Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2013, 09:53   #108
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Zaklinacz nie zdążył nawet wymienić uprzejmości z nowo poznanymi awanturnikami, gdy wybuchła potyczka, o dziwo z użyciem broni i innego cholerstwa, ale tak w karczmie i w świetle dnia?
~ Chyba jednak będę musiał ściągnąć posiłki... ~ Pomyślał przypominając sobie zapamiętane zaklęcia, mimo wszystko on wolałby sprawę załatwić mniej więcej pokojowo. Cóż, nie zawsze dało się wszystko rozwiązać pokojowo...

Mężczyzna szybko wycofał się na z góry upatrzone pozycje, nie miał zamiaru oberwać zabłądzonym mieczem. Oceniając po posturze wybrał przeciwnika o potencjalnie największym zagrożeniu i wyzwolił zaklęcie. Jan Nalius w ułamku sekundy upuścił miecz i zaczął zwijać się na ziemi w kolejnych salwach śmiechu. Jego podwładni spojrzeli po sobie skonfudowani, jednak natarcie gigantycznego berserkera i pozostałych nie dało im czasu na przegadanie problemu dowódcy. Arkturusk nie docenił jednak przeciwnika, pozornie niegroźna kobieta okazała się w jakiś sposób znać sztuki magiczne wlewając zwątpienie w serce maga. Czarodziej odwrócił się na pięcie pragnąc uciec od walki, dopiero rozproszenie starca zdjęło z niego ciężar nekromantycznej sztuki. Skinął głową dziadkowi na znak porozumienia, po czym sam przeszedł do ofensywy.
- Czarodziejka... Suka. Pożałujesz - obiecał inkantując zaklęcie wywodzące się pierwotnie z mowy smoków. Słowo mocy przeszyło ciało kobiety wijąc je w kolejnych spazmach bólu i cierpienia, mimo wszystko ta zdołała resztkami sił wystrzelić z kuszy, na co zaklinacz nie był gotów. Bełt wbił się głęboko w bark prawie unieruchamiając rękę. Mężczyzna jęknął głośno, po czym rzucił się za ladę używając jej jako prowizorycznej osłony.

Korzystając z faktu, że cierpienie znacznie utrudnia kobiecie korzystania z magii, mag skoncentrował we wskazujących palcach niewielki pocisk składający się głównie z lodu i przejmującego zimna. Wychylając się zza ukrycia wycelował sferą w czarodziejkę, jednak uszkodzony bark dał znać o sobie falą bólu, przez co Arkturusk spudłował. Było to jednak bez znaczenia, dobita magicznymi pociskami drugiego drużynowego maga dziwka wyzionęła ducha, oj chyba cała ekipa zobaczy się wkrótce na listach gończych.

W czasie, w którym reszta robiła dosłownie rzeźnię szlachtując pozostałych przy życiu strażników (i samemu obrywając, patrz berserker), zaklinacz wolał pomyśleć o sytuacji w jakiej właśnie stanęli. Za dosłowne rozniesienie po ścianach patrolu straży czeka ich w najlepszym wypadku stryczek i pościg przez pół Wybrzeża Mieczy. Tak mogło się stać, ale... Arkturusk zogniskował energię Cienistego Splotu i wyzwolił ją na osobie dziesiętnika, teraz pozostało mu zaczekać aż spazmy śmiechu się skończą, a pozostali dokończą dzieła zniszczenia.

Kilka chwil po zakończeniu walki dziesiętnik przestał się tarzać po ziemi i zwijać ze śmiechu, jednak teraz jęczał z bólu. Gdyby ktokolwiek z drużyny musiał się niekontrolowanie śmiać przez taki czas, pewnie też przynajmniej brzuchy ich bolały. W międzyczasie jednak drzwi od zaplecza zostały otworzone butnie i do sali biesiadnej wpadł cały czerwony na twarzy karczmarz z ciężką kuszą w ręce.
- Co wy tu wyrabiacie, na litość boską?! - wrzasnął, celując kuszą we... wszystkich.
- Oj, tego też? - spytał Ayragin, swoim znudzonym głosem.

Aseir odsunął się nieco na bok, by mieć na oku karczmarza. Kusza w rękach tamtego wyglądała dość niepokojąco, a bełt mógł robić dużą i szkodliwą dla zdrowia dziurę.

- Janie, miałeś lisa w swoich szeregach, ta kobieta nas zaatakowała zaś twój oficer podburzył przeciw nam pozostałych! - Oskarżył Arkturusk dwójkę leżących ciał teatralnie wskazując na nie palcem.
- Wiesz że brzydzę się walką, ale musieliśmy się jakoś bronić.

Przez dłuższą chwilę dziesiętnik jeszcze dochodził do siebie. Dopiero potem wstał i rozejrzał się dookoła - wtedy był w szoku tego, co zobaczył. Popatrzył na Arkturuska nieprzytomnym spojrzeniem.
- Lisa? Nie wiedziałem nawet, że ta kobieta była w szeregach straży... - westchnął, wciąż rozglądając się z niepewnością. - A cholera niech weźmie tych oficerów i ich brudne taktyki, przynajmniej wam się nic nie stało.

- Ano, chociaż było blisko - odpowiedział zaklinacz ostrożnie wyjmując bełt z piersi, wykrzywiając się przy tym w grymasie bólu - kilkanaście centymetrów i byłbym bez oka, hej potrafi ktoś z was leczyć albo ma przynajmniej miksturę na zbyciu?

- Janie myślę, że najlepiej będzie jak pójdziesz i odpoczniesz, a dochodzeniem i pokrywaniem strat z budżetu straży zajmiesz się później. Wiele się dzisiaj wydarzyło - rzekł Arkturusk kładąc mężczyźnie rękę na ramieniu i podsuwając sobie krzesło.

- Ja... chyba masz rację. - odparł dziesiętnik, patrząc wciąż zdezorientowanym wzrokiem na Zaklinacza. - Gdzie was później znajdę? Moi przełożeni będą chcieli z wami porozmawiać w tej sprawie, ale jestem pewien że wszystko będzie dobrze.

- To dobre pytanie do naszego seniora, starcze? - Zapytał zaklinacz pracodawcę, zostawiając mu dalsze poprowadzenie tej szopki.

Aseir do rozmowy się nie wtrącał. Też był ciekaw, co odpowie Seser. Osobiście był za tym, żeby zniknąć z tego miasta na zawsze i nie zamierzał się tutaj pojawiać przez najbliższych kilka lat.

Najchętniej natychmiast by wyszedł no, może po przeszukaniu pokonanych. A nuż mieli przy sobie jakieś ciekawe drobiazgi. Może baron, miłośnik magicznych przedmiotów, zadbał o odpowiednie wyposażenie swych strażników. No i może panna Habrid była w posiadaniu czegoś związanego z magią...

Dziadek spojrzał krzywo na Arkturuska. Podszedł do Zaklinacza i klepnął go “przyjacielsko” w ramię, akurat z tej strony z której Arkturusk oberwał od Panny Habrid.
- Mieliśmy wyjechać na północ, do Waterdeep, jednak w obecnej sytuacji nie możemy być obojętni wobec takiej tragedii. Kiedy jutro zaczniesz się zajmować tą sprawą, znajdziesz nas w tej karczmie. - powiedział Nekromanta, na co karczmarz, wciąż z kuszą w ręce, chrząknął głośno.
- Hola, hola! Co wy sobie wyobrażacie, że pozwolę wam tu zostać?! - warknął groźnie.

- A nie pozwolisz? - Aseir udał zdumienie. - Wszak ewentualne szkody straż wynagrodzi - zapewnił. - Ale jeśli nas nie chcesz... - Położył na stół dwie sztuki złota. - Może jednak zmienisz zdanie?

Jan Nalius westchnął raz jeszcze, wciąż rozglądając się po trupach, które leżały na podłodze.
- Tyle papierkowej roboty, jak ja to wszystko ogarnę... - mamrotał sam do siebie, kierując się do wyjścia. Kiedy zamknął drzwi po drugiej stronie, a karczmarz z ociąganiem i ciągłym marudzeniem wziął dwie Aseirowe monety, Seser parsknął śmiechem.
- No dobra, to teraz trzeba się tylko pozbyć ciał i możemy ruszać w drogę. - powiedział Nekromanta.

- Wynieśmy na podwórze - zaproponował Aseir.

- Ej, ej! - Oburzył się karczmarz, chowając pieniądze do kieszeni. - Jak to tak “w drogę”? A jak jutro tu przyjdą i spytają się gdzie wy, a was nie będzie, to co ja im mam powiedzieć?!
Seser, stojąc tyłem do gospodarza, przewrócił teatralnie oczami i spojrzał wymownie na swoich “ochroniarzy”.

- Zaskakuje mnie twój brak wiary w potencjalną klientelę, karczmarzu. Toż to dziesiętnik nam zaufał, a ty nie potrafisz? - Zapytał ironicznie zaklinacz.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline