrobienia niczego co nie przystoi Matce Opiekunce – noś się dumnie i przemawiaj z autorytetem, tak jak to zawsze robisz, a inni założą, że reprezentujesz kogoś na tyle potężnego że nie warto wchodzić Ci w drogę. -
Drowka przez długi czas milczała, wyraźnie niezadowolona z perspektywy udawania służki.Niemniej nie mogła dyskutować z wszak logiczną argumentacją. Z wyraźną niechęcią rzekła więc. - Niech będzie podług twego zamysłu samcze. -
Skinął głową, lekko zaniepokojony jej niezadowoleniem. Jeżeli przyjęcie pójdzie nie po jej myśli, po powrocie będzie pierwszą osobą na której zechce się wyżyć. Ale nigdy nie pozwoliłby na realizacje gorszego planu tylko po to żeby ratować własną skórę, byłoby to sprzeczne z jego etyką pracy.
- Poinformuję strażników przy bramie żeby przymknęli oko kiedy będzie trzeba. W trakcie drogi powrotnej, jeżeli będziesz, Pani, miała przesłanki by uważać że ktoś planuje cię zaatakować, albo jeden ze strażników zauważy coś podejrzanego, wykonaj ten ruch - zamaszystym ruchem odgarnął iluzoryczne włosy. - Wtedy „pojmę” cię i odprowadzę do kwatery osobiście, nikt nie będzie ryzykował walki z Kapitanem Straży. I podaj mi, Pani, jeszcze tylko informację o której chcesz wyruszyć, oraz przybliżoną porę przewidywanego powrotu, a będę mógł przystąpić do pracy. -
-Moja osobista służka przyjdzie do twej kwatery z dokumentem zawierającym takie informacje, mniej więcej za pół godziny.--rzekła w odpowiedzi Sereska, dając tym samym znak do zakończenia rozmowy.

-----------------------

Natychmiast rozkazał najbliższemu zbłąkanemu żołnierzowi przyprowadzenie do jego gabinetu Kaela i Urysesa, dwóch strażników których umiejętności już wcześniej przykuły jego uwagę. Nadadzą się do tej misji doskonale.
Wchodząc do swojego pokoju z zadowoleniem zauważył, że jego sekretarka jest już na miejscu.
- Nolen, potrzebuje miejsca z którego będę mógł jak najdyskretniej obserwować bramę domu Tormtor. A do tego żeby serwowali wyśmienite jaszczurze mięso. -
Pół-drowka uśmiechnęła się lekko i od razu odpowiedziała - Restauracja „Smoczy Pazur” ma loże z widokiem właśnie na ich siedzibę. -
‘I pewnie często wynajmowana jest właśnie w tym celu.‘ przemknęło mu przez głowę, ale nawet jeżeli tak było to nie miało to znaczenia. Nawet jeżeli ktoś połączy jego obecność tam z chęcią obserwowania bramy to nie będą w stanie definitywnie określić kogo konkretnie wypatruje. A nawet jeżeli zgadną że chodzi o Matkę Opiekunkę w przebraniu, równie dobrze mogą uznać że rozgryzł że ktoś z jego domu spiskuje z domem Tormtor i po prostu śledzi zdrajcę. Co prawda nie powinien zajmować się tym osobiście, ale robi się tak, jeżeli o zdradę podejrzewają się kogoś na bardzo wysokiej pozycji.
– Doskonale. Przekaż Sierżantowi Gelza że chciałbym zjeść z nim kolację, niech sobie zwolni najbliższe półtorej godziny. -
Usiadł za biurkiem i złożył ręce piramidkę w zamyśleniu. Gelza będzie doskonałym wyborem. Stary drow jest jednym z najbardziej doświadczonych zwiadowców Vae, ale od dawna otwarcie okazuje że nie jest zainteresowany awansem na porucznika. Niektórzy uznają to za brak ambicji, ale dla niego oczywiste jest że stary wyga zbyt dobrze zna własne ograniczenia żeby łudzić się że byłby w stanie utrzymać taki stołek. Po dziesięcioleciach spędzonych na patrolowaniu najgłębszych tuneli, odkrywaniu zapomnianych kawern i walkach z najgroźniejszymi potworami podziemi najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie ma w Podmroku bardziej niebezpiecznego miejsca niż na oficerskim stołku. Był dobry, naprawdę dobry, a do tego na tyle bystry by wiedzieć że jeżeli Kapitan Straży uprzejmie prosi żeby mu towarzyszyć, to nierozsądne jest odmówienie. Do tego było parę rzeczy o które chciałby się go spytać.
Nolen czekała cierpliwie aż odeśle ją gestem, Sera klęczała w milczeniu, obydwie wyczuwające niezadowolenie ich Pana.
– Daj znać Modredowi że będzie mi towarzyszył. Przyślij też Irina i Jiryz. To wszystko. -

--------------------------
- … Odeskortujecie ją tam, gdzie sobie tego zażyczy. Ręczycie za jej życie głową, zrozumiano? -
Dwa nieme przytaknięcia.
- … I miejcie oczy szeroko otwarte, oczekuje od was bardzo szczegółowego raportu. -
’ Pokażcie czy jest w was potencjał. ‘
----------------------------
– Porucznik Jiryz, dostałem informacje o możliwych atakach na członków naszego domu. Weź ze sobą oddział i przejdź się „Wiecznych Węzłów” Mirrendiera pokazać wszystkim, z kim dokładnie próbują zadzierać. Wątpię żeby do czegoś doszło, ale, jak zawsze, oczy szeroko otwarte. –
----------------------------
–Zanieś tę wiadomość oficerowi który aktualnie pilnuje głównej bramy. Potem przekaż Madame Volundeil że bardzo cenie sobie naszą współpracę, ale niestety jestem zmuszony ją zakończyć. -
– Seresce znudziły się twoje potyczki z Faerneyem? -
– ... “Matce Opiekunce Seresce”, jak już, Irin. -
Łotrzyk, rozsądnie, tylko się uśmiechnął.
 
__________________
"I may not have gone where I intended to go, but I think I have ended up where I needed to be."
Aisu jest offline