Spock błyskawicznie posłał trzypociskową serię z Berretty w stronę odrutowanego dziwoląga. W tym samym czasie odezwała się broń Davisa. "Po co ten hałas?" - skrzywił się.
Wciągnął Trip do środka. - Szukaj decka - rzucił, spoglądając na zewnątrz i oceniając zagrożenie. - Masz 10 sekund! - dodał, nie odwracając głowy. Właściwie to nie sądził, że mają aż tak dużo czasu.
Jak będzie trzeba, to zabiorą dzieciaka ze sobą. Nie było to dobre rozwiązanie, ale skoro i tak siedzieli w tym po uszy... to nie ma sensu rezygnować w połowie roboty. W duchu liczył, że Trip znajdzie ten pieprzony deck i zmyją się stąd, zanim wszyscy zaczną strzelać.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |