Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2013, 13:17   #17
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Niewątpliwie spotkanie, a raczej szereg kolejnych spotkań, stanowiło atrakcję dnia. Jeśli oczywiście także popędzenie kota kilku zakapiorom można zaliczyć do atrakcji. Ale zaczynając od pierwszego spotkania Fanny oraz jej męża Mikkela, poprzez elfią piękność, parę mocnych niczym dęby Pszczelarza i Rathara, aż do owego pechowego kupca.

Do Mikkela nic nie miał. Ani na plus, ani na minus. Ot facet jak każdy inny, pasażer, może tylko dziwił się, iż bardziej niżeli na swoja młodą żonę zerka ukradkiem na elfkę? Przekonany był bowiem, ze gdyby on miał taką dziewczynę u swojego boku, to nie rozglądałby się za nikim. Fanny bowiem także miała swój urok oraz była bardzo ładna. Rzecz oczywista, żadna ludzka kobieta nie dorówna elfiej dziewczynie gładkością lica, ale ciekawska kronikarka miała wiele wdzięku oraz energii. Posiadała także niewątpliwie niemało wiedzy, dlatego właśnie … Jednak właściwie … może mu się tylko zdawało? Może mąż Fanny tego nie robił, zaś właśnie Svein przenosił na niego własne pragnienia …

Zresztą nieważne, bowiem cóż mu do obcych, nawet sympatycznych osób. Pomimo to chętnie wytłumaczył Fanny, iż jego ojciec nie jest szkutnikiem, tylko kupcem, zaś wykonanie dobrej łodzi wymaga solidnej wiedzy, szczególnie przy wyborze oraz sezonowaniu drewna. Później jeszcze odpowiednia zaprawa, smołowanie, projekt … naprawdę wielka wiedza. Dlatego chociaż on sam nie pomoże, to może wskazać jej szkutników w Esgaroth, którzy, być może, zechcą jej zdradzić swoje sekrety. Ogólnie była to długa rozmowa, ale Svein przy wielu wadach, miał również tą zaletę, iż potrafił słuchać. Po prostu słuchał, przytakiwał, uśmiechał się, dowiadywał, wyjaśniał starając się, by jego rozmówcy było dobrze. Toteż cieszył się niemało, iż mógł wysłuchać słów nieznanej mu wszak kobiety, której ciekawość dotycząca szkutnictwa, łączyła się chyba z po prostu potrzebą rozmowy.

Igwar Pszczelarz za to wydał mu się kimś, kto może zostać świetnym kompanem. Praktyczny, serwujący świetny miód oraz wgapiający się wesoło w smukłą sylwetkę elfki. Cóż, to był ktoś, z kim chciałoby się ruszyć na wyprawę. Natomiast nie był przekonany całkiem, co do Rathara. Niewątpliwie, chłop należał do tych zaprawionych w bojach, ale chyba cierpliwości nie miał zbyt wielkiej. Dobitnie pokazał to podczas spotkania z tamtą trójką. Svein poznał ich, rzucił kilkoma konkretami, zaś Rathar olewając słowa Esgarothczyka po prostu kazał się zamknąć oraz spieprzać. Przynajmniej mniej więcej na to wychodziło. Zwyczajnie nie przepadał za gośćmi, którzy tak krewko postępują. Chociaż może jednak zwyczajnie był przewrażliwiony? Sam będąc skrupulantem niekiedy miał problem przy takim mocnym, jednoznacznym wejściu oraz negatywnie odbierał to, co wcale negatywnym nie było. Zdawał sobie sprawę ze słabości własnej pod tym względem, toteż wstrzymał się jeszcze przed jakąkolwiek opinią.

Wreszcie elfka … będąc zafascynowanym elfami od dzieciństwa nie mógł odruchowo nie spoglądać na córę Starszych Braci. Była piękna niczym marzenie, choć także, jak marzenie odległa. Jako kupiec znał podstawy elfiej mowy, którą oni nazywali sindarinem. Może niewiele, ale potrafił się przywitać oraz dogadać na stosunkowo proste tematy, kalecząc niekiedy wprawdzie gramatykę oraz wymowę. Toteż powitał ją, ona zaś co odszepnęła mu melodyjnie używając mowy, która powstała przed wiekami. Quenya, słyszał tą nazwę studiując elfie pieśni, jednak nie znał tego języka. Zresztą słyszał, że nawet wśród elfów ta umiejętność stanowiła rzadkość.


Kiedy pojawiła się konieczność pomocy, wszyscy jej udzielili na swój sposób oraz wedle możliwości. Dobrze świadczyło to niewątpliwie o nich, ale dalej … właściwie dalej była prośba kupca. Svein znał go, zacnego, uczciwego człeka, który stracił niegdyś wszystko, co posiadał, lecz jakoś próbował wielką siłą woli oraz umiejętnością odbudować własną fortunę. Niewątpliwie można podziwiać go było oraz wspomożenie takiego człeka stanowiło dobrą rzecz, nie mówiąc już, że mogło być drogą do pożądanej przygody.
- Ano szanowny Baldorze – rzekł na propozycje kupca, traktuj as starszego, dzielnego handlarza pełnymi szacunku słowami – pamiętam mości pana z Esgaroth. Nie wiem, jak inni, ale osobiście radbym panu pomóc. Podróżowałem trochę oraz potrafię robić mieczem nie gorzej, niż inni. Tyle, że łódź muszę ojcu odprowadzić do miasta, później zaś mam jeszcze kilka rodzinnych obowiązków. Toteż niestety nie mogłoby to nastąpić szybko, zaś jak rozumiem, panu, jako kupcowi, na szybkości zależy. Dlatego raczej odpadam.

Skoro sam nie planował brać udziału, pozostało zwyczajnie wziąć wracać do Esgaroth.
- Jeśli państwo tutaj – wskazał na Fanny oraz Mikkela – wyrażą zgodę, bowiem wynajęli łódź, mógłbym zabrać wszystkich, lub tych, co sobie tego życzą, wodną, więc szybszą oraz wygodniejszą drogą do Miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 17-02-2013 o 15:38.
Kelly jest offline