Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 20:08   #5
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Czyli jak rozumiem tylko na polskiej ziemi jesteś w stanie wykorzystać swój pełen potencjał? Cóż, w takim razie masz niebywałe szczęście, że Graal objawił się właśnie w takim miejscu. Pytałeś wcześniej czy jestem rosjaninem. Otóż, z tego co wiem moja matka była polską żydówką, a ojciec należał do armii czerwonej która pomogła nam wyzwolić się spod jarzma III Rzeszy podczas II Wojny Światowej, jednakże zginął w trakcie późniejszych działań wojennych, więc jestem pogrobowcem. Jedyne co mi zostawił to to nazwisko. Poza tym zawsze uważałem się za Polaka i z doświadczeń które przeprowadziłem wynika że krew mojej matki jest we mnie znacznie silniejsza niż krew mojego ojca, o ile ma to dla ciebie jakieś znaczenie.
-Och...Nie tylko na polskiej, na każdej jak przypuszczam.- zaśmiał się hetman i nalał wina.-Żydek... cóż... Ironia losu, nieprawdaż. Miałem zarządcę dworu i majątku twego rodu i... cóż, pełno was było w Polsce. I komu to przeszkadzało? Ktoś lichwę musiał uprawiać, ktoś gospody prowadzić. Kto by pomyślał, że teraz na odwrót będzie?
Potarł podbródek.- A żem pytał czyś Rusin, a nie czyś Moskal. Moskali znam aż dobrze, acz myślałem, że twój rod z okolic Smoleńska i Mińska się wywodzi. Z tych obszarów Wielkiego Księstwa. No nieważne. Po cóż to szukasz Graala. Rodzinę chcesz wskrzesić? Wigor członkom przywrócić i lica młodością znów naznaczyć?
Staruch odstawił kieliszek i nonszalancko machnął pomarszczoną dłonią.
- Zhańbiłbym ową świętą relikwię gdyby chodziło wyłącznie o coś tak błahego. Od czasów w których żyłeś czarodzieje i czarownicy dowiedzieli się znacznie więcej o naturze magii i poznali wiele zaklęć które przyćmiewają nawet nasz postęp w dziedzinie technologii. O nie, mi chodzi o coś znacznie donioślejszego i trudniejszego do ziszczenia niż rezurekcja, czy eliksir młodości. Otóż dla mnie celem ostatecznym jest poznanie wszystkich tajemnic wszechświata. Kto nas stworzył i w jakim celu? Czym jest dusza? W jaki sposób funkcjonuje wszechświat i czego ludzkość jeszcze nie poznała?
Przez moment staruszek zadawał się być nieobecny. Zupełnie jakby widział oczami coś czego nie dostrzegał nikt inny w pomieszczeniu.
- Innymi słowy, chcę spotkać Boga. Może ci się to wydawać głupie, ale wierzę że tylko z pomocą Graala moje marzenie może się wreszcie ziścić.
-Możesz się rozczarować na końcu. A nuż spotkasz chrześcijańskiego Boga, albo...-tu z wyraźną niechęcią hetman dodał.-Allaha.
Spojrzał za siebie i przesunął spojrzeniem po służce Samuela.-Prosić o młodość, nie jest hańbiące, ani prosić o drugie życie. Wszyscy jesteśmy przecież... Cóż... byliśmy ludźmi. Mamy prawo pragnąć to co ludzkie.
Staruch uśmiechnął się pod wąsem i rzucił Hetmanowi znaczące spojrzenie.
- Nie to miałem na myśli. Anito, mogłabyś? - poprosił, wyciągając przed siebie dłoń i podciągając rękaw płaszcza.
Dziewczyna przeszła koło stolika i staneła tuż obok swojego pana, po czym niespodziewanie wyciągnęła spod fartuszka sztylet i nacięła nim jego dłoń z której natychmiast zaczęła skapywać krew. Przez moment zdawało się że nie stanie się nic ponad to, jednak po chwili krople krwi na stoliku zadrżały lekko, a następnie uniosły się i powróciły do ciała ich właściciela, zaś rana zasklepiła się w przeciągu zaledwie kilku sekund
- Jak widzisz, obecnie magia potrafi pokonać nawet ograniczenia naszego fizycznego ciała. Zapewne zajęłoby mi wiele lat opracowanie eliksiru młodości, jednak wystarczy do tego jedynie odpowiednia doza cierpliwości.
