Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 16:15   #4
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Goniec zastał Mata w jednej z karczm na ziemiach krasnoludów. Od czasu rozstania z Hadrianem nie minęło wcale tak wiele czasu, więc tancerz chwilowo przechodził przez jedną ze swoich faz. Obecnie była to faza trzeźwienia i kaca, nawet nie moralnego, doskonale wiedział że raz na jakiś czas po prostu musi uśpić wszystkie demony jakie w nim śpią solidną dawką trunku, albo na dobre dostać kręćka. Preferował to pierwsze i ryzyko zapicia się na śmierć. Obecnie jednak myszy obgryzały ser zbyt głośno a huk podkutych kranoludzkich butów był niczym grom uderzający o skały za każdym razem gdy któryś z brodaczy się ruszył. Posłaniec wręczył mu pismo zalakowane królewską pieczęcią i przysiadł się z kuflem piwa, teraz, kiedy jego poszukiwania tancerza były skończone, mógł odsapnąć po męczącej drodze. Mat z kolei nie przejął się zbytnio pieczęcią i wrócił do powolnego przeżuwania śniadania. Jedynie napar z kory wierzbowej, który spijał z kufla zamiast piwa trzymał go w jednym kawałku.
- Panie Largo, to wieści wielkiej wagi, czemu pan nie otworzy wiadomości? – Karsnoludzki goniec prawie kipiał jak piwo w jego kuflu.
- Chwilowo nie jestem w nastroju na czytanie. – Odparł wzruszając ramionami.

Pół miarki świecy, solidne śniadanie i drugi kufel naparu później, tancerz w końcu otworzył przesyłkę i przeczytał dokładnie wiadomość od Hadriana. Nawet lubił krasnoluda, o tyle przyjemnie podróżowało się w jego towarzystwie, można było się dostać w różne miejsca i powolutku pokazać swoje występy w coraz to innych zakątkach. Z całej wiadomości największą ciekawość Mata wzbudziła królewska pieczęć, takiej jeszcze nie miał. Uśmiechnął się do samego siebie i wyszedł z karczmy, czekał go solidny dzień drogi.

Kamienisty trakt był dość opustoszały, nie licząc wzmożonych krasnoludzkich patroli. Mimo zmęczenia poprzednią nocą, nogi Matrima same ustawiały się w tanecznych pozycjach, co dodatkowo wzmagało podejrzenia oddziałów na które trafiał. Brodacze mieli zwykle swoje własne zdanie na temat ludzi, ale widok osobnika, który więcej skacze, lub odbija się za pomocą solidnej tyczki niesionej w dłoni niż chodzi, od razu podpinali jako szaleńca. Tym bardziej widok królewskiej pieczęci przyprawiał ich o apopleksję.

Wieczorem dotarł do Srebrnego Kucyka, pot parował z niego w wieczornym chłodzie, ale przynajmniej pozbył się całkowicie efektów kaca i nie przerwał swoich treningów. Z uśmiechem wkroczył więc do rozbrzmiewającej muzyką, z gracją przeszedł między bawiącymi się gośćmi, starając się nikogo nie potrącić, udało się, tak samo jak zobaczenie kilku bardziej i mniej znajomych twarzy. Ukłonił się szeroko i zasiadł na wolnym miejscu niedaleko Hadriana.

Kiedy już przeszli do osobnej komnaty i wyłuszczono im jasno całą sprawę, tancerz prawie się roześmiał. Kiedy badacz na przemian z lordem czeluści starali się wszystko rozjaśnić, podgryzał kawałek prosiaka. Teraz obgryzioną kością wskazywał oskarżycielsko w stronę Goberrada.
- Nie spodziewacie się że wydziemy z tego cało, ani tym bardziej wrócimy rozwiązując sprawę. Nie żebym znał proste rozwiązanie, wystarczy czasem wietrzyć te wasze zatęchłe korytarze ze zdrowym powietrzem z powierzchni. Jednak nie o to chodzi, teraz obiecacie nam wszystko czego tylko zapragniemy, spora obietnica, daj nam to na piśmie, wierzę w krasnoludzki honor i słowo, ale będę nieco większą motywację mając to w nieco bardziej fizycznej postaci. – Na koniec swoich słów uderzył kością w stół. Po chwili przypomniał sobie że znowu pije krasnoludzkie piwsko.
- W tej całej waszej otchłani jest ciemno jak w dupie i światło słoneczne nigdy nie dochodzi? – Wolał się upewnić, chwilowo nie miał nic innego do roboty, więc mógł równie pójść na samobójczą misję w podziemia, nie byłaby to jego pierwsza, miał nadzieję że nie ostatnia.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline