Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 12:22   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
~ Wstawaj, śpiochu! Lezie ktoś!
W myślach Afreeta zawsze mówiła cicho, lecz szept ten był w stanie przebić się przez najgrubsze nawet warstwy snu otaczające umysł Torsta.
Na szczęście nigdy nie robiła tego bez potrzeby.
- Kogóż demony niosą - mruknął Torst, przecierając zaspane oczy. W końcu powiedział gospodarzowi, żeby go nie budzono, nawet gdyby wybuchł pożar. Osobiście i tak był przekonany, że w razie pożaru nikt by się nie fatygował na drugie piętro, by obudzić durnia, co to zdołał przespać takie wydarzenie. ~ Witaj, skarbie. Już nie śpisz?
~ Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś. ~ Czerwono-złota miniaturka smoka pochwaliła się znajomością literatury pięknej.
Ta, jasne, nie śpi... A kto wieczorem rozłożył się na poduszce i pochrapywał przez sen? Nawet nie czuła, gdy ją przeniósł.
Nim jednak zdołał skomentować wypowiedź Afreety rozległo się delikatne stukanie do drzwi.
- Mistrzu Glorsonie?
Głosik był jakby niepewny i Torst zaczął się zastanawiać, co takiego powiedział czy zrobił wieczorem, że nastraszył posługacza, jakby nie bylo przyzwyczajonego do gości różnego autoramentu i temperamentu.
- Czego... ? - spytał.
- Pismo ważne przyszło.
Torst otworzył drzwi, odebrał zalakowany kawał pergaminu i zamknął drzwi przed nosem posługacza.
Złamał pieczęcie.
"Jak nieprzewidziane są ścieżki losu?"
Przerwał czytanie i spojrzał na podpis.
Hadrian? Bogowie mu rozum odebrali? Od Afreety petyką się zaraził? Jeszcze trochę i wierszem zacznie gadać. Ciekawe, czego chce.
~ Czytaj na głos ~ dobiegły go obrażone myśli Afreety.

- To co? Masz ochotę na małą przygodę? - zwrócił się do pseudosmoczycy.
~ Skoro oferuje prawie wszystko... - Afreeta w zasadzie zachłanna nie była. W zasadzie.
- No to trzeba by się powoli zbierać - powiedział Torst.

Mag obrzucił spojrzeniem pokój.
Z doświadczenia wiedział, że jeśli coś zostawi, to z pewnością nie zdoła już tego odzyskać, choćby wrócił tu po godzinie. Jakimś dziwnym trafem rzeczy nader szybko potrafiły zmienić postać lub (częściej) właściciela.
~ Masz wszystko? ~ Afreeta miała brzydki zwyczaj wymawiania najdrobniejszego nawet zapomnianego przedmiotu, zostawionego przez Torsta.
- Mam, mam. - Torst pogłaskał chowańca po główce.


Królewki nakaz umożliwiał (w tych okolicach oczywiście) dokonanie wielu rzeczy. I zdecydowanie przyspieszał podróż, chroniąc okaziciela przed natręctwem na - przykład - strażników. I nie trzeba było stać w kolejce.


Ktoś, zdawać się mogło, nie znał się zbytnio na kolorach tudzież zwierzętach. Srebrne źrebię przypominało Torstowi bardziej białego kucyka, jednak mag nie miał zamiaru dyskutować ani z twórcą herbu, ani z właścicielem przybytku. Dosyć okazałego przybytku. I na dodatek bardzo zatłoczonego. Zdecydowanie zbyt zatłoczonego, jak na gust Torsta, nie przepadającego za zbyt licznymi zbiorowiskami. Zdecydowanie zbyt zatłoczonego jak na załatwianie spraw, które do wiadomości publicznej mogły się nie nadawać. Chyba że ta akurat mogła być znana całemu światu.

Stół zajmowany przez Hadriana rzucał się w oczy każdemu. I to nie tylko z powodu wybitnej osobowości krewnego królowej czy obecności człowieka - Shaeny. Stół wprost świecił pustkami, co w “Źrebięciu” było rzeczą bardziej osobliwą, niż oaza na Anauroch.
Torst przygarnął poły płaszcza i, lawirując miedzy stolikami i klientami, dotarł do stołu Hadriana. Przywitał się z trójką obecnych (a w zasadzie z czwórką - uwzględnił oczywiście Astrę) i cierpliwie czekał na pojawienie się pozostałych. Nie sądził, by przy tak poważnym zadaniu (a to sugerował i ton listu, i wsparcie królowej) Hadrian ograniczył się do tak małej liczby osób. Co prawda niektórzy uważali, że trzy to tłok, ale tę opinię Torst popierał tylko w niektórych sytuacjach.
No i, po jakimś czasie, pojawili się następni.

Przeniesienie się do innej sali przyjął z uznaniem.
Tu można było nie tylko zjeść w spokoju, ale i zebrać myśli, z dala od gwaru wszechobecnego. Tudzież porozmawiać bez ciekawskich uszu.
Afreeta opuściła ramię Torsta i poszybowała ku oknu otwartemu.
~ Nikogo nie ma ~ przekazała. ~ Ale zostanę tu na wszelki wypadek. Tylko przynieś mi coś dobrego.
~ Oczywiście, moja droga ~ odparł Torst.
Afreeta była w zasadzie wszystkożerna, ale lubiła, jak każda dama, dobre potrawy i dobre trunki.
Torst rozsiadł się wygodnie i zaczął się częstować jedzeniem i piciem, gotów równocześnie wysłuchać propozycji.
 
Kerm jest offline