Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 15:51   #10
Hikari
 
Hikari's Avatar
 
Reputacja: 1 Hikari nie jest za bardzo znanyHikari nie jest za bardzo znany
Dzień w którym nadeszli umarli - Ostatni rycerz w ariergardzie

<img src="http://img651.imageshack.us/img651/7081/hl600.gif" width="650">
<table width="600" align="center"><td>
<img src="http://img14.imageshack.us/img14/149/85718544.gif" style="float:left">
<p align="justify">
any rycerza wygoiły się znacznie szybciej niż wszyscy się spodziewali, bez wątpliwości była to zasługa opieki balwierza i warzonych przez niego lekarstw. Aby choć trochę spłacić swój dług wdzięczności Artur postawił sobie za punkt honoru zapewnić bezpieczeństwo w obozie, którego jedynym obrońcą wydawał się być ciemnoskóry mężczyzna nazywany Husamem. Więc, gdy tylko odzyskał większość sił zaczął patrolować niewielki obóz w którym się znaleźli, nie pozwalając wedrzeć się do środka żadnemu nieumarłemu. System alarmowy umieszczony na granicy lasu znacznie ułatwiał pracę informując w którym miejscu konieczna była natychmiastowa interwencja. Jednak nacierająca plaga rosła z każdym kolejnym dniem i bez pomocy Husama, który na rozkaz lokalnego władcy, która Mikołaja, opuścił teren obozu razem z Sawickim, rycerz nie mógł poradzić sobie z wdzierającymi sie ze wsząd intruzami.
Wycofując się w stronę obozu by zaalarmować króla, że nie jest już w stanie odpierać nadchodzącej hordy Artura zatrzymał krzyk. Ola najwyraźniej postanowiła znowu zignorować prośby mieszkańców obozu i obserować jak samozwańczy obrońca rozprawia się z zarażonymi, a widok zbliżającego się jej stronę truposza, który musiał w jakiś sposób ominąć alarm, sprawił, że Artura ogarnął strach jakiego dotąd nie odczuwał stając z nimi twarzą w twarz do walki. Dziewczynka zdawała się być zbyt zszokowana widokiem intruza, by się poruszyć. Bez chwili zastanowienia rycerz ruszył biegiem w stronę napastnika próbując krzykiem ściągnąć jego uwagę na siebie. Przypuszczenia, że wskrzeszeńcy bardziej polegają na słuchu niż wzroku wydawały się prawdziwe - trup zamarł w pół kroku i odwrócił się w stronę szarżującego na niego rycerza. Dało to wystarczająco czasu by skrócić dzielący ich dystans na odległość miecza i oddzielenie głowy plugastwa od ciała, na dobre eliminując zagrożenie. Nie oznaczało to jednak że sytuacja uległa poprawieniu, zewsząd zbliżali się bowiem nowi przeciwnicy. Od strony obozu dobiegł ostrzegawczy krzyk, najwryaźniej pozostali również zorientowali się że grozi im niebezpieczeństwo. Ola natomiast złapała Artura za lewą rękę, wyraźnie przerażona.
Serce rycerza dalej biło jak oszalałe, myśl że przez jego niedopatrzenie naraził na niebezpieczeństwo wszystkich w obozie nie dawała mu spokoju. W tej chwili nie mógł okazać po sobie strachu, jako obrońca wszystkich tutaj obecnych musi nieść nadzieję w chwilach zagrożenia. Starając się uspokoić emocje zwrócił się do Oli z lekkim uśmiechem

- Nie musisz się już bać, wszystko będzie wporządku. Teraz chodź, musimy udać się jak najszybciej do reszty.

Dziewczynka skinęła głową w odpowiedzi mocniej chwytając rękę rycerza, szukając w ten sposób bezpieczeństwa. Droga do obozu była wystarczająco krótka, by dotrzeć do niego nim zostaliby odcięci przez coraz większą masę wdzierających się zmarłych. Sytuacja w obozowisku wyglądała gorzej niż Artur się spodziewał. Na miescu okazało się, że najeźdźcy zdąrzyli już wedrzeć się wystarczająco głęboko by rozdzielić pakujących się w pośpiechu mieszkańców na dwie grupy. Należało podjąć szybką decyzję, a takie nie żadko w efekcie bywają tragiczne jednak cóż można na to poradzić gdy czas jest na miarę złota. Rzuciwszy szybkie spojżenie na przerażoną Olę, ruszył w stronę wehikułu Magdy, po czym zwrócił się do małej

- Wejdź do środka i poczekaj tam na mnie, nawet nie zauważysz kiedy wrócę.

