Miał przeczucia. Cholernie złe przeczucia. I to już wtedy, kiedy spoglądał na te stosy ksiąg, które jakimś cudem przetrwały wszystko, co zgotował los na ten dom. Kiedy schodził na dół, przenikając coraz głębiej w ciemność, ów przeczucia tylko nieznacznie się nasiliły. Stanął w końcu w ogromnej hali, która nie za bardzo powinna tu istnieć, bardziej w jakimś krasnoludzkim mieście, albo nawet w wyobraźni szalonego dramaturga. Z trudem powstrzymał się od gwizdnięcia. -Imhol... Czemu buszujesz po cudzych spiżarniach?- Rzucił w stronę kompana, by zaraz jego wzrok przyciągnął ów "ołtarz". W jego głowie zaroiło się od irytujących pytań, domagających się przynajmniej roboczych odpowiedzi. A potem zaczęło się robić naprawdę nieciekawie... Mag omiótł spojrzeniem zamknięte drzwi. Tajemnicze piski sprawiły, że po jego ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wkrótce jednak się opanował.
-Co tu się dzieje?- Mruknął, bardziej do siebie, niż do elfa. Na wszelki wypadek splótł magię. Zrobił dwa kroki w stronę drzwiczek, usiłując przywołać gestem Imhola. |