Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2013, 22:28   #11
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
[media]http://www.youtube.com/watch?v=XPiWUq5DUjE[/media]

Terra

Wybuchy były dwa, co Gaja była w stanie odczuć w dosyć prosty sposób – głównie dlatego, że drugi jej nie zranił, a jedynie wypchnął. Jednak pierwszy to było coś innego. Ciężko powiedzieć, co konkretnie zrobił Hoplita, ale z pewnością miało to gigantyczną moc. Gdy fala uderzeniowa, wywołana przez uderzenie włóczni, w mniej niż kilka setnych dotarła do Matki Wszechrzeczy. Ilość many jaka wprowadzona była w atak była porażająca. Tarcza, która chroniła Terre, została niemalże zniszczona, zostawiając sługę na resztkach many. Także ziemna kopuła nie wytrzymała starcia z umiejętnością Hoplity, rozpadając się na malutkie kawałki. Ciężko było to dostrzec, gdyż zaraz po tym doszło do eksplozji dachu, co wystrzeliło Gaje wysoko w niebo. Lecąc mogła jedynie podziwiać sporych rozmiarów dziurę w ziemie i jej płonące dzieło. Wybuch bezproblemowo zmiótł z Terry wszystko, co nie było chronione magią – zarówno skryte zwierzęta jak i odzienie.


Gdyby nie to, że grawitacja jest bezlitosna, zapewne leciałaby sobie w nieskończoność, jednak siła przyciąganai ziemskiego dotyczyła także sług i dosyć szybko Gaja zaczęła opadać. Na dodatek, zgodnie z prawami fizyki, przyśpieszała z każdą sekundą. Mimo dosyć niespodziewanego lotu, zdołała ona zachować na tyle trzeźwości umysłu, by wytworzyć w miejscu swojego upadku warstwę roślinności, która pozwoliła zamortyzować upadek. Matka wszechrzeczy wylądowała na samym środku czyjegoś podwórka. Od widoku z zewnątrz osłonięta była żywopłotem jak i domem. Krótkie spojrzenie po oknach pokazało, że nikt niczego nie dostrzegł – bądź przynajmniej nie lampił się centralnie przez okno. Bądź raczej to co z nich zostało, bo szyby były w szczątkach. Tym samym jeśli mieszkańcy byli w domu, to prawdopodobnie biegli w drugą stronę, patrząc na powoli unoszącą się ku niebu kulę ognia, za którą podążał gęsty dym. A byli w domu z pewnością, o czym świadczyła głośna muzyka, oznajmiająca właśnie:
Jestem bogiem, uświadom to sobie sobie
Ty też jesteś bogiem, tylko wyobraź to sobie sobie

Gaja miała resztki sił. Większość energii magicznej pochłonęła ochrona przed oboma wybuchami, przez co jej mana była na wyczerpaniu. Trzeba było działać szybko – w końcu nie wiadome było, czy ktoś dostrzegł jej lot.


Geoffrey

Farbowanie włosów na nowy kolor poszło całkiem sprawnie, chociaż Geoffrey nie mógł przyzwyczaić się do swojego nowego wyglądu. Jednak wojna wymaga wielu poświęceń a dziwny wygląd nie był jakoś szczególnie wielkim. Ale zielony?! Jak widać, konflikty stały się jeszcze brutalniejsze niż w zamierzchłych czasach.
Geoffrey nie oczekiwał jednak bezczynnie. Wciąż próbował doprowadzić swoją tajną broń do użytku, z zadowalającymi efektami, jednak z pewnością czekało go jeszcze dużo pracy. Jednak jego starania przerwało pewne, niezbyt spodziewane, wydarzenie. Wpierw do jego uszu doszedł głośny huk, następnie zatrzęsły się wszystkie szyby w pomieszczeniu w którym się znajdował. Cóż, ktoś musiał się nieźle zabawiać. Jednak jakieś dziwne uczucie sprawiało, że Geoffrey martwił się o Carla. Czyżby coś mu zagrażało?

Rzuć mi na PW informacje czy Geoffrey dalej czeka czy nie, kontynuacja będzie na docu.



Carl Adohs

Póki co wojna – przynajmniej dla Carla – była strasznie gówniana. Kanały, kanały i jeszcze raz kanały. Jeszcze trochę i do CV śmiało będzie mógł sobie wpisać "doskonała znajomość Warszawskiej kanalizacji" – o ile po końcu wojny cokolwiek z tego miasta zostanie. Biorąc pod uwagę zdolności destrukcyjne zwykłego maga – nawet nie wspominając o sługach! - była to dosyć wątpliwa kwestia. Zapewne kwestią czasu było, aż to wszystko pierdolnie. Lecz póki co miasto było w dobrym stanie. Jeszcze.
Dosyć spokojną podróż przerwało spotkanie kogoś innego. W samym środku kanałów? Cóż, to było podejrzane, tym bardziej, że nie był to żaden z pracowników miejskich. Coś podpowiadało Carlowi, że to w ogóle nie był człowiek. Dobył swej broni i ukryty w ciemnościach, powoli zaczął się zbliżać. Istota dyszała dosyć głośno i przypominała zniekształconego człowieka. Przeczucie kazało Carlowi atakować – skoczył do przodu i wyprowadził czysty sztych w klatkę piersiową. Przeciwnik jedynie zaczął kłapać zębami i próbował się obrócić. Ostrze szybko wysunęło się z ciała i wykonało cięcie – na tyle szerokie ile to możliwe w kanałach – które pozbawiło go głowy. To było już wystarczająco skuteczne by pozbawić "to coś" życia.
Niezrażony tym drobnym incydentem, Carl kontynuował. Przez kilka minut szedł w spokoju – o ile ten można utrzymać w tak okropnym zapachu. Jednak szczęście nie wydawało mu się dopisywać. Eksplozacja która musiała mieć miejsce na powierzchni zdecydowanie popsuła jego plany. Huk został spotęgowany przez ciasnotę kanałów, pozbawiając Carla na kilkanaście minut słuchu. Natomiast jakieś piętnaście metrów przed nim ziemia dosłownie się zapadła, tworząc sporych rozmiarów dziurę. Całe podziemia zadrżały, kilkanaście kamieni spadło z sufitu, jeden całkiem blisko mistrza. Fala uderzeniowa rzuciła go prosto w ścieki, co z pewnością nie było miłym przeżyciem. Kiedy zdołał już otrzeć oczy z gówna, dostrzegł kolejny, ważny fakt. Do powstałej dziury zeskoczył mężczyzna w greckiej zbroi, z włócznią w ręce. Jego skóra wyglądała na nienaruszoną pomimo wybuchu, jedynie zbroja była cała od sadzy.
Wyglądało na to, że trafił w sam środek imprezy.


Hetman

Mina Wilskiego w momencie, kiedy Hetman wyskoczył przez okno, była jedną z tych, których się nie zapomina. Gdyby ktoś w tym momencie zrobił mu zdjęcie, z pewnością stałaby się ona kompletnym hitem internetu a w przyszłości zapewne sławnym memem. Jednak nikt nie wykorzystał tej niepowtarzalnej okazji, a sam sługa wzbijał się w powietrze. Wyglądało to, jakby unosił się na czymś niewidzialnym, ludzkie oko jednak nie było w stanie określić co to.
Hetman poleciał w kierunku z którego doszedł dźwięk eksplozji. Nawet z góry widać było gigantyczne pobojowisko. Puszcza, która zajęła cały teren zoo, płonęła, wznosząc w górę gęste kłęby dymu. Gdzieś pomiędzy nimi dało się dojrzeć wielką dziurę w samym jej centrum, jednak jego wzrok nie był w stanie określić niczego dokładniej, poza faktem, że coś takiego było.
Natomiast przed głównym wejściem do zoo musiała odbyć się istna masakra. Masa martwych antyterrorystów i ich płonące pojazdy. Ktoś dokonał sporego mordu, nie zostawiając nikogo żywego. Jednak żeby powiedzieć coś dokładniej, Hetman musiałby podlecieć bliżej.


Samuel Krasnowicz

Wybuch słychać było w całej Warszawie, więc Samuel i jego asystentka nie byli wyjątkami. Wiele się nie zastanawiając, wcisnęli gaz do dechy i ruszyli w kierunku mieszkania Wilka, pewni, że ten już zaczął działać. Trzeba przyznać, że mieli pełną rację, jednak o tym mieli dowiedzieć się dopiero za chwile. Zajechanie pod blok zajęło sporo czasu, gdyż eksplozja wywołała nadzwyczajną ilość korków. Łamiąc w kilku miejscach przepisy, Anita w zadowalającym czasie doprowadziła ich pod blok. Nawet nie musieli się fatygować na górę, ledwo wyszli z samochodu a Wilski już był na dole, poprawiając kaburę z pistoletem.
- CO TO KURWA BYŁO?! - wydarł się, wskazując przy tym palcem na Samuela.
- Będziesz mi musiał wiele wyjaśnić! Naprawdę wiele! Jakim cudem twój kumpel wyskoczył i przeżył? Kurwa, to, że przeżył, to chuj! ON ODLECIAŁ! ODLECIAŁ KURWA! I ta eksplozja! Prawdopodobnie zdziesiątkowana antyterrorka! Sam, co tutaj, kurwa, się dzieje?! - zdecydowanie nie wyglądało na to, żeby Wilski miał zamiar wejść do samochodu bez jakichkolwiek wyjaśnień.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=kvKXt3Surlk[/media]

Inari Magare i Kapłan

Motel na przedmieściach był idealnym miejscem – przynajmniej według Inariego – do przyzwania sługi. W końcu kto szukałby w tak spokojnym miejscu przeciwnika, skoro mógł to robić w tłocznym centrum miasta, niszcząc przy okazji połowę dzielnic, Pałac Kultury i Nauki czy jakieś zoo? Z pewnością większość walk skupi się w samej Warszawie, przez co po wojnie wiele z niej nie zostanie, jednak w tej chwili pasowało to magowi. Szansa, że wpadnie ktoś do niego wymachując mieczem była dosyć znikoma, więc mógł skupić się na swoim celu. Zamknął drzwi na klucz, zasłonił okna i przeszedł z oświetlania elektrycznego na świeczki, które i tak były potrzebne w rytuale. Ten sam w sobie nie należał do szczególnie skomplikowanych – bądź raczej takie wrażenie sprawił. Pieczęcie rozkazu wydawały się same kierować magiem, który kolejne znaki rozrysowywał niemalże bez udziału świadomości. Gdy wszystko zostało ukończone, została do wymówienia formułka, którą Inari wyrecytował bez większych problemów.
Gdy wypowiedział ostatnie słowa, światła zgasły. Po chwili świeczki same z siebie zapłonęły ponownie, jednak pomieszczenie wypełnione było dymem. Jego woń była całkiem przyjemna, jednak on powoli upadał, odsłaniając postać sługi.
- Sługa Kapłan melduje się na rozkaz. - oznajmił głos przyzwanego.

// Aktualnie jesteście do tyłu z czasem akcji. Zapoznajcie się i potem opisze wam co dalej. //


Aleksander Wilk & Jackie

Jedno to pojechanie na urlop w zwykłej pracy, drugie w pracy Aleksandra. Trzeba przyznać, że musiał się sporo nagimnastykować, aby takowy mu przydzielono. „Będziemy mieli dużo pracy”, mówili, jednak jakoś magowi udało się namówić zarząd, żeby pozwolił mu odpocząć. Jeszcze większym wyzwaniem było takie zaangażowanie się w wojnę, żeby nikt nie dowiedział się o tym, że on w niej uczestniczy. Jego przełożeni mieli oczy w wielu miejscach i z pewnością nie byliby zadowoleni, gdyby dojrzeli go z jakimiś czarodziejami. To źle wpływa na image!
Jednak udało mu się to wszystko. Wysiadł z samolotu w Warszawe i mógł zająć się tym, czym powinienem. Czyli na dobry początek, przyzwaniem sługi. Wpierw jednak trzeba było znaleźć ustronne miejsce, co już nie było takie łatwe, szczególnie, nie znając zbytnio miasta.
Błąkał się tak do późnego wieczora, aż dojrzał dom z pięknym napisem „na sprzedaż”. Wyglądało na to, że właściciel zdążył się przenieść, gdyż w otoczonej żywopłotem rezydencji nie było zapalone żadne światło. Ba, nawet furtka była otwarta! Najwyraźniej szczęście uśmiechnęło się do Wilka, który wolnym krokiem skierował się do drzwi frontowych. Nie przejmował się kluczami – zrobił dziurę w drewnie, przez którą przeszedł. Znalazł pomieszczenie z najmniejszą ilością okien, zasłonił żaluzje i wziął się do roboty. Mieszanka substancji chemicznych wylądowała na podłodze, tworząc różne znaki. Gdzieniegdzie stały świeczki, ustawione według woli zaklęć rozkazu. Następnie Aleksander zaczął recytować formułkę, której kolejne słowa same wychodziły z jego ust. Gdy skończył, światło nagle zgasło. Powróciło po chwili, wraz z gęstym dymem. Dopiero po chwili wyłoniła się z niego żeńska sylwetka.
- Sługa Jackie melduje się na rozkaz. - oznajmił kobiecy głos.

// Aktualnie jesteście do tyłu z czasem akcji. Zapoznajcie się i potem opisze wam co dalej. Karmazyn, przypomnij mi, żebym Ci opisał kilka rzeczy związanych z historią Twojej postaci. Chyba, że nie chcesz darmowych informacji //


Baron

- Sługa Baron melduje się na rozkaz. - tak brzmiały pierwsze słowa sługi po przyzwaniu. Zresztą, nie było to nic specjalnie indywidualnego, gdyż Graal zmuszał do wypowiedzenia tej formułki każdego z nich. W świetle świec i powoli rzednącym dymie dostrzegł on wysokiego mężczyznę w czarnym płaszczu i szerokim kapeluszu w tej samej barwie. Po twarzy Baron mógł ocenić, że jego mistrz był Słowianinem, zapewne Polakiem.
- Carski generał? - zapytał cicho, unosząc przy tym lekko brwi. Pytanie jednak było wyraźnie retoryczne.
- Ciekawie, ciekawie. Mundur zapewne z okresu pierwszej wojny światowej, jednak pewności nie mam. Patrząc na to, że pojawiłeś się w takiej formie, pewnie zginąłeś na froncie wschodnim. Albo w trakcie rewolucji, walcząc z tymi przeklętymi komunistami. Przynajmniej taką mam nadzieje. - Baron poczuł dziwne uczucie, przypominające mrowienie w tyle głowy. Wyglądało to, jakby jego mistrz szykował się do użycia zaklęcia rozkazu. Najwyraźniej od odpowiedzi na to pytanie mógł zależeć jego dawny udział w wojnie.
 
Elas jest offline