Na widok makabry odbywającej się nieopodal, młody adept sztuk magicznych zamarł w bezruchu. Jego oczy błądziły przestraszone od truchła, oddzielonej głowy przez sprawcę mordu, gdzie mimowolne skierowały się w stronę wyjścia.
W głębi ducha wiedział, że nie może zostawić tej sprawy w takiej postaci, lecz atuty które jeszcze posiadał ograniczały go od sytuacji w jakiej się znalazł.
Szybkim ruchem dorwał plecak, który leżał przy jednej z nóg stołu, i nagle poczuł iż o czymś zapomniał.
Asmon...
Smolisty kot, typowo leniwie dla jego osoby przewracał się z pół przymkniętego plecaka, wychylił łeb patrząc z zaciekawieniem na swego pana. Szybkim ruchem dłoni Samin nakazał mu się ukryć, gdzie równie typowo nie miał zamiaru słuchać...
Do stołu doskoczył
Alton, co pozwalało działać.
- Słuchaj - rzekł w gnomim
- on może zaraz zejść i zabić gospodarzy, albo rzucić się na nas. Trzeba działać, przygotuj się.
Samin szybkim ruchem dobył komponenty potrzebne do jednego z podstawowych czarów które nie jednemu magowi uratowały rzyć. W razie fałszywego ruchu w ich stronę przygotowany miał
Magiczny pocisk.