Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2013, 23:36   #39
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu

Nie trzeba było specjalni się starać, by nie słyszeć rozmowy Aeshadiva i Illidana. Nie ufała krwawemu elfowi, zwłaszcza po pokazie, który im zafundował tuż pod nosem Cenariusa. Powoli przechodził samego siebie w rozmowie ze Stormrage'em. Jednak kompletnie zdębiała, gdy okazało się, że nie słyszano tu jeszcze o Płonącym Legionie. Cofnęli się więc w czasie bardziej, niż początkowo sądziła. Słuchała uważnie wymiany zdań, a jej uwadze nie uszło chore zafascynowanie, jakim Illidan obdarzał plugawą moc nekromancji. Całą siłą powoli powstrzymywała się, by nie sięgnąć po miecze, gdy manifestowała się jego moc. Miała przemożną ochotę zabić tego zdrajcę. Jakaż szkoda, że nie mogła... Nienawidziła bezsilności.

Czuła się taka bezsilna. Gdyby tylko mieli pewność, że ich działania w tym czasie nie zniszczą tak wiele. Mogliby uchronić Azeroth przed fatalnymi w skutkach wydarzeniami. Być może wtedy Plaga nigdy by nie powstała, a Rycerze Śmierci nigdy by nie istnieli. Może nocne elfy nie musiałyby łączyć swej duszy z demonicznym bytem w bolesnym rytuale. Może, może, może... A może pojawiłyby się jeszcze większe i jeszcze gorsze zagrożeni? Może znana im przyszłość była najlepszą z możliwości? Chyba tylko bogowie mogli to stwierdzić.


Alyanne rzadko żałowała utraty zwykłego wzroku, ale to był jeden z tych momentów. Wiele dałaby za to, żeby zobaczyć, jak dokładnie wygląda ich otoczenie w tym czasie. Niestety jej zmysły nie potrafiły dokładnie odtworzyć wszystkiego. Specyficzny rodzaj postrzegania zastępował wzrok w wielu aspektach, ale nie pozwalał na dostrzeganie barw i detali. Wiedziała jednak, na co się zgadza.

Z zamyślenia wyrwał ją gardłowy pomruk. Obecność panter była dla niej naturalna. Trochę inaczej wyglądało to w kwestii strażników. Przywykła bowiem do strażniczek - w ich czasach rolę tę pełniły głównie kobiety. Biorąc jednak pod uwagę słowa Furiona o adeptach druidyzmu... Tak, wszystko się zgadzało. Tysiące lat temu obyczaje także były inne. Ciekawe, czy mieli tu też kapłanów...

Gdyby byli "u siebie", w życiu nie zgodziłaby się na oddanie mieczy. Zresztą... Nikt nawet nie pomyślałby o tym, by ją do tego przymuszać czy choćby o to prosić. Łowcy nie rozstają się z bronią. Z ociąganiem i grymasem niezadowolenia na przesłoniętej opaską twarzy sięgnęła po broń. Nie miała ochoty zostać obwołana zdrajcą. Zdrajca był jeden, a jego imię brzmiało Illidan.
- Tylko się nie zatnijcie. - mruknęła, podając broń puklerzem ku dołowi.
Ostrza jarzące się niezdrowym płomieniem fel zgasły momentalnie, gdy tylko Shadowbourne zabrała dłoń. Chcąc, nie chcąc, posłusznie ruszyła za Selendis.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline