Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2013, 19:04   #65
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Mareen była ubrana dzisiaj w coś w rodzaju brązowawego gorsetu, przez który jednak nie dało się dostrzec nawet odrobinki piersi. Oprócz tego coś jakby zielonkawa, ładna kiecka. Dziewczyna popatrzyła się na Vilis z jeszcze większym przerażeniem w oczach. Sam Magnus totalnie nie kontaktował.
- D-dlaczego coś takiego mówisz?
- Zabronisz mi? - Vilis warknęła, patrząc cały czas w oczy Mareen - Nie musisz się bać..jeżeli nie masz niczego na sumieniu, zresztą nawet nie chodzi o ciebie, tylko o to ścierwo - pocałowała Magnusa w policzek - Gdzie chciałaś z nim iść?
Mareen cofnęła się o krok, kiedy Vilis się zbliżyła. Wyraźnie się bała.
- Nie zabronię. Ale masz mnie chronić, a nie straszyć.
- Dzieciaku - Vilis zmrużyła różokolorowe ślepia - Jeżeli chciałabym cię wystraszyć to uwierz mi..już kuliłabyś się na ziemi w kałuży własnych szczyn. Odpowiadaj na pytanie: gdzie chciałaś z nim iść?
- Do medyka. Zapłacił ojcu, poprosił, to mogę go chyba zaprowadzić... Zresztą Jorg będzie szedł z nami - tutaj dziewczyna wskazała tępo wyglądającego chłopaczka.
- No on to nawet przed armią Chaosu może cię obronić, nie ma co. Ale jakoś nie wydaje mi się, żeby zapłacił Kruppowi za opiekę. Po pierwsze nie mieszkał tu tylko u Rzeźnika. Po drugie: nie ma pieniędzy na medyków. Po trzecie: takie ścierwo nie zasługuje na pomoc. Wracajcie oboje do środka i nie włóczcie się z ludźmi jego pokroju po mieście. Mam was pilnować a nie zamierzam latać za wami. Do środka kurwa - warknęła na Mareen - I nawet nie piśnij.
Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas złości. Vilis zdziwiła się, widząc jak prawie że brutalnie wyrzuca Magnusa za drzwi karczmy, po czym z trzaskiem te zamyka. Po chwili pobiegła do swojej izby, a za nią podreptał Jorg.
Vilis pokiwała głową z aprobatą. Naprawdę nie miała ochoty uganiać się po mieście ze parą bachorów. Nie była niańką. Poczekała aż za pannicą i jej braciszkiem zamkną się drzwi. Wyszła na zewnątrz z zamiarem zgarnięcia Magnusa z chodnika.
Vilis wyszła na zewnątrz, ale o dziwo chłopaka nigdzie nie było. Dziewczyna rzuciła nim jak workiem ziemniaków, ale po chłopaku zwyczajnie nie było ani śladu. Jedyne co pozostało to ślady na lekko przyprószonej śniegiem drużce, prowadzącej do stojącego naprzeciwko, dziwnego i zrujnowanego domu.
Kobieta zaklęła pod nosem, i wyciągając załadowaną kuszę, rzuciła się w pogoń za ofiarą. Po drodze zlustrowała dokładnie najbliższą okolicę. Szukała kogoś, kto mógłby stanowić potencjalne źródło zagrożenia..bądź robić za świadka, gdyby musiała komuś rozwalić łeb.
Uliczka była idealnie pusta. Cisza. Padały jedynie delikatnie płatki śniegu.
- A żeby cię tak banda pijanych ogrów w rzyć wychędożyła, ty sodomito końskim kiepem w ryj zapinany - Vilis cedziła pod nosem litanię na Magnusa, kierując się do zrujnowanego domu.
Podeszła do środka i zaraz znalazła się przy drzwiach. Zdawało się jej że jeszcze usłyszała zgrzyt zamka od środka... Drzwi były zamknięte.
Wściekła zaczęła okrążać budynek, szukając innego wejścia.
Budynek posiadał wiele braków w murach, ale żadna nie była na tyle nisko by można było się przez nią dostać do środka. No i oprócz tego okna, ale wszystkie zakratowane.
Kobieta wróciła przed wejście, wzięła rozbieg i zaatakowała drzwi barkiem, próbując je wyważyć.
Te, pomimo tego że były całkiem solidne, wyleciały z łatwością z zawiasów. Dziewczyna przewróciła się i wpadła wraz z drzwiami do budynku, wywołując przy okazji tsunami kurzu.
Starała się zamortyzować upadek, przetaczając się od razu przez lewe ramię i podrywając się a równe nogi. Omiotła kuszą pomieszczenie, mrużąc oczy w tumanach kurzu.
Dziewczyna ładnie przeturlała się przez pokój po jakichś miękkich przedmiotach. Gdy się poderwała, zorientowała się że były to księgi. W całkiem dużej ilości. Pomieszczenie w którym się znalazła było jednak pozbawione jakichkolwiek oznak obecności istot żywych.
Upewniwszy się, że nikogo nie ma w pokoju przykucnęła, szukając wśród ksiąg śladów Magnusa. Przy okazji czytała tytuły leżących na podłodze ksiąg, szukając takiej, która mogłaby zainteresować kogoś takiego jak ona.
Było parę mokrych śladów butów. Odrobinki śniegu. Księgi natomiast w głównej mierze traktowały o ziemiach poza Imperium. Vilis na szybko otworzyła jedną z nich i odkryła całkiem sporą ilość map, oraz komentarzy. Terenów takie jak te, które zostały ukazane w tej księdze, Vilis nigdy w życiu nie widziała, natomiast komentarze zawierały uwagi często bardzo pragramtyczne w rodzaju: “Port”. Czasami jednak pod różnymi literkami czy cyferkami Vilis znajdowała jakiś komentarz zawierające uwagi odnośnie tego rejonu świata. Ktokolwiek to napisał musiał dużo zwiedzić.
Następna księga jaką Vilis wzięła była poświęcona generalnie robactwu. Wszelkiemu. Rysunki larw, jaj, gniazd os, oraz jakichś dziwacznych i egzotycznych owadów. Jeden z rysunków przedstawiał bestię poruszającą się na śliskim ogonie i wyposażoną w dwie pary kłów wyrastających z tułowia. Obok był przedstawiony rysunek człowieka. Ten “robal” przerastał człowieka prawie dwukrotnie.
Vilis nie myśląc długo zamknęła księgę o robalach i schowała ją za pazuchę. Z zamiarem powrotu do ksiąg w późniejszym czasie, ruszyła za śladami Magnusa.
Dziewczyna przeskoczyła przewrócony regał i znalazła się w wąskim pomieszczeniu, który był klatką schodową. Drewniane schody prowadziły na górę i w dól. Mokre ślady kierowały ją wyraźnie w dół, tam więc poszła.
 
Zombianna jest offline