Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2013, 14:43   #288
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Kapitan od razu po wynurzeniu się z wody rozpiął się i rozejrzał się nerwowo. Wyglądało na to, że jednemu z jego towarzyszy się nie udało... To znacząco zmniejszało ich szanse na sukces. Jednak teraz nie było już odwrotu.

Musieli podejść we dwóch od jednej strony, więc bez chwili zawahania zaczął płynąć za arbitrem w stronę wrogiego statku. Zajęcie tej samej strony nie stanowiło problemu - obaj niewątpliwie mieli się znaleźć na prawej burcie, Arbiter jednak jeżeli od razu zacznie się wspinać, skończy na rufie i sam. Kapitan mógł wówczas czekać, przepłynąć wzdłuż burty od dziobu do rufy i wspiąć się za nim, próbować go odnaleźć na pokładzie... Mógł też, licząc na zaznaczone przez siebie szybkość i zaskoczenie wspiąć się od razu na dziobie i realizować swój plan, jakikolwiek miał.

Kapitan postanowił ruszyć za Arbitrem i co sił kontynuował przemieszczanie się w jego stronę. Był w swoim żywiole. Lekkie wyposażenie, nagły atak... Tak... Czuł się niemal jak w domu. Nieprzyzwyczajony do pływania i nie pamiętający, kiedy ostatni raz musiał to robić poza szkoleniem, dotarł po może pół minuty do tego punktu na prawej burcie statku, gdzie na pokład wspiął się Arbites. Sihas miał nad głową kilka metrów burty, światła za wszystkimi bulajami były zgaszone. Widział dokładnie mokry, pionowy ślad tam, gdzie stróż Lex Imperialis przedostał się w pionie by wejść na pokład. W przerwach między hukiem dział pokładowych słyszał już wyżej, na pokładzie, nawoływania i bardzo sporadyczne dźwięki ostrzału - ze strzelb pokładowych i pojedyncze z charakterystycznej strzelby sędziów. Była to ostateczna decyzja czy wejść na pokład w tym punkcie, czy jak najszybciej czy też zachowując jakieś środki ostrożności, czy może decydować się na zmianę planu...

Kapitan zdecydował się w ostatniej chwili zmienić plan. Nasłuchując mniej więcej z którego miejsca dochodzą strzały przeciwników postanowił spróbować znaleźć miejsce, gdzie mógłby wejść dyskretnie tak, aby wylądować za plecami niespodziewającego się niczego wroga. Mógł przedłużyć znacznie wspinaczkę, by spróbować pod kątem i przy znacznym wysiłku przedostać się wzdłuż płynącego statku z powrotem na jego dziób, który zdawał się być teraz opustoszały, gdy arbiter dał już o sobie znać załodze.

Nie namyślając się zbyt długo postanowił tak zrobić, modląc się przy tym, aby nie wpaść z powrotem do zimnej wody. Na początku używał mag-zaczepów by przedostać się wzdłuż burty w stronę dziobu statku, zostając po pas w wodzie dla zwiększenia swojego ciężaru. Będąc uczepionym płynącego statku, nie został w tyle. Gdy pokonał trzy czwarte długości okrętu zaczął się wspinać wzwyż i pokonał sześć metrów i więcej, by niemal wycieńczonym wciągnąć się na pokład.

Ten składał się z centralnej nadbudówki i ścieżki dookoła. Z przodu i z tyłu znajdowały się po dwa gniazda wieżyczek, oraz na samym dziobie dostrzegał jeszcze działko przeciwlotnicze, najpewniej niejedyne na statku. Wstrząsy i huk wystrzałów dział morskich nieomal ogłuszał. Na środku statku znajdowała się centralna nadbudówka zajmując większość pokładu, zawierając również na pewno zejściu pod pokład i wewnątrz ku górze, na mostek, do stacji radiooperatorów i nie tylko. Widział stąd parędziesiąt metrów w lewo, na rufie, kilka ciał, ale na pokładzie, na zewnątrz okrętu nikogo nie było - strzelanina również ucichła i najpewniej przeniosła się gdzieś do środka zagraconego okrętu, dziwnie przypominającego zapomniane korytarze jakichś dolnych części miasta-Ula. Zagrożenie mogło być wszędzie, i choć marynarze najpewniej nie byli najgroźniejszymi oponentami, był sam na nieznanym sobie terenie.

- Kurwa... - Zaklął kapitan, gdy zobaczył, iż minął się ze swoim towarzyszem.

Dał sobie chwilę na złapanie oddechu i ostrożnie udał się w stronę nadbudówki. Jego plan zakładał dostanie się na mostek i jeśli będzie miał szczęście jego towarzysz pójdzie w tym samym kierunku.
- Jak za dawnych czasów Blint, jak za dawnych czasów... - Mruczał pod nosem sam do siebie.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline