Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2013, 18:42   #100
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Kiedy podchodziła z pistoletem do uzbrojonego Niemca w zasadzie nie miała złudzeń co do tego co mogło się wydarzyć, ale o dziwo w takiej chwili jak ta, kiedy widziała tylko jego oczy, wąskie jak szparki jadowitego stworzenia nawet nie poczuła serii z Mausera, która przeszyła jej bark. Dopiero upadek uświadomił jej że coś poszło nie tak.
A potem przyszła fala piekącego bólu i coś ciepłego zalało jej prawą stronę. Nie była głupia, domyśliła się, że mocno krwawi.
Twarz Doktorka pojawiła się nad nią nie wiadomo kiedy. Tunia trochę zagubiła się w czasie. W oczach zaszkliły się jej łzy. Była w końcu tylko młodą drobną kobietą. Nie bohaterem.
To wtedy z budynku wyłonił się trzeci Fryc. Ten, którego wczesniej nie dostrzegli. Wycelował w nich broń i.... upadł przeszyty kulami zanim zdążył wypalić choć jedną swoją.
Chyba nie zdążyła nawet zrealizować jak blisko byli śmierci. Beniaminek wychodząc z głębi domu uratował im tyłki w ostatnim momencie. Tylko skąd wiedział?

Skrzywiła się kiedy lekko poruszyła ciałem. Ból był coraz bardziej nieznośny. Doktorek musiał zatamować krwawienie inaczej nie miała szans. Kiedy zabrał się do robienia opatrunku nawet nie syknęła. Modliła sie cicho do Boga o ratunek.
Kiedy bark został zaopatrzony i unieruchomiony Doktorek delikatnie przeniósł ją na pakę. Zacisnęła zęby, wszystko pulsowało tempym bólem.
Jeszcze tylko parę kroków, otwierane drzwi i już leżała na tyłach samochodu. Za chwilę jej towarzysz odpali motor i odjadą. I znajdą dla niej pomoc. Boże... niech tylko przejadą przez te cholerne rogatki. Doktorek uruchomił silnik...ale po chwili zgasił go i wysiadł z auta.

Co się stało? - pytała się cicho.- Dokąd on poszedł? Przecież nie ma czasu...boli...

Ale wiedziała dokąd poszedł. Był żołnierzem, a żołnierz ma w obowiązku zadbać o powodzenie akcji. Nawet kosztem jej życia. Tunia nie chciała płakać. Nie mogła się nawet na niego gniewać, bo pewnie sama zareagowałaby podobnie.
Ale dlaczego tak długo nie przychodził? Kręciło jej się w głowie, a ciałem wstrząsały raz po raz dreszcze.

Jak tu zimno i ciemno - myślała - jak samotnie umiera się na wojnie.
Żałowała, że nie pożegnała się z Witkiem... i babcią...

A potem nagle świat zawirował i Tunia zapadła się w głęboką, czarną studnię nieświadomości....
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 16-02-2013 o 18:45.
Felidae jest offline