Samuel opuścił dłoń, podczas gdy Anita wytarła ostrze noża w wyjętą z kieszeni ścierkę i wróciła na swoje poprzednie miejsce jakby nic się nie stało.
- Więc, pytałem czy zostaniesz moim sojusznikiem w tej wojnie. Wszak Bóg dał nam wszystkim wolną wolę, więc nawet duch poległego bohatera powinien mieć prawo wybrać ścieżkę którą chce podążać. Jeśli uważasz że nie jestem dla ciebie odpowiednim mistrzem, z pewnością znajdziesz wielu innych chętnych kandydatów. Jednak wątpię czy ktokolwiek w tym kraju posiada lepsze kwalifikacje ode mnie, zważywszy że sam Graal dokonał tego wyboru.
-Twoje marzenie choć samolubne, jest raczej nieszkodliwe, więc widzę w waści sprzymierzeńca.- wzruszył ramionami hetman, wypiwszy nieco węgrzyna dodał.-Skoro to już ustalone, to jakie są plany waści co do rozwoju tej wojny?
- Tak się składa że nie jestem wybitnym strategiem. Dlatego pytałem czy znasz się na prowadzeniu wojny. Choć mam przygotowanych kilka asów w rękawie, które zamierzam wykorzystać... Wpierw jednak musimy udać się do Warszawy. Za twoich czasów była to jak mniemam niewielka nadwiślańska mieścina, aczkolwiek chwili obecnej jest ona stolicą naszego kraju i z tego co wiem miejscem w którym objawił się Graal.
- Nie masz zapewne pod ręką zagończyków, których można by posłać na zwiad i którymi możnaby tumult na nieprzyjacielskim terenie poczynić?- spytał z pewną rezygnacją w głosie szlachcic. Potarł kark dodając.-Na razie się przyczaić trzeba, teren obeznać, pole bitwy wybrać. Nie ma co szukać wroga nie wiedząc nawet ilu ich jest.
- Też tak uważam - przytaknął staruch. - Co prawda nie posiadam regularnej armii, jednak gdy tylko będziemy na miejscu, od razu poczynię pewne kroki aby ich odnaleźć. Istnieją dużo bardziej dyskretne sposoby poszukiwań niż może ci się zdawać.
Samuel ostrożnie podniósł się z fotela i rozprostował kości.
- Musimy wpierw jednak poczynić z Anitą pewne przygotowania. Rozgość się i wybierz sobie strój w którym trudniej będzie rozpoznać cię jako historyczną postać. To że byłeś zapomniany będzie grało w istocie na naszą korzyść, więc nie musisz się zanadto ukrywać. Wystarczy że nie będziesz się wyróżniał w tłumie.
Hetman wysunął szablę i przyglądając się jej zakrzywionemu ostrzu rzekł. -W takim razie, będziesz musiał załatwić mi też mniej rzucający się w oczy oręż.
- Chcesz walczyć zwyczajną bronią? - zapytał staruszek zdziwiony. - Sądziłem że wasza broń zyskuje na sile im więcej heroicznych czynów nią dokonano. Czyżby twoje ostrze nie nosiło nawet żadnego imienia?
-Mam chodzić z szabliskiem przy pasie?-zdziwił się hetman, spoglądając na Samuela.-Czyż sam nie powiedziałeś, iż mam nie rzucać się w oczy?
Wsunął szabklę do pochwy i wyciągnął buzdygan.-Cóż... poradzę sobie w inny sposób jeśli chodzi o załatwienie innego oręża. A choć pewnie niewiele nim zdziałam przeciw sługom, to... przeciw magom nie powinna być już tak bezużyteczna.
- Po prostu wybierz sobie jakiś płaszcz - rzucił Samuel, ruszając w stronę drzwi. - Mimo wszystko sądzę że nie będziemy poruszać się ulicami za dnia, gdy łatwiej nas wypatrzeć, a w ewentualnej potyczce mogą ucierpieć niewinni ludzie. A teraz wybacz mi, muszę załatwić jeszcze kilka ważnych spraw nim wyruszę w drogę.
Hetman wsunął buzdygan za pas pomrukując coś gniewnie pod nosem. Wybrał jeden z szarych prochowców i założył go na swój kontusz. Do tego ściągnął futrzany kołpak odsłaniając typową staropolską fryzurę. Tą jednak ukrył pod kapeluszem.
Anita rzuciła jeszcze Hetmanowi ostatnie zaciekawione spojrzenie, a następnie podążyła za swoim panem.

