Awantura zakończyła się w miarę pokojowo.
W miarę.
Stosunki między jedną a drugą grupą do przyjacielskich nie należały i, łatwo można było się domyślić, że wystarczy drobiazg, by doszło do kolejnego starcia. Szczególnie że ochroniarze Nele Weisser nie byli w tym starciu stroną zwycięską.
Najlepiej by było iść sobie w różne strony, ale to z kolei uniemożliwiali ludzie inkwizytora. W związku z tym trzeba było uważać na wszystko... i w razie czego ochłodzić atmosferę.
Albo pozwolić, czy wszystko samo z siebie się skończyło wielkim wybuchem i powszechną bijatyką. W końcu Detlef nie mógł być wszędzie. I nie wszyscy raczyliby go usłuchać...
Pokój został przeszukany, jednak z pewnością nie przez złodzieja. Parę drobiazgów, które mogłyby skusić zwykłego włamywacza, pozostało na swoim miejscu. Czego zatem szukano? Perły?
Gdy do pokoju wszedł inkwizytor i jego pachołkowie Detlef przywitał ich obojętnym skinieniem głowy.
- Spóźnił się pan, inkwizytorze. Ktoś był szybszy i już sprawdził zawartość mojego pokoju - powiedział. - Ale może szuka pan coś innego, niż tamci. |