Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 11:13   #107
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Gdy tylko sytuacja wymknęła się z pod kontroli, a Ayragin odepchnął oficera straży miejskiej, Raam miał swój miecz w dłoniach i był gotów do walki. Choć nie pałał miłością do wszelakiej maści żołdaków, urzędników i generalnie nie uznawał żadnych sformalizowanych władz to zabijanie żołnierzy pilnujących porządku też nie specjalnie mu się podobało. Mimo wszystko, musiał bronić swojego zleceniodawcy i drużyny.

Pół-gigant obrał za cel najbliższego strażnika i wyprowadził cios. Mimo wielkich rozmiarów swojego miecza, Raam bez trudu pchnął przeciwnika sztychem. Przebijając marny pancerz oponenta zadał mu poważne obrażenia. Jednakże zlekceważył strażników i wyprowadzając cios odsłonił się i mimo swojego umagicznionego napierśnika oba ich ciosy sięgnęły celu, dotkliwie raniąc berserkera.

Rozwścieczyły to Raama, który ryknął tak głośno, że aż karczma zatrzęsła się w posadach, a jego oczy zapłonęły rządzą krwi. Dając się ponieść szaleństwu cofnął swój miecz, uniósł go nad głowę z taką łatwością jakby jego oręż był z papieru po czym z całą siłą, którą dysponował spuścił go w kierunku strażnika, którego atakował wcześniej. Dało się słyszeć huk gromu a chwilę po tym zaległa cisza, czas zwolnił. Barbarzyńca nie trafił, a jego miecz wbił się w deski karczmy. Było to jednak złudne wrażenie. Miecz przeszedł przez strażnika tak szybko i z taką siłą, że dopiero po chwili truchło rozeszło się na dwie części, kąpiąc walczących w posoce.
Barbażyńca umazany krwią swojego wroga wyglądał na najgroźniejszego z walczących, dlatego też kolejne ciosy skierowane były w jego kierunku.

Kolejne wymiany "uprzejmości" odbyły się na niekorzyść wielkoluda, który był już bardzo ranny, krwawił obficie z wielu ran. Każdy normalny osobnik, już dawno by zemdlał i leżał w agonii, jednak nadludzki (nadgiganci?) szał Raama pozwalał mu dalej stać na nogach i być efektywnym w walce.

Po chwili defensywy, podczas, której Raam otrzymał porządną dawkę leczenia od wielkiego elfa, pół-gigant przeszedł do ofensywy. Wykorzystując chwilę nieuwagi oficera, który został trafiony magiczną sztuczką Aseira, Raam przysunął się na odległość kilku cali do przeciwnika, który uniósł się w powierze... na ostrzu miecza giganta. Raam, praktycznie dotykając twarzy oficera swoją, umazaną we krwi, uśmiechnął się przerażająco, a gdy ciało przestało się bronić, szybkim ruchem wycofał ostrze miecza z pomiędzy żeber oficera, który opadł bezwładnie na ziemię.
Wzrok giganta spoczął na ostatnim przeciwniku, który stchórzył i rzucił się do ucieczki, jednak daleko nie uciekł. Jego podróż skończyła się na końcu miecza Ayragina.

Walka się zakończyła. Ogień wygasł, a Raam podał na kolano ciężko dysząc. Z trudem wstał z powrotem na nogi, podszedł do strażnika i wytarł swój miecz z krwi o najmniej zakrwawiony kawałek ubioru trupa, po czym spokojnym ruchem schował miecz do pochwy na przytroczonej do pleców. Jednakże skrzywił się z bólu. Mimo tego, że ciągle trzymał się na nogach, był ciężko ranny,krwawił.

Mimo początkowej niechęci do wielkiego elfa, musiał przyznać, że bez jego pomocy, po raz kolejny by poległ na polu bitwy. Honor nakazywał mu podziękować. Zbliżył się do niego wyciągnął swą rękę w jego kierunku i chwycił go za przedramię*
- Dziękuję ci, bez twojej pomocy... -
po czym odwrócił się do wszystkich zgromadzonych i czekał na decyzję szefa co dalej.




- - - - -

* tak jak w serialu Herkules się witali nie, że go chwycił tak jakby go chciał zdominować, tylko takie podanie ręki, ale że się chwyta za przedramię nie dłoń :P
 
Lomir jest offline