* * *

Kilka godzin później dziewczyna powróciła wraz z Samuelem, niosąc cztery wielkie torby podróżne pod którymi starzec aż się uginał. W jednej lub dwóch słychać było także postukiwanie jakichś szklanych przedmiotów. Natomiast Anita zamieniła strój pokojówki na krótką spódniczkę w kratę i podkolanówki oraz prostą brązową koszulę w pionowe paski z kamizelką i czarnym krawatem.


- Jeśli mógłbyś nam pomóc, Hetmanie.... zanieść to wszystko do samochodu - wydyszał staruch lekko spocony. - Sztuki magiczne wymagają wielu różnorakich składników i utensyliów.
-I jeszcze się wysługuje...- mruknął pod nosem Hetman biorąc torby pod ramię i ruszając w wyznaczonym kierunku. Po czym rzekł do dziewczęcia.-Co tak zerkasz sikoreczko, jak sroka na gnat?
Anita spojrzała pytająco na swojego pana, który tylko przytaknął i wyprzedził Hetmana by otworzyć mu drzwi rezydencji i wskazać drogę do samochodu.
- Po prostu wyglądasz ciekawie - odpowiedziała dziewczyna bez emocji. - A ja lubię ciekawe rzeczy. Dlatego pracuję dla pana Krasnowicza.
-Też masz gusta. Błyskotki już pewnie nie radują twych oczek, ni kwiatki, ni ptaszyny w klatce... pewnikiem teraz się w drapieżnikach pannice lubują. Tygrysy na łańcuchach i inne pomysły orientu.- odparł ni to do siebie, ni to do niej hetman, idąc do samochodu i wyraźnie chcąc zająć miejsce kierowcy.


Autem Samuela zaś był, jak można się było spodziewać, istny klasyk. Cadillac eldorado z 1967 lśnił niczym nowy i od razu budził podniecenie u każdego fana motoryzacji.
Staruch otworzył wpierw bagażnik, po czym podał kluczyki Hetmanowi, a sam usadowił się z tyłu wraz z Anitą która zajęła siedzenie za kierowcą.
- Czyli kobiety w twoich czasach były równie nudne jak w dzisiejszych - stwierdziła dziewczyna, kontynuując swoją rozmowę ze sługą. - Mierżą mnie te te wymalowane lalki które nie wiedzą nic o prawdziwym świecie i nawet nie mają ochoty go poznać. Gdyby wszyscy ludzie wiedzieli o magii...
- Anito! - przerwał jej niespodziewanie Samuel. - Ostrzegałem cię byś nie mówiła o takich rzeczach poza rezydencją. Ściany mają uszy, a nie chcemy ściągnąć na siebie uwagi zakonu palestyńskiego.
- Przepraszam, panie - odrzekła dziewczyna i lekko się zarumieniła.
-Nie były nudne.- mruknął w odpowiedzi szlachcic, sprawnie przechwycił kluczyki, po czym przesunął dłonią po samochodzie przymykając oczy na moment. Po chwili otworzył drzwi i sprawnie zajął miejsce kierowcy, uruchamiając samochód z taką rutynę, jakby nic innego nie czynił przez ostatnie dwadzieścia lat.
- A znałeś jakieś kobiety które lubiły podróżować i poznawać świat? Walczyć u boku mężczyzn? - upierała się Anita. - Ty chociaż walczyłeś za ojczyznę i robiłeś te wszystkie heroiczne rzeczy. Inaczej byś się tu nie znalazł, prawda?
-Zabawne, że o to pytasz. Znałem, acz... W moich czasach, przygody były bardzo niebezpieczne dla mężczyzn, a co dopiero dla kobiet. Widziałem wyłupywane oczy, ludzi obdzieranych ze skóry... Widziałem, chłopską czerń zezwierzęconą tak bardzo, że jedli ludzkie zwłoki. -odparł hetman, wzruszając ramionami.-Moje czasy nie były bezpieczne dla białogłów, a i widoki jakie czasem można było ujrzeć, mogły trwogę w oczach męża wywołać, a co dopiero niewiasty.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się niczym spodki.
- Nie żartujesz? - zapytała podnieconym głosem. - Teraz żałuję, że nie urodziłam się w tamtych czasach! Nawet pan Krasnowicz nie wie jak wygląda prawdziwa wojna.
- Przeżyłem czasy komuny. To była wojna domowa sama w sobie - stwierdził starzec bez ogródek. - Ale może wystarczy na razie tych pogaduszek. Będziecie jeszcze mieli dużo czasu na rozmowy nim dotrzemy do Warszawy.
Starzec nakazał Hetmanowi ruszyć jedyną drogą prowadzącą z górskiej rezydencji do najbliższego dużego miasta, Zakopanego. Następnie zaś wyciągnął spod płaszcza mapę i poprosił o pomoc Anitę w wybraniu najkrótszej trasy do celu ich podróży.
 
Tropby jest offline