Ola z pewną niechęcią puściła dłoń Artura, niepewnie zerkając jak wyciągając miecz rusza naprzeciw masie ożywieńców powoli zalewającej cały teren. Grupie z drugiego krańca obozu udało się go bezpiecznie opuścić, jednak złe moce sprzysięgły się przeciw królowi uniemożliwiając poruszenie jego pojazdu. Mijając Magdę, która skończyła zabezpieczać źródło energii wewnątrz wozu, Artur poinformował ją, że zamierza powstrzymać atakujących na tyle, by król mógł bezpieczenie opuścić teren.
Walka z niezliczonym wrogiem przypomniała rycerzowi chwilę gdy źli ludzie zaatakowali dom jego przyjaciela. Wtedy również odniósł wrażenie że to miecz go prowadzi a nie odwrotnie. Ostrze przecinając powietrze śpiewało pieśń o odwadze, a umarli drżeli i padali pod naporem celnych ciosów. Król nie był jednak w stanie zmusić wehikułu do pracy, przesiadł się więc do pojazdu Magdy. Zdawało się już że umarłych jest zbyt gdy dziewczyna ruszyła gwałtownie w tył roztrącając ich, co pozwoliło Arturowi wsiąść bezpiecznie do środka.
</p></td></table>


<table width="600" align="center"><td>
<img src="http://img545.imageshack.us/img545/1807/31556930.gif" style="float:left">
<p align="justify">
idać było że Magda ma wprawę w kierowaniu pojazdem, chociaż tył pojazdu był naprawdę mocno dociążony tajemniczą maszynerią udało się jej wyjechać z obozowiska taranując kilku zarażonych po drodze. Dopiero tutaj, po opuszczeniu lesistego obszaru widać było prawdziwą grozę położenia w którym się znaleźliście - zarażonych były dziesiątki, większość zwabiona hałasem zmierzała w waszą stronę. Na ten widok Magda się nie zatrzymała wiedząc jak mogłoby się to skończyć, ale wyraźnie zbladła

- Mój Boże... co to ma znaczyć?

Z odpowiedzią pośpieszył jej król Mikołaj, bardziej zamyślony niż wystraszony

- Najwyraźniej zniszczenie Aiden wywołało wystarczająco duży hałas by ściągnąć zarażonych z naprawdę dużego obszaru. Obawiam się że przebicie się bezpośrednio do placówki gwardii jest niemożliwe, będziemy musieli jechać okrężną drogą. Kieruj się na Aiden, mając przewagę szybkości dotrzemy tam szybciej i być może uda nam się znaleźć lukę w pierścieniu zarażonych wystarczająco dużą by się przebić

Magda bez słowa zaakceptowała polecenie, zawróciła taranując kolejnego zarażonego i ruszyła w kierunku zniszczonego miasta. Słowa króla faktycznie były prawdą, im mniejsza odległość dzieliła was od miasta które z takim trudem udało wam się opuścić tym mniej umarłych widać było w okolicy. Artura dręczył nieokreślony niepokój, powrót na miejsce katastrofy przywoływał niejasne wspomnienia, Ola również stawała się niespokojna, aż w końcu spytała

- Czy z mamą wszystko w porządku?
- Oczywiście, jest z nią łowczy Kovalsky. - odpowiedział Artur, wyrwany z myśli przez nagłe pytanie - To człowiek honoru jakich mało i z pewnością nie pozwoli by twojej mamie stała się choćby najmniejsza krzywda
- Pan Kowalski był z nami gdy tatusiowi stała się krzywda... A teraz mama zniknęła tak samo jak on. Boję się... - po tonie głosu łatwo dało się ocenić że mała była na granicy płaczu

Artur widząc rozpacz dziewczynki przytulił ją, by dodać jej trochę otuchy.

- Nie musisz się obawiać tym razem pan Kovalsky ma do pomocy innych na których również można polegać. Pamiętasz lekarzy, którzy się nami opiekowali, prawda? Mnie również możesz zaufać, masz moje słowo, że puki żyję, dołożę wszelkich starań byś mogła zobaczyć się ze swoją mamą

Ola przez te wszystkie dni prawdopodobnie starała się tłumić emocje, teraz natomiast wreszcie mogła dam im upust. Rozpłakała się tuląc się do Artura, z trudem poprzez szlochanie zdołała jednak odpowiedzieć

- Nie chcę... by ktokolwiek znikał... Ani pan... Ani pani Magda... Ani pan Mikołaj... To wszystko jest takie straszne... I ci źli ludzie którzy chcieli nas skrzywdzić... i te potwory które jedzą ludzi... Nie chcę by komuś stała się krzywda... Wszyscy byli dla mnie mili ale ja wiem... że też się bali tych potworów.

Wszystkie te okropieństwa, których doświadczyła niewinna istotka w jego ramionach, sprawiały że Arturowi krajało się serce.

- To prawda, że potwory są straszne, ale to co przeraża mnie bardziej to myśl, że mógłbym stracić kogokolwiek z was. Ta myśl właśnie dodaje mi odwagi by walczyć, dlatego nie pozwolę by stała się wam krzywda.

Słowa rycerza przyniosły pożądany skutek, dziecko uspokoiło się wyraźnie słysząc te zapewnienia. Dziewczynka otarła oczy i uśmiechnęła się próbując wyraźnie pokazać jak jest dzielna, jakby w ten sposób próbując Arutowi pokazać żeby się nie martwił

- Widzisz? Nie ma się o co martwić, gdy Artur jest w pobliżu - zagadnął król - Jestem pewien że pozostali także skierują się do obozowiska przy elektrowni, więc jeśli wszystko dobrze pójdzie to gdy tam dotrzemy to będą już na nas czekać
</p></td></table>
<img src="http://img856.imageshack.us/img856/5228/hl2600.gif" width="650">
 
__________________
In mad a world only the mad are sane.
~Akira Kurosawa

Ostatnio edytowane przez Hikari : 21-02-2013 o 13:21. Powód: brakujący tag bbc
Hikari jest offline