Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2013, 10:31   #62
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Dom Kartografa - Elf Imhol
Po północy

Elf przeszedł przez drzwi. To co zobaczył... Było conajmniej duże. I aż dziw że to wszystko znajduje się pod ziemią!
Imhol patrzył właśnie na coś w rodzaju potężnej hali. Była cała wykonana z surowego kamienia i wspierana na potężnych kolumnach. Miała ze sto metrów szerokości i chyba jeszcze więcej długości. On sam znajdował się na podwyższeniu, z którego to na dół prowadziły wąskie, kamienne schodki. Sama hala była kompletnie pusta. Na samym jej końcu znajdowało się podwyższenie, jakby ołtarz. Można było tam spokojnie wejść przeskakując po prostu jeden potężny stopień. Na tym samym ołtarzu elf dostrzegł coś jakby rytualny stół. Nie było jednak widać żadnego źródła światła.
Kiedy Imhol zszedł po schodach na dół, usłyszał głuchy zgrzyt, jakby zamykanych drzwi. Obrócił się szybko by spostrzec że te potężne wrota, którymi wszedł, właśnie się zamykają Zanim to jednak się stało elf spostrzegł... Sylwetkę swojego towarzysza. Maga Ibesa, któremu w jakiś sposób udało się bezszelestnie przejść po kamiennych schodkach. Zaraz po tym jak drzwi się zamknęły, elf usłyszał coś, co przywodziło na myśl piski. Coś jakby zgrzyt metalu o metal, ale odgłos był o wiele wyższy. Dochodził od strony ołtarza.

Pod Smokiem - Vilis i Magnus
Poranek


Czarnowłosa dziewczyna zatrzymała się i rzuciła Vilis zimne spojrzenie, w którym to udało się dostrzec łowczyni czarownic coś jakby... Strach? Zaraz po tym odwróciła wzrok i spojrzała się jakby prosząco na nie najlepiej wyglądającego Magnusa. Z bliska Vilis zauważyła że chłopak jest blady i cuchnie potem.
- Proszę. - po chwili milczenia dziewczyna zwróciła się do Vilis w tak smutny sposób, że tej aż zachciało się śmiać.

Dom Kartografa - Ibes
Po północy


Mag ruszył śladami swojego towarzysza. Ciągle wydawało mu się że słyszy gdzieś jego kroki i to za nimi właśnie podążał. Drzwi domku były nadal uchylone, więc bez problemu mógł się w ten zagłębić. Gdy tylko wszedł do budynku, spostrzegł wiele porozrzucanych i z pewnością cennych ksiąg. To jakiś zniszczony regał, to nadpalony i ledwo trzymający się na ścianie obraz. Mag obiecał sobie to wszystko przejrzeć, kiedy tylko będzie miał czas i ruszył dalej za Imholem.
Ibes po chwili znalazł się na krętej klatce schodowej, prowadzącej w dół. Schodki były drewniane, ale o dziwo nie skrzypiały. Gdy mag zakończył swoją mozolną wędrówkę na dół, spostrzegł krótki korytarzyk, a na końcu tego potężne, jednostronne, chyba wykonane z jakiegoś metalu drzwi. Kiedy mężczyzna tylko je przeszedł znalazł się w czymś w rodzaju potężnej hali. Cała wykonana z surowego kamienia i wspierana na potężnych kolumnach. Miała ze sto metrów szerokości i chyba jeszcze więcej długości. On sam znajdował się na podwyższeniu, z którego to na dół prowadziły wąskie, kamienne schodki. Sama hala była kompletnie pusta. Na samym jej końcu znajdowało się podwyższenie, jakby ołtarz. Można było tam spokojnie wejść przeskakując po prostu jeden potężny stopień. Na tym samym ołtarzu Ibes dostrzegł coś jakby rytualny stół. Nie było jednak widać żadnego źródła światła, jednak mimo w środku panowała jakby jakaś dziwna, błękitna łuna, która wypełniała całe to miejsce i pozwalała widzieć w ciemności.
Mag zszedł parę stopni w dół i dopiero teraz dostrzegł, że u stóp schodów stoi jego towarzysz. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, rozległ się potężny odgłos zamykanych drzwi. Ibes szybko obejrzał się, by dostrzec że drzwi w rzeczy samej są zamknięte. Zaraz po tym rozległ się następny hałas - hałas przywodzący na myśl piski. Mag przypomniał sobie mutanta, którego widział dzisiaj i wzdrygnął się. Piski dochodziły od strony ołtarza. A mag dostrzegł dopiero teraz, że na tymże ołtarzu jest coś, co jest chyba małymi, okrągłymi drzwiczkami...

