Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2013, 14:39   #9
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Samuel


Samuel przez chwilę obserwował ni to z zaciekawieniem ni to z odrazą pojedynek ożywieńca z drapieżnikiem. Co prawda Warszawę odwiedził ledwie kilka razy w swoim życiu i żadna z jego wizyt nie trwała dłużej niż jeden dzień, jednak był pewien że takie widoki nie są tutaj codziennością. Tego samego zdania była Anita która z przyjemnością przyglądała się jak tygrys wyszarpuje truposzowi z przedramienia kawał mięsa, a nagniła pokieraszowana ręka opada z plaskiem na ziemię.
- To musi być sprawka jakiegoś czarodzieja, a prawdopodobnie nawet dwóch - rzekł staruch do swej protegowanej i czym prędzej podał jej niewielki skrawek papieru. - To znaczy że wojna już się zaczęła... Cóż, jeśli uda nam się je złapać żywymi, to mogą okazać się cennymi wskazówkami do odnalezienia tych którzy za tym stoją. Zwłaszcza nieumarli muszą być kontrolowani za pomocą magii, więc nie ma sposobu by nekromanta nie zostawił po sobie jakichś śladów.
Dziewczyna przyjrzała się podniszczonej i pożółkłej kartce która pokryta była hebrajskimi znakami


po czym kiwnęła głową i ostrożnie zakradła się za zombiaka by niepostrzeżenie umieścić inskrypcję na jego plecach nim rozwścieczony tygrys rozszarpie go na kawałki.
- הת�-ועה שלך דוכאה - czarownik wyszeptał magiczną formułę, a nieumarły w jednej chwili zamarł w bezruchu, zupełnie jakby spętały go niewidzialne łańcuchy. Anita zaś w tym czasie prędko odskoczyła w bok, gdy jej pan zaczął wymawiać następną inkantację:
- מכה בם בזעמו של אלוהים - rzekł Samuel, unosząc swą laskę, z której momentalnie wystrzelił piorun, godząc w ciało tygrysa i natychmiast powalając go na ziemię. Po tym staruch zwrócił się jeszcze raz do dziewczyny. - Ożywieniec jest wciąż pod kontrolą nekromanty. Wyłup mu oczy, ale tak żeby cię nie zauważył. Nie wiadomo jakie informacje przekazuje swojemu mistrzowi.
Służąca ponownie kiwnęła głową i wyjąwszy spod kamizelki sztylet, podeszła od tyłu do ożywieńca i oślepiła go dwoma błyskawicznymi pchnięciami w oczodoły. Natomiast Samuel w tym czasie udał się do samochodu i otworzył bagażnik z którego wyciągnął kilka dziwacznie wyglądających przyrządów, po czym wrócił na miejsce zdarzenia i rozpoczął swoje badania. Wpierw zajął się nieumarłym. Próbował zlokalizować źródło magicznej energii która przywróciła go do życia, a także dowiedzieć się jak dawno wstał z grobu i z którego cmentarza pochodzi, gdyż już na pierwszy rzut oka widać było że nie jest świeżą ofiarą czarnoksiężnika. Potem zaś przeniósł swoje zainteresowanie na tygrysa. Wydawało się iż jest to zwyczajne zwierzę, które uciekło z zoo, jednakże Samuel sprawdził czy nie ma na nim choć najmniejszych pozostałości magii, które wskazywałyby na to iż w niedawnym czasie miał on kontakt z czarodziejem.
Źródło magicznej energii znaleźć było dosyć łatwo. Kartka na czole pełniła rolę jej nośnika - zasłaniając przy okazji dziure po postrzale. Z tego powodu nie dało się także połączyć jej z twórcą ani w żaden sposób go wykryć. Próby wykrycia z którego cmentarza także się nie udały. Jeśli chodzi o tygrysa - spostrzeżenia Samuela okazały się słuszne, zwierze było w pełni normalne.
Samuel zerwał kartkę z czoła umarlaka, westchnął przeciągle i schował narzędzia do torby zawieszonej na ramieniu pod płaszczem.
- Wygląda na to że niczego więcej się z tych dwóch nie dowiem.
Staruch lekko zawiedziony powrócił do swego cadillaca i zajął miejsce po stronie pasażera, zaś Anita usiadła na miejscu kierowcy i przekręciła kluczyki w stacyjce. Co prawda prawo jazdy zyskała ledwo miesiąc temu, jednak zdawało się to nie przeszkadzać czarownikowi. Wszak miał do niej wielkie zaufanie, a poza tym wiedział że zwykły wypadek samochodowy to stanowczo za mało aby go uśmiercić.

Hetman


Hetman spoglądał przez okno na ulicę miasta, wyraźnie zamyślony.-Powiedz mi, gdybyś miał wybierać to... co uznałbyś za największą tragedię Rzeczpospolitej Polski w ciągu ostatnich stu.. dwustu latach?
Mężczyzna także zamyślił się na chwile. Wilk siedział tak w ciszy przez chwilę, by w końcu odpowiedzieć.
- Ostatnie dwieście lat? To, że nie przekonaliśmy aliantów do wojny prewencyjnej. Mieliśmy szansę, żeby powstrzymać III Rzesze przed rozpętaniem drugiej wojny światowej, przed zamordowaniem gigantycznej ilości Polaków. Być może nawet nie wpadlibyśmy w sidła komuny. Ciężko powiedzieć. Czemu pytasz?
- Z ciekawości...- odparł hetman i zamyślił się.- A inne błędy?
- Było ich wiele, naprawdę wiele. Błędem na który nie mieliśmy wpływu była bezdzietna śmierć Kazimierza Wielkiego. Wtedy tron przejął Ludwik Węgierski, oczywiście, nie za darmo. Pierwsze przywileje się sypnęły i potem było z górki. Gdy do władzy doszli Jagiellonowie, to wszystko jeszcze bardziej się posypało. Przywileje za przywilejami, osłabianie władzy centralnej, armii, całego państwa. Byli tacy, którzy to próbowali naprawić, ale nie dali rady. Nic dziwnego, że pierwsza Rzeczpospolita upadła. Ehh... gdyby linia Piastów nie wygasła. Kto wie co wtedy by było?
-Nie... To nie to.-mruknął pod nosem szlachcic. Odpowiedzi Wilka nie były satysfakcjonujące, ani trochę.
- Skąd ta pewność? Gdzie więc, według ciebie, jest przyczyna? - zapytał mężczyzna, najwyraźniej zaciekawiony innej wizji.
-Nie wiem. Dlatego jej szukam.- rzekł bardziej do siebie Hetman, niż do Wilka.
- Było, minęło. Już nic nie zmienimy. Husaria nie wstanie z martwych i nie rozbije naszych przeciwników. Nawet jeśli... szarża zakończyłaby się pod ostrzałem helikopterów szturmowych. Nasze państwo jest w tragicznym stanie, lecz powinniśmy dążyć do tego, by je naprawić. -
Hetman zaśmiał się głośno. -Kto powiedział, że husaria nie wstanie ? Ileż to razy grzebano ten kraj. Ileż to razy stawiano na nim krzyż? Ileż to razy... pomylili się?
- Z drugiej strony, kiedy ostatni raz znaczyliśmy coś więcej? Chyba wtedy, kiedy nasze wojska ruszyły pod Wiedeń. Potem Prusy, Austria i Rosja urosły w siłę, a my znaleźliśmy się pomiędzy nami. Nie mieliśmy już okazji, by odzyskać chociaż cząstkę dawnej potęgi. Teraz jesteśmy cieniem dawnej potęgi i wątpliwe jest, żeby to się zmieniło. - Wilk westchnął głośno, nalał sobie wódki do kieliszka i wypił.
Nagle dwójka rozmówców usłyszała ogłuszający wybuch, który po chwili zatrząsł całym blokiem, a na niższych piętrach dało się nawet słyszeć odgłos pękających szyb. Zdenerwowany Tomasz natychmiast zerwał się od stołu i poradził Hetmanowi schowac się w bezpiecznym miejscu, podczas gdy sam z komórką przy uchu wyjrzał przez okno i wykonał kilka telefonów. Wcześniej nie dowierzał Samuelowi, jednak w tym momencie był już przekonany że wojna o której wspominał nie była jedynie wymysłem zdziwaczałego starucha. Widać było że jednak jako były wojskowy zachowuje zimną krew i ma przygotowany plan działania.
 
Tropby jest offline