Kobieta nie spodobała mu się nic, a nic. Może i była ładna, zgrabna i w ogóle popularna wśród facetów, ale Mattowi nie przypadła do gustu. Pewnie przez to, że jego umysłowy radar jej nie wykrywał. Tak jak zdołał zmusić jej przydupasów do względnej kultury i opuszczenia broni, tak wcale nie mógł trafić w kobiecy umysł. Zwyczajnie go nie było. Tak jak wyczuwał wszystkich wokoło - biznesmena na stacji, faceta od hot-dogów i prostytutkę trzy przecznice dalej - tak jej umysłu nie potrafił, ni cholery.
Bronie uniosły się po raz kolejny, palce zadrgały na spustach. Celem nie był Matt, celem była kobieta. Jej przydupasy celowały w nią; marionetki na sznurkach. Matt ścisnął mocniej uchwyt torby, czując jak ów pokaz, kto tu ma lepsze karty, ździebko go nadwerężył.
- Nic nie muszę. - Zdradził go głos, drgając wbrew jego woli. - Zwłaszcza, że nawet cię nie znam.
Kobieta nie zareagowała w żaden widoczny sposób. Nie raczyła nawet spojrzeć na swoich towarzyszy.
- Nie ma potrzeby się denerwować. - Powiedziała spokojnym, łagodnym tonem - Jesteśmy pod wrażeniem Pańskiej ekspertyzy. Chcemy jedynie porozmawiać w bardziej przyjaznym otoczeniu.
- Not going to happen. - Odparł Matt, kręcąc głową i cofając się nieznacznie. - Jeśli chcesz rozmawiać, porozmawiajmy tutaj.
Kobieta mrugnęła, w tym ułamku sekundy w jej umyśle rozegrała się nieskończoność scenariuszy szachowych.
- Chodzi o agenta Mausera. - Powiedziała, spodziewając się chyba jakiejś reakcji - Jest, jak to mówią w filmach, poza rezerwatem. Musi zostać powstrzymany.
- Mauser... - Mruknął Matt pod nosem, rozpoznając imię i dopasowując je do twarzy, którą zobaczył w umyśle tamtego chłopaka. - To, że jest poza rezerwatem, to chyba jasne. Zdrowi na umyśle nie próbują zmienić stacji i okolicznych przecznic w strefę zero.
Matt zaklął w myślach i pokręcił głową, jakby nie wierząc, że naprawdę rozważa możliwość uganiania się za psychicznie niestabilnymi agentami.
- Skąd mogę wiedzieć, że jeśli wam pomogę to puścicie mnie wolno? - Dixon zadał pytanie, jednocześnie zmuszając swoje marionetki do opuszczenia broni. Od razu poczuł się lepiej. - Rząd nie pała sympatią do takich jak ja.
- My... - Zawahała się - Potrzebujemy pomocy. Mauser ma wielkie poparcie. Jego grupa oderwała się od naszych sił. Chcą wprowadzić do użytku rodzaj nanorobotów. Chce kontrolować populację oraz wyeliminować wszystkich mutantów. Dlatego postanowiłam poszukać pomocy u zainteresowanych. - Spojrzała na niego wymownie.
Matt nie dał po sobie poznać, ale ostatnie zdanie zdziwiło go. “Postanowiłam poszukać pomocy” - liczba pojedyncza; czyżby Mauser nie był jedynym, który działał na własną rękę?
- Jaka byłaby moja rola w tym całym przedsięwzięciu?
- Potrzebujemy telepaty. Chcemy sprawdzić, kto z naszych stoi po stronie Mausera. Mamy odpowiednią technologię, ale nie mamy specjalisty, który mógłby nią operować. - Brzmiało to szczerze, ale Matt nie miał możliwości by zweryfikować intencje mówiącej.
Dixon pomyślał, że chyba wariuje. Jeszcze kilka chwil temu nawet nie rozważałby na poważnie współpracy z rządowymi, a teraz...
- Macie moje wsparcie. - Odparł krótko kobiecie. - Jeśli tylko obiecasz, że zostawicie mnie w spokoju jak zrobię, co do mnie należy.
__________________ "Information age is the modern joke." |