Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2013, 20:42   #15
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Chaos bijącego śpiesznie serca ustępował uldze gdy nieznajomi wychodzili z wody, cali i zdrowi. Nelise uśmiechnęła się delikatnie na ten widok, ale zaraz poczuła nieco niezręcznie nie wiedząc czy ktoś nie posądzi jej o spowodowanie całego tego bałaganu. Myśl ta ostudziła ją nico, bo elfka gdzieś w głębi niepotrzebnie sama się o całe to zdarzenie obwiniła. Nie wiedziała nic o żadnym zwalonym drzewie, być może przepłynęła obok ale umknęło jej to podczas kąpieli. Młodzieniec który sterował łodzią zdawało się bardzo łatwo zniósł jej stratę, a bynajmniej wtedy elfce wydawało się że nie ma już dla niej ratunku. Oczy dziewczyny powiodły po lesie i niebie upewniając się że hałas jaki narobili wypłoszył zwierzęta sprawiając iż te ukryły się przezornie w bezpiecznej odległości.
Szczęście w nieszczęściu, zdawało się że ludzie których dopiero co poznała znają się już od dawna, o ile około dwadzieścia lat można tak nazywać. Niechcący myślą tą zagłębiła się za daleko, w rejony jej świadomości której miała dać spokój. Której miała unikać.
Wykorzystała moment gdy reszta była zajęta sobą i po cichu poszła po swoje rzeczy, które zostawiła niedaleko. Nie było tego wiele, gdyż reszta została w jej pokoju w nawodnym mieście. Stara gitara na skórzanym pasie, kamizelka, pas ze sztyletem, mały bukłak i zawiniątko.

Gdy wróciła pierwszy przywitał ją młody sternik imieniem Svein. Ten chłopiec, czy też młody mężczyzna który tak uroczy miał głos gdy wcześniej śpiewał. Nelise nie była pewna kiedy w ludzkiej kulturze kończy się okres dzieciństwa a zaczyna dorosłości. Różnie było w różnych kulturach. Bardzo miłym zaskoczeniem było gdy młodzieniec powitał ją w jej ojczystej mowie. „Ai! Êl sila erin lû e-govaned vîn” co w tłumaczeniu znaczyło „Witaj, Gwiazda błyszczy nad godziną naszego spotkania”. W ich wypadku chyba była to jednak czarna gwiazda, a mimo to wszystko skończyło się przecież dobrze. Elfka rozpromieniała delikatnym uśmiechem i równie melodyjnym głosem jak podczas śpiewu wyszeptała Sveinowi kilka ciepło brzmiących słów. Nikt z nich nie mógł ich rozumieć, ale brzmiały tak naturalnie jakby były częścią wiatru, bryzy i szumu fali. Była to stara elfia mowa, w większości zapomniana nawet pośród nich samych. Nie zdradziła młodzieńcowi znaczenia tych słów, ale na koniec uśmiechnęła się wesoło. Być może kiedyś mu powie.

Nelise spojrzała teraz po reszcie spoglądających ku niej osób, po ich ciekawych jej osoby twarzach. Uwielbiała je. Nie wiedzieć czemu ona której skóra jest wiecznie gładka i piękna lubiła wpatrywać się w te ludzkie twarze. Tam często każda zmarszczka, każda blizna była niczym zapisana strona księgi, opowiadająca coś z przeszłości. Była historią i wspomnieniem. To wydawało jej się niesamowite i po części czegoś ludziom zazdrościła. Jej własna twarz choć zawsze piękna i nieskalana wydawała się zaledwie stroną z księgi, stroną której słowa przeminą gdy nastanie nowy dzień, jakby jej kartki gubił wiatr.

- Witajcie. Na imię mi Nelise, ja… Przepraszam, nie chciałam tego wszystkiego. – Elfka westchnęła niepewnie ściskając swoje tobołki w dłoni i nieco gorzko się uśmiechnęła. – A teraz czuję się niczym ta syrena, ściągająca żeglarzy na skały i źle mi z tym. – Opuściła wzrok i nabrała powietrza w płuca. – Może mogłabym jakoś pomóc?


***

Elfka zawiesiła swoje zamyślone spojrzenie na Fanny, jakby szukając w niej jakiegoś zabezpieczenia. Zainteresowało ją też to co znajduje się w tubie. Wydawała się ona dla bardki bardzo ważna, ale nie tylko ona zwróciła uwagę elfki. Nelise wodziła wzrokiem zaciekawiona jej ubiorem i fryzurą która bardzo podobnie do jej własnej była naturalna bez zbędnych udziwnień. Mikkel chyba był dla niej kimś bliskim, widziała ich spojrzenia, gesty i przypominało jej to o czymś z przeszłości. Na chwilę zupełnie odpłynęła myślami, wspominając jak to było gdy ona była mężatką. Prawie utopiła się w tych wspomnieniach gdy z tego stanu wybiło ją drobne ukłucie w kąciku oka. To nie był moment na płacz i gdy tylko poczuła że zmierza w tym kierunku postanowiła się czymś zająć, czymkolwiek innym.

Na budowie i naprawie łodzi Nelise nie znała się zupełnie więc tak też wyszło że elfka pomogła Iwgarowi pozbierać drewna do ogniska i choć na początku całe swoje skupienie poświęciła tej właśnie czynności, to przy którymś z kolei pochyleniu się nie umknął jej błądzący po jej ciele wzrok mężczyzny. Elfka na chwilę zamarła w bezruchu by zaraz wrócić do zbierania drewna, unikając spoglądania w stronę Pszczelarza. Serce i tak biło jej już nieco szybciej. Znów się spłoszyła i nie wiedziała do czego to może prowadzić. Niby powinna już przywyknąć do tego że mimo że nie jest człowiekiem najwyraźniej wielu ludziom wydaje się atrakcyjna, a jednak wciąż nie nauczyła się jak rozpoznawać ich intencje. Ostatnim razem gdy w tawernie pozwoliła jednemu podobnie na nią patrzącemu przysiąść się do stolika, skończyło się tym że położył swoje łapska na jej kolanie. Postanowiła nie kusić losu i umknęła do ogniska nim atmosfera stałaby się bardziej niezręczna.
Dopiero od tego momentu zdała sobie sprawę z tego że w zasadzie wszyscy mężczyźni mniej lub bardziej rzucają na nią okiem i poczuła się nieco skrępowana, ale postanowiła bardzo tego nie okazywać. Dopiero gdy Pszczelarz zaproponował swoje zapasowe ubrania jej i Fanny, Nelise zupełnie niepotrzebnie ofertę tą nadinterpretowała. W głowie zapanował jej chaos i mnożyły się bezsensowne pytania i domysły. „Mam się rozebrać? Tutaj? Gorączka? Ale.. my nie chorujemy”. Zimno też jej nie było, mokre ubranie mogło wydawać się co najwyżej nieco niekomfortowe. Elfce jednak brakowało odwagi by rozbierać się zaraz przy tylu nowo poznanych osobach. Zresztą i tak nie chciała by jej ubrania pachniały ogniskiem, zapach ten był łatwy do wyczucia z dużej odległości. Tak, to na pewno był ten powód – wmawiała sobie.

- Ja.. dziękuję. – Odmówiła grzecznie, nieco niepewnym tonem, patrząc jak Fanny czmycha za krzak, zmienić ubranie. – O mnie się nie martwcie.. Okryjcie lepiej swoją znajomą. Wysuszę się sama..

Nelise nieco zmarkotniała, siadając przy ognisku tak aby jak najbardziej uniknąć dymu. Nim Fanny wróciła przebrana, elfka bardzo chętnie sięgnęła po specjał Iwgara. Czuła że właśnie teraz wybitnie potrzebuje czegoś na rozluźnienie i choć nie wiedziała co też mężczyzna stworzył, teraz jak nic miała ochotę zaryzykować. Wypiła łyk wielki jakby przez ostanie miesiące wędrowała tylko po pustyni i zaraz tego żałowała. Zapiekło ją w gardle i odjęła napój od ust głośno pokasłując z kwaśnym uśmiechem. Przywykła głównie do delikatnych elfich win i nawet ten nie najmocniejszy napój zaskoczył ją wrażeniami smakowymi.

- Naprawdę dobre! – Jeszcze raz odkasłała zawstydzona i spróbowała się bardziej uśmiechnąć. – Aż przypomniała mi się piosenka której nauczyłam się w jednej tawernie…

Chwilę później przysiadł się Rathar zagadując ciekawą rozmową podczas gdy Iwgar poszedł zająć się ich przyszłym posiłkiem. Nelise nie miała nic przeciw polowaniom na zwierzęta, elfy nie żywiły się tylko korzonkami. Żyjąc jednak w zgodzie z naturą starali się nie zaburzyć jej porządku, polować na stare i słabe zwierzęta, oszczędzając młode, jak ta którą upolował Pszczelarz. Dyskutując na tematy elfio-ludzkiej kultury z Ratharem elfka zaczęła się śmiać rozbawiona jego słowami. Przypadkiem dostrzegła wzrok Fanny błądzący tu i tam i mimo że wywodziła się z innej kultury od razu zrozumiała jego znaczenie, w końcu ona też była kobietą. Chwilę później już, młoda dziewczyna o pięknym uśmiechu i blond włosach wydawała się zupełnie pochłonięta zagadywaniem Sveina.

Rozmowę przerwał im mały chłopiec który z płaczem przybiegł prosząc o ratunek. Być może Nelise miała po prostu słabość do dzieci, ale jego łzy sprawiły że gdzieś wewnątrz poczuła ból i złość. Przyklękła na jednym kolanie przy chłopcu, przecierając łzy z jego policzków i czule przygłaskała go po włosach. Zapytała o miejsce gdzie jest jego tata, a gdy Belgo odpowiedział dłonią stanowczo usadziła go przy ognisku.

- Zostań tutaj, zrobimy co się da dla twojego taty. – Spojrzała w oczy chłopca i sięgnęła po swój pasek z elfim sztyletem. Zaklęła w myślach że zostawiła całe uzbrojenie w chacie. To tylko potwierdzało że jej ojciec miał zazwyczaj racje. – Zaraz wrócimy, nie ruszaj się stąd kochanie.

I wyruszyli wszyscy, jak byli przygotowani tak odziani i uzbrojeni. Nelise trzymała się z boku, bo wcale nie czuła się pewnie uzbrojona tylko w małe ostrze. Na szczęście ojciec chłopca jeszcze żył, ale dookoła groziło mu kilku uzbrojonych typków. Jak się okazało znanych Sveinowi. Neli tylko obserwowała z ukrycia rozwój sytuacji. Specjalnie oddalona od Iwgara i Fanny, których pozycji nie chciała zdradzać. Ucieszył ją fakt iż mężczyźni próbowali zażegnać to starcie bez rozlewu krwi. Napastnicy wydawało się nie posiadali broni do ostrzału, czy rzucanej więc by jeszcze bardziej złamać ich pewność siebie i ona mogła się ujawnić. Otoczeni może złożą broń lub odejdą. Elfka, wyszła powolnym krokiem spomiędzy drzew wpatrując się w osaczonych mężczyzn. Kto tu był winien? Nie była pewna, ale to oni dyktowali warunki, a bardziej ufała małemu chłopcu niż im. Postawiła na blef i to że większość ludzi bała się stawać do walki z elfami w lesie. Rzekła do nich melodyjnie, jakby pisała historię w karcie kronikarki, ale rzekła ostro, z wzgardą i stanowczo.

- Uzbrojeni w miecze trzy,
pewni siebie niczym psy!
Zamiast sami zapracować,
wolą sobie tu rabować!
Co po złocie i klejnocie,
gdy wasz plan legnie tu, na elfim grocie?


- Zmiatajcie nim mój oddział zacznie strzelać! – Dodała nie spuszczając z mężczyzn wzroku i obracając sobie powoli w palcach sztylet. Granie twardej i pewnej siebie poszło jej całkiem nieźle, choć była przygotowana by w razie czego uciekać za Sveina i Rathara gdzie łatwiej byłoby jej utrzymać na sobie jednego przeciwnika. Nelise naprawdę nie lubiła przemocy, ale krzywda słabszych wyzwalała w niej i niemałą złość.


.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline