Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 18:57   #4
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Szlachcic poprawił szablę przypiętą do pasa i rozglądając się pocierał kciukiem zatknięty za pas bogato zdobiony buzdygan. Wydawał się być młody, z wąsem sypiącym mu się dopiero i obliczem jeszcze nieskażonym zmarszczkami, choć oczy... Oczy to miał stare.
Ubrany w szary kontusz, uzbrojony w jedynie szablę i buzdygan nie wydawał się wyglądać groźnie czy też złowieszczo.
- Toooo...Nie jest Kraków?-zapytał zdziwionym głosem.- Co my właściwie robimy na tej prowincji?
Wysoki siwy mężczyzna w okolicach pięćdziesiątki o twarzy poznaczonej głębokimi zmarszczkami i pokrytej gęstą brodą oraz wąsami uniósł nieznacznie brwi lustrując od stóp do głów swojego gościa. Wyglądało to tak jakby spodziewał się kogoś zupełnie innego.


- Na imię mam Samuel Krasnowicz i od tej chwili jestem twoim mistrzem - przedstawił się mężczyzna. - A to jest moja rezydencja. Liczę iż przypadnie ci ona do gustu, młody człowieku. Posiadasz może jakieś imię, czy też jesteś kolejną bezwolną marionetką mającą za zadanie wykonywać moje rozkazy?
-Waść się mylisz, zarówno co do mego wieku. A co do kwestii bycia marionetką. Nie jestem niczyją marionetką. I.. Hetman. To wystarczy jako określenie. Krasnowicz. Waść jest Rusinem? -szlachcic rozglądał się obchodząc dookoła pokój.-To chyba nie jest odpowiednie miejsce zarówno dla mej, jak i dla twej osoby, prawda?
Oczy starucha śledziły powoli ruchy Hetmana, nawet na moment nie spuszczając z niego wzroku.
- W takim miejscu cię przywołałem, aby ukryć cię przed wzrokiem nic nie znaczących bojaźliwych ludzi, gdyż nie wiedziałem jaką postać przybierzesz. Nie mam nic przeciwko opuszczeniu tego miejsca, aczkolwiek radziłbym ci wpierw ubrać się w coś bardziej adekwatnego do czasów w których się znalazłeś. Jak mniemam powinieneś posiadać ogólną wiedzę na temat współczesnej kultury i technologii.
To powiedziawszy Samuel podszedł do jednej z trzech przestronnych dwudrzwiowych szaf znajdujących się w pokoju i jedną ręką otworzył ją na oścież. W środku znajdował się duży wybór ubrań. Głównie strojów wyjściowych, marynarek, spodni z kantem, białych koszul i smokingów, jak również długich płaszczy i kapeluszy. W następnej zaś wisiało kilka mniej eleganckich spodni jeansowych, kurtek i bluz z kapturami. Za to trzecia wypełniona była modnymi sukienkami i innymi kobiecymi ubraniami. Widocznie Samuel lubił być przygotowany na każdą ewentualność.
- Wybierz co chcesz, byle byś nie wyróżniał się w tłumie. Jednak nie sądzisz że jako sługa i mistrz powinniśmy najpierw bliżej się zapoznać? Nigdzie nam się przecież nie spieszy. Ty opowiesz mi coś o sobie, a ja odwdzięczę się tym samym. Co ty na to?
Staruch uniósł powoli swoją laskę i wskazał na stojący przy oknie okrągły stolik przy którym ustawione były dwa szerokie fotele, czekające tylko by wygodnie się na nich rozsiąść. Na stoliku zaś znajdował się jedynie niewielki mosiężny dzwoneczek.
- Wolisz kawę czy herbatę? - zapytał uprzejmym, acz nalegającym tonem.
-Wolę węgrzyna, jeśli masz na składzie.- rzekł szlachcic przyglądając się zbiorowi ubrań nieufnie.-Dziwne macie gusta w tym okresie.
Po czym przysiadł do stołu.-A juści, orientuję się mniej więcej co się dzieje obecnie. Co więc chcesz wiedzieć ? Zważ, że rozmawiasz ze szlachcicem, który był wielce poważany za życia i był legendą po śmierci. Zapomnianą legendą obecnie. Takoż się me losy potoczyły, a i nie dbam o moją famę. Jam.. dla ojczyzny walczył, dla ojczyzny przemawiał, dla ojczyzny krew przelał i życie oddał. Choć śmierć raczej niefortunna mnie spotkała.
- Och, nie wątpię w to - przytaknął Samuel, rozsiadając się w fotelu naprzeciwko Hetmana, po czym wziął do reki dzwonek i zadzwonił nim krótko. - Choć bardziej interesują mnie twoje zdolności na polu bitwy. Jak obaj wiemy, twoje pojawienie się niechybnie zwiastuje początek wojny. I to nie byle jakiej wojny.
W pokoju obok dało się słyszeć szybkie kroki, a po chwili do pomieszczenia w którym dwóch mężczyzn ucinało sobie pogawędkę weszła drobna, acz wysoka dziewczyna w stroju pokojówki.
- Życzy pan sobie czegoś? - zapytała i obrzuciła przybysza lekko zdziwionym spojrzeniem.


- Tak, nasz gość życzy sobie czegoś mocniejszego - stwierdził uprzejmie Samuel. - Czy byłabyś tak miła i rozejrzała się po piwnicy za jakimś dobrym rocznikiem?
- Ależ oczywiście - odpowiedziała pokojówka, kłaniając się nisko, po czym prędko opuściła pokój.
- To jest Anita, moja służąca i zarazem asystentka. Miła z niej dziewczyna, nieprawdaż? Choć czasem potrafi być trochę nieuprzejma dla gości, więc musisz jej to wybaczyć.
Niecałe pięć minut później pokojówka powróciła, niosąc na srebrnej tacy butelkę wytrawnego wina wraz z dwoma kieliszkami i nalała obu mężczyznom trunku. Następnie zaś stanęła tuż za fotelem Samuela z rękami złączonymi za plecami i z delikatnym zaciekawieniem przypatrywała się Hetmanowi.
- Więc, o czym to mówiliśmy? - zastanowił się staruch, po czym ujął w dłoń jeden z kieliszków i upił łyk wina. - Ah tak, wojna. Więc jakimiż to umiejętnościami zamierzasz mi służyć? Posiadasz, jak mniemam, wiedzę na temat sztuki wojennej?
-Służyć... a tak, te całe sprawy z pieczęciami.-prychnął Hetman niechętnie i zerknął na Anitę.-Za życia byłem dowódcą i nie wyglądam na chudopachołka, prawda?
Nalał sobie wina do kielicha mówiąc.- Jakimż to wojskiem dysponujesz? Czy też liczysz na to, że będę twoim rębajłą? Poza tym... po co walczysz w tej wojnie?
- Obawiam się że wrogom z którymi przyjdzie nam walczyć nie sprostałaby żadna armia - odrzekł Samuel, odchylając się do tyłu na fotelu. - Zresztą, sam to najlepiej powinieneś wiedzieć, biorąc pod uwagę iż jesteś jednym z owych legendarnych bohaterów biorących udział w wojnie. Ja zaś jestem jedynie poczciwym staruszkiem, którego marzenia znacznie przewyższają to co jest w stanie osiągnąć własnymi rękami. Dlatego chciałbym abyś został moim sprzymierzeńcem.
Ostatnie zdanie zabrzmiało tak jakby rzeczywiście dawał Hetmanowi wolny wybór.
- Jednakże ty z pewnością również powróciłeś do tego świata by osiągnąć jakiś własny cel.
-Groby mnie wzywają, krew przelana przez pokolenia następujące po mnie mnie przywołała. Na mych barkach ciążą błędne decyzje. Mam okazje je odwrócić, a tym samym odmienić los mego państwa i mego narodu.-odparł ponuro hetman i wypił duszkiem wino, by dolać sobie kolejnego kielicha.-Walczyłem w wojnach, ale nie takich. Dowodziłem wojskiem i mogę je wezwać na pomoc...duchy tej ziemi pomogą.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline