Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2013, 18:34   #7
Glyswen
 
Glyswen's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodze
Tabuny kurzu, pyłu i innego syfu szczelnie wypełniały kryptę, by wraz z królującym mrokiem, skutecznie ograniczyć pole widzenia.
Gdzieniegdzie z gęstego, zdawać by się mogło nieprzeniknionego całunu, przebijały się soczyste, świeże pasma czerwieni.
Krew.
Wszędzie krew. Na ścianach, suficie, podłodze. Niektóre rozbryzgi zdawały się tworzyć coś w rodzaju wzorów. Może run? Albo liter?

Pośród chaotycznego tańca szkarłatnych plam można było dostrzec wplecione w ów dramatyczny obraz, dziesiątki nadgniłych, rozszarpanych na strzępy zwłok. Wszystkie należały do krasnoludów. Mężczyźni i kobiety. Starcy i dzieci. Smród rozprutych wnętrzności niestrudzenie wisiał w powietrzu.

Skonali w męczarniach, na pustkowiu, ledwo kilkadziesiąt stóp pod ziemią.
Teraz w ciemnych korytarzach niepodzielnie królowało milczenie, od czasu do czasu przerywane rytmicznym dudnieniem serca.

Nie trzeba było słów i wyjaśnień. Wiedzieli co tu się stało.


Ochrypły śmiech rozdarł zasłonę ciszy…


***

- List? Do mnie?
Spod krzaczastych, ciemnych brwi wyjrzała para intensywnie czarnych węglików, mieniących się blaskiem pewności i wigoru.
Dwa soczyste robale przyozdobione bujną, kasztanową brodą bezgłośnie poruszały się w takt kolejnych słów, które nakreślone wprawna ręką, zdobiły żółtawy pergamin.

Duży, bulwiasty, porowaty nochal zmarszczył się w grymasie niezadowolenia.

Tharik od małego nie przepadał za runami. Kreślenie liń i innych szlaczków nigdy nie leżało w obszarze jego zainteresowań. W czasie wolnym wolał dla relaksu i kondycji psychicznej, rozkoszować się cudownymi darami fermentacji. Był prostym krasnoludem. Całe swe życie starał się postępować podług starożytnej, krasnoludzkiej maksymy – „Głową do przodu.” Wyznawał też zasadę trzech P – Popić, popierdolić, a na koniec przypierdolić. W sumie mógłby uważać się szczęśliwego brodacza…
-Od Hadriana. Może nie pamiętasz, ale przez ostatni tydzień towarzyszyłeś mu w drodze powrotnej do Młota I Kowadła. – Siwobrody kapłan z zażenowaniem spojrzał na młodego Holderhelka, który jakgdyby nigdy nic stał sobie nagusieńki w swej sypialni, ulokowanej na piętrze tawerny i bezwstydnie eksponował swe bujne owłosienie, jakie gęsto pokrywało jego muskularne ciało. – Goniec miał niezwłocznie dostarczyć dla ciebie ową wiadomość. Pozwoliłem sobie zająć się tym osobiście.

Spod pierzyny wciśniętego gdzieś w kąt łóżka wysunęła się blada ręka, a następnie bezwładnie opadła na ziemię.

-Widzę, że masz za sobą… barwną noc, THARIKU. – ostatnie słowo wymówił z wyjątkowo mocnym akcentem - Szkoda tylko, że przez ten czas nie uraczyłeś mnie raportem z twojej misji. Czy ty aby nie zapominasz komu służysz i jaką instytucję reprezentujesz?
- Nie sposób zapomnieć. – Na moment oderwał wzrok od listu. - Ilekroć zamykam oczy, tylekroć widzę szpetną mordę tego patafiana.
-Widzę, że bardzo kochasz swego brata…
-Oczywiście. Z tej miłości zadusiłbym go na śmierć.
-Dosyć bredni. Pojedziesz do tej gospody i zrobisz co Ci tam karzą. Traktuj to jako polecenie służbowe.
-Skąd wiesz, że…
- Siwobrody gestem ręki nakazał milczenie.
-Zbieraj się. Raport zdasz mi w drodze.
 
Glyswen jest offline