Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2013, 14:34   #120
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Po słowach Gustava w karczmie zrobiło się znacznie ciszej. Do uszu zebranych przy jednym stoliku obcych, przy których siedział już tylko Tomas, bowiem jego żona wstała i bez słowa oddaliła się, dotarło kilka szeptów niezadowolenia, a może nieufności. Ludzie nie skomentowali jego wypowiedzi, choć czuł ich złość, nawet wściekłość. Jednego z mężczyzn wypchnięto za drzwi, bowiem wyglądał jakby chciał się rzucić na najemnika i spróbować rozszarpać go na strzępy. Byli tu obcy. Wypowiedź jednego z nich od razu przyjęto jako stanowisko wszystkich. Gospodarz mimo tego ciągle pamiętał o tym, że ocalili mu życie, co jednakże nie wystarczyło do tego, żeby próbował się im zwierzać. Czy pomagać w jakiś istotniejszy sposób niż podawanie wiadomych wszystkim informacji, takich jak miejsce zamieszkania doświadczonego, rannego łowcy, o którego spytał Halv. Wskazał odpowiedni dom, jednocześnie wzruszając ramionami na drugą poruszoną kwestię.
- Na pewno nie mnie pytać. Żaden ze mnie łowca jak się ostatnio okazało.
Wyraźnie było widać, że stara się nie odmawiać odpowiedzi, za to również nie będąc w nich pomocnym. Wyraźne poparcie dla Łowcy Czarownic, które usłyszał z ust Gustava, szybko określiło priorytety. Rodzina i Fauligmere ważniejsze były, nie tylko dla niego, niż kilku obcych o całkowicie nieznanych mu motywacjach i interesach. Tak oddalona od cywilizacji wieś nie spotkała się nigdy z Inkwizycją

Matthiasa Kriegera spotkali niedługo później, poza rezydencją barona. Obok niego szedł Seth, niemal śliniący się i cały czas próbujący coś przekazać łowcy, który z kolei wydawał się prawie zupełnie ignorować fanatyka, dostrzegając ich i uśmiechając się przyjaźnie.
- Cieszę się, że was widzę, choć zasmuciła mnie informacja o tym, że zgubiliście trop Wiedźmiarza. Słyszałem, że użył swojej plugawej magii, więc nie będę nikogo winił. Baron zdał mi raport, ale może macie coś jeszcze do dodania do jego wersji?
Spojrzał w oczy każdemu z nich, prostując się jeszcze trochę i krzywiąc z bólu, gdy coś w jego kręgosłupie lekko się przestawiło.
- Chętnie skorzystam z waszej pomocy, moi ludzie są zajęci głównie pilnowaniem bram i porządku. Obecnie jestem najbardziej zainteresowany kimś, kto potrafiłby wskazać dokładną lokalizację Ust Morra, a jeszcze lepiej, móc tam zaprowadzić...
Nie dokończył, gdy gdzieś z głębi Fauligmere dobiegł ich przeraźliwy wrzask, a chwilę potem mocny okrzyk.
- Alarm! Alarm!

Gdy dobiegli na miejsce, zebrało się tam już trochę ludzi z wioski, otaczając poszarpanym półkolem wrzeszczącego mężczyznę, którego widzieli po raz pierwszy, za to po bandażach i przerażonych słowach tutejszych, domyślili się, że jest to ten strażnik, którego poparzyła magia wiedźmiarza. Teraz miotał się, wymachując olbrzymią... łapą. Wielką niczym trollowa, pokryta włosem niczym małpia. Najwyraźniej zbliżające się przesilenie Morrslieba znacznie przyspieszyło mutację i mężczyzna niebezpiecznie zbliżał się do przerażonego tłumu. Ktoś zemdlał, kilka osób rzuciło się do ucieczki. A przeciw niemu wyszło dwóch fanatyków Kriegera, aby pochwycić i powalić. Zanim dotarli, wrzask Pirna wzmógł się raz jeszcze, a z łapy wyrosła włócznia, zupełnie niespodziewanie wbijając się w brzuch jednego z ludzi Matthiasa. Przybiegło jeszcze dwóch fanatyków, ale mutant teraz już nie dbał o nic, machając stworzoną z czystego Chaosu łapą na wszystkie strony. Również w kierunku odsuwających się gapiów.
 
Sekal jest offline