Pod Smokiem - Ruppert
Poranek

Rupperta wpuścili do tej drogiej, ładnej karczmy! Sam nie wiedział dlaczego, ale staruszek się cieszył i to bardzo! Siedział sobie wesoło po swojemu na ławie i kiwał się na boki. W końcu odzyskał swój skarb! Ma więc powody do radości!
Kiedy tak staruszek sobie siedział na ławie i przeganiał karczmarzowi gości, spostrzegł że do karczmy wchodzi ten cały złodziejaszek. Magnus. Cały wyglądał blado! I miał na sobie taki dłuuugi koc, jakby sobie pelerynę zrobił.
Chłopaczek rozmawiał z kimś. Z taką dziewczyną. Czarnowłosa, dziewczyna. I cały czas siedział obok nich ten ich jasnowłosy braciszek. Po chwili rozmowy dziewczyna kiwnęła głową i skierowała się z chłopaczkiem w kierunku wyjścia. Wtedy jednak zaczepiła ich ta cała dziewczyna w kapeluszu, co Ruppertowi skarb oddała...

W kanałach - Hakoon i Khemorin

Hakoon rzucił się w kierunku pisków. Myśl że może będzie miał z czym walczyć przesłoniła mu całkowicie umysł, tak że uroki kanałów mu przestały przeszkadzać. Jedyne co denerwowało krasnoluda to brak jakiegoś napitku. Ale nie było czasu! Trzeba było to coś znaleźć!
Krasnolud biegł więc przed siebie. Nie wiedział nawet czy jego towarzysz znajdował się za nim.
Khazad minął jeden skręt i znowu poczuł mokrą co prawda, ale ziemię pod stopami. Tutaj kanały się kończyły i ustępowały znowu jakimś tunelom. Tym lepiej! W tunelach muszą być szczuroludzie! Dwaj khazadzi ruszyli szybko przed siebie by jednak odkryć, że zamiast grot pełnych skavenów znaleźli na końcu... Drzwi. Okrągłe, małe i drewniane drzwiczki. Jakby od piwniczki. Piski już dawno ucichły, tak więc w żaden sposób nie dało się określić czy dochodziły stąd, czy z jakiegoś kompletnie innego miejsca.

Pod Smokiem - Kurt
Poranek


Kurt był cierpliwy. Głosy zemsty też były. Czekał, zaglądał, wychylał się. Miał nadzieję że dziewczyna wyjdzie, ta jednak nie wychodziła. Raz dyskretnie udało się guślarzowi sprawdzić czy drzwi są zamknięte. Nie było jednak sposobu aby dostać się do środka... Tak więc guślarz czekał. Okrył się swoimi łachmanami i czekał. Było mu zimno, a raz chyba nawet przysnął w jakimś zaułku o dziwo snem spokojnym.
Gdy się obudził, słońce już wschodziło. Kurt bardzo szybko się ożywił, zauważając że drzwi karczmy są uchylone, a w nich stoi trójka ludzi. Jakaś dziewczyna, ledwo trzymający się na nogach chłopaczek i ONA.
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 16-02-2013 o 10:38.
Lomors